9. Skąd wytrzasnąłeś pyskatą?

35.6K 1.4K 7.3K
                                    

ROZDZIAŁ NIE JEST JESZCZE DOKŁADNIE SPRAWDZONY JAK COŚ! xx

Patrząc na to z perspektywy czasu wiem, że powinnam pamiętać...

Opieram się łokciem o blat ławki, w ustach zagryzając długopis. Mój wzrok błądzi między zegarem, a krzątającą się przy tablicy Hill, podczas gdy myśli wydają się znaleźć swoje własne ścieżki. 

Znacie to uczucie, gdy robicie, bądź mówicie coś czego nawet nie macie na myśli, a później cholernie tego żałujecie? Cóż, borykam się z tym niemal codziennie. Nie ma dnia, kiedy to bym nie otworzyła nieproszona ust, czy nie zrobiła czegoś nieodpowiedniego. Jestem królową popełniania błędów i podejmowania niewłaściwych decyzji, a moja obecność w Crosby, tysiące kilometrów od domu i rodziny jest najlepszym potwierdzeniem tych słów. 

- Na następnych zajęciach nastawcie się na kartkówkę. - Mówi Amanda, gdy dzwonek rozbrzmiewa w korytarzu. - Elizabeth, mogę prosić cię na chwilę? 

Marszczę brwi, ale kiwam jedynie głową. Wkładam do torby notes, oraz długopis, po czym zarzucam ją na ramię i podchodzę do nauczycielki. Rozglądam się po klasie, w której powoli robi się pusto. 

- Chciałam tylko zapytać jak się miewasz i czy zaaklimatyzowałaś się już w szkole. - Mówi z uprzejmym uśmiechem, pakując niespiesznie swój sprzęt do pokrowca. 

Lubię panią Hill. Już od początku jest dla mnie miła i nie nagli, kiedy czegoś nie wiem bądź nie rozumiem. Zamiast nacisku, stawia na wyjaśnianie. Zdecydowanie mogę nazwać ją nauczycielem z powołania.

- Tak, jest w porządku. Dziękuję bardzo. - Odwdzięczam się tym samym i poprawiam pasek od torby. 

- Jeśli jednak potrzebowałabyś pomocy, materiałów, czy czegokolwiek innego, po prostu podejdź bez krępacji, a napewno jakoś temu zaradzę, dobrze? - Upewnia się, po czym klaszcze w dłonie. - No, a teraz śmigaj na przerwę, bo i ja chcę z niej skorzystać. 

Jeszcze raz dziękuję nauczycielce za to jak miła dla mnie jest, żegnam się i opuszczam salę. 

Dzisiejszy dzień zapowiada się naprawdę dobrze. Wstałam z zaskakująco fajnym humorem, poranek zaczęłam od pięciu kółek na korcie, dzięki czemu mogłam trochę odetchnąć, no i jedząc śniadanie dowiedziałam się, że już w przyszłym tygodniu pojadę do szpitala w Liverpoolu, gdzie rozpocznę swój wolontariat. Nie wiem dokładnie jakie będą moje zadania, ale ekscytuję się już na samą myśl. Uwielbiam pracować z ludźmi i im pomagać. Wtedy naprawdę czuję się spełniona. 

Otwieram szafkę, do której wrzucam wszystkie niepotrzebne rzeczy, wzrokiem odnajdując podręcznik do algebry. Znudzona rozglądam się po korytarzu, a mój wzrok pada na Zoe, która pospiesznie biegnie w moją stronę.

- Dobra, WF mam zaliczony. - Dyszy, podpierając się ręką o moje ramię. - Ja nie wiem jakim cudem ten cholerny budzik mi nie zadzwonił, przysięgam. 

- Spokojnie, niewiele straciłaś. Nic się nie działo. - Wzruszam ramionami i zamykam szafkę. - Tylko na następnym angielskim będzie kartkówka.

- Ja pierdole. - Wzdycha i bierze jeszcze kilka głębokich oddechów, po czym patrzy na mnie z zawadiackim uśmiechem. - Zgadnij kogo już Logan zaprosił na bal z okazji zakończenia szkoły.

- Nie.. - Zszokowana zakrywam ręką usta. 

- Aha. - Kręci głową, a ja piszczę cicho, mocno ją do siebie przytulając. - To chyba coś znaczy, że już o to zapytał, skoro bal jest dopiero w czerwcu, prawda? 

- Ty jeszcze pytasz? - Unoszę brwi wyszczerzona. 

Przez ostatnie dni zauważyłam, że Turner naprawdę zbliżył się do Zoe. Jest wobec niej niezwykle uroczy i opiekuńczy. Oczywiście ja i Jake udajemy odruch wymiotny ilekroć ich widzimy, ale w rzeczywistości oboje bardzo kibicujemy tej dwójce. Wydają się być dla siebie tak odpowiedni jak nikt inny i mam nadzieję, że to wyjdzie. Jak widać, ta gra w butelkę chyba naprawdę dużo im dała.

SPARK - I część trylogii "The Chain"Where stories live. Discover now