2. Dwunastka.

2.3K 86 86
                                    

Powoli zachodzące słońce przebijało się przez chmury, tworząc piękne różowe niebo nad naszą szkołą. Coraz więcej aut zapełniało parking, a ludzie ubrani w zielono-różowe barwy szybko kierowali się na stadion, aby zająć jak najlepsze miejsca. Ja, Jeremy i Meave siedzieliśmy na pace Jeepa, obserwując co się dzieje, nie martwiąc się o to czy będziemy mieli gdzie usiąść, bo zawsze nasze miejsce było na dole po prawej stronie od szatni. Ah ten wspaniały immunitet znajomych graczy.

Około godziny dwudziestej pierwszej podjechały dwa duże, fioletowe autobusy, z których wyszły Bulldogi, ich cheerleaderki i część kibiców, reszta tworzyła sznur samochodów za nimi. Muszę przyznać, że graczy mieli naprawdę przystojnych a dziewczyny w skąpych, oblepionych cekinami kostiumach, z dużymi złotymi pomponami prezentowały się dużo lepiej niż dobrze.

Jeden z chłopaków nawiązał ze mną kontakt wzrokowy, zwalniając tempa. Był wysoki, umięśniony, miał ciemne włosy i chyba brązowe oczy, ale z daleka nie byłam w stanie tego jednogłośnie stwierdzić. Gęstą grzywkę podtrzymywała fioletowa bandana w białe wzorki, a na szyi wisiał srebrny nieśmiertelnik. Opaloną twarz przyozdobił delikatny uśmiech, po czym odwrócił się, doganiając swoją drużynę. Na plecach jego sportowej koszulki połyskiwała fioletowa liczba dwanaście.

- Znasz go? - zapytała szatynka, lekko uderzając mnie łokciem w bok.

- Nie.- odpowiedziałam, patrząc jeszcze chwilę na tajemniczego chłopaka, dopóki ten nie zniknął za drzwiami szkoły.

- Patrzył się na ciebie.- stwierdziła z uśmiechem.- Przyznam, że zazdroszczę.

Zabraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy do naszego miejsca. Tam mieliśmy bardzo dobry widok na całe boisko i naszą drużynę, która właśnie się rozgrzewała. Trybuny były podzielone na dwie części, tą dla "lokalsów" i "gości", aby zapobiec niepotrzebnym bójkom. Patrząc na ludzi z Waukegan miałam nieodparte wrażenie, iż mogłabym się z nimi dogadać, byli uśmiechnięci i emanowali dobrą energią.

U dołu naszego sektora footballiści robili serię kółek, podając sobie piłkę, a cheerleaderki ćwiczyły figury. Wtedy zobaczyłam jak z sąsiedniej szatni wychodzą gracze Bulldogów, widok był... niezły. Fioletowo-złote stroje mieniły się z daleka, lekko gryząc się z zielonymi ochraniaczami na kolanach, lecz mimo to byli równie przystojni co nasi gracze. Nie wyglądali na spiętych czy zestresowanych. Zaczęli się rozgrzewać a potem dołączyli do swoich cheerleaderek, z którymi śmiali się kolejne pięć minut.

- To chyba ten Nate.- stwierdziła Meave, pokazując na umięśnionego chłopaka o ciemnej karnacji, który rozmawiał z Letty.- Racja, jest seksowny, myślisz, że mogę z nim dzisiaj porozmawiać na afterze?

- A to nie tak, że miałaś wziąć na smycz jakiegoś Bulldoga?

- Racja, taka okazja się nie powtórzy, wzięłabym dwunastkę, ale dam ci szansę się wykazać.- zaśmiała się.- Dziewiątka ma ładny uśmiech, albo dwudziestka...

Kiedy tylko rozległ się pierwszy gwizdek a gracze wystartowali, poczułam lekki przypływ adrenaliny. Obserwowałam Iana, który jako wice-kapitan od początku bardzo się we wszystko angażował, co chwilę krzycząc kto ma do kogo podać. Po zaledwie dwóch minutach czwórka zawodników upadła na ziemię, trójka Misi powaliła Bulldoga, który jakimś cudem przejął piłkę. Szybko mu ją odebrali, Liam podał do Calvina, który zaliczył pierwsze przyłożenie.

Potem sytuacja się obróciła. Bulldogi nie dały za wygraną, tajemnicza dwunastka rzuciła się na Nicka, w jego polu, odbierając piłkę za dwa punkty, następnie zaliczając przyłożenie za sześć punktów, uzyskując przewagę. Ian wkurzył się, wziął dupę w troki, nie pozwalając na wykop za bramkę, Alex obalił jednego z przeciwników rzucił piłkę Collinsowi i dzięki współpracy zdobyli przyłożenie. Potem nastąpił wykop za kolejne trzy punkty.

Trust MeWhere stories live. Discover now