10.

1.7K 123 43
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




𝙆𝙊𝙇𝙊𝙍𝙊𝙒𝙀 𝙇𝘼𝙈𝙋𝙔 rozwieszone były między filarami, rozświetlając ulice oraz przechadzających się po nich ludzi. 

Twoje palce instynktownie przesunęły się po łańcuszku zawieszonym na szyi, badając jego delikatną strukturę. Rozejrzałaś się na boki, szukając w tłumie śmiejących się rodzin jednej osoby. Nie spodziewałaś się, że Gojo przyjdzie na czas, dlatego specjalnie wyszłaś piętnaście minut później. Jednak mimo że minął kolejny kwadrans, Satoru nadal nie było widać. Wypuściłaś ciężko powietrze, mając zamiar skierować się w stronę stoiska, aby kupić, chociaż jakiegoś drinka i rozerwać się przed jego przyjściem. Jednak zanim postawiłaś kolejny krok, twoje oczy zakryte zostały przez coś, zasłaniając ci widok.

— Huh? — rzuciłaś zdekoncentrowana, od razu wypuszczając z dłoni naszyjnik. Wyciągnęłaś dłoń do przodu, sięgając w stronę twojej twarzy, aby wyczuć, co tam leżało. Zacisnęłaś swoje palce wokół drugiej dłoni, wypuszczając powietrze z ulgą. 

— Zgadnij kto to — rozległ się głoś Satoru przy twoim uchu. Zaśmiałaś się cicho, odwracając się w jego stronę, tym samym uciekając spod jego rąk. Dwie błękitne tęczówki wpatrywały się w ciebie z ciekawością, kiedy należące do niego dłonie przesuwały się powoli na twoje boki. Uśmiechnęłaś się do niego subtelnie, zaplatając wokół jego szyi swoje ramiona. Dzięki temu odległość między wami znacznie się zmniejszyła, pozostawiając zaledwie parę centymetrów.  

Gojo przyglądał ci się uważnie, zerkając zza ciemnych okularów. Mimo tego, że był wieczór, a na niebie rozświetlone były gwiazdy, on nadal zakrywał swoje oczy. Tak, jakby chciał, aby dwa brylanty pozostały ukryte przed światem. Jednak przez to, że patrzył wprost na ciebie, mogłaś przyjrzeć się dokładnie dwóm ukrytym diamentom. Iskrzyły delikatnie rozbawione, rozkoszując się przesuwaniem palców po twoich bokach. Po chwili jednak jego ręka owinęła się wokół twojej talii, a twoje ręce zsunęły się z jego ramion, pozwalając wam na luźniejszy ruch. 

— Myślę, że to ktoś o... — zaczęłaś, zastanawiając się chwilę nad odpowiedzią. W tym czasie mężczyzna zaczął prowadzić cię prosto, idąc wraz z całym tłumem. 

— Przystojnej twarzy? Czarującym charakterze? Niesamowitych zdolnościach? — wciął ci się w zdanie Satoru, ciągnąc cię dalej przed siebie. Prychnęłaś śmiechem pod nosem, odsuwając się od niego i wysuwając spod jego uścisku. Wystawiłaś przed siebie telefon, wskazując na godzinę. 

— Raczej ktoś o słabym wyczuciu czasu — rzekłaś z rozbawieniem, na co białowłosy jedynie przekręcił oczami, biorąc cię pod ramię. Schowałaś komórkę z powrotem do kieszeni, kręcąc głową z politowaniem. 

— Nie przesadzaj... Poza tym nie sprecyzowałem godziny! Napisałem jedynie, że koło dziewiętnastej — wytłumaczył się niedbale, nawet nie mając zamiaru przepraszać. Mimo tego nie byłaś zła, ani poirytowana. Powoli zaczynałaś przewidywać to, co zrobi białowłosy. — Właśnie. Widzę, że zakupiłaś nowy telefon. 

❝KING❞ gojo satoru x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz