Rozdział 31

3.3K 165 200
                                    

Przymykam powieki i odchylam głowę nieco w tył, wystawiając twarz w kierunku deszczownicy prysznica. Woda spływająca po mojej skórze, zmywa resztki łez, które zdążyły już zaschnąć na moich policzkach, ale wysoka temperatura ani na moment nie odgania ode mnie przeraźliwego chłodu, który nieustannie odczuwam.

Moje dolna warga zaczyna niekontrolowanie drżeć, więc odruchowo zaciskam usta w cienką linię, starając się odpędzić od siebie kolejny atak płaczu, który próbuje mną zawładnąć.

Właściwie, zdawać by się mogło, że przez ostatnie kilkanaście godzin zdążyłam wylać już całe morze łez, ale nie... One wciąż niestrudzenie napływają mi do oczu, a mi... Zaczyna brakować już sił, by dalej z nimi walczyć, zwłaszcza, że panujący w mojej głowie chaos zdaje się być nie do ogarnięcia, a to najzwyczajniej w świecie mnie dobija.

Zagryzam policzek od wewnątrz, spuszczając głowę i wplatam palce we włosy, pociągając za ich końcówki, choć z góry wiadomym jest, że to w żaden sposób nie pomoże mi uciszyć bałaganu tłoczącego się w moim umyśle.

Powoli wypuszczam powietrze ustami, po czym wciągam je przez nos, próbując tym samym ukoić swoje zszargane nerwy, ale przebłyski koszmaru, które nagle bez ostrzeżenia pojawiają mi się przed oczami, momentalnie burzą tą malutką dawkę spokoju, który zaczynał mnie otaczać, a całym moim ciałem wstrząsa lodowaty dreszcz.

"Zapłacił za twoje błędy... To twoja wina... "

- Nie. - wyduszam z siebie, potrząsając gwałtownie głową. - Mateo żyje. On żyje...

Powtarzam te słowa jak mantrę, próbując uchwycić się ich jak tonący brzytwy i bezwiednie zsuwam się po kabinie prysznica, gdyż nogi najzwyczajniej w świecie odmawiają mi posłuszeństwa, uginając się pod moim ciężarem.

" Wiesz co się stanie, jeśli mnie zawiedziesz, prawda?"

" Jego nowa opiekunka jest o wiele twardsza od ciebie. Nie rozczula się nad nim tak, jak ty to robiłaś."

" Jeśli nie będziesz posłuszna, ten mały gnojek zapłaci za twoją głupotę. "

Moją głowę wypełniają okrutne słowa Santosa i Carli, dźwięcząc mi w uszach jak natrętna mucha, nieskora do przepędzenia, przez co moje nieudolne próby zapanowania nad sobą, ponownie lądują w koszu.

Zaczynam się trząść, a szloch którego nie potrafię dłużej utrzymać w ryzach, natychmiast wydostaje się spomiędzy moich ust, udowadniając mi tym samym, jak słaba jestem.

Słaba... Złamana... Niezdolna, by zmierzyć się z tym, którego powinnam zniszczyć za to, czego się dopuścił...

Ból rozlewający się po mojej klatce piersiowej z każdym zaczerpniętym przeze mnie oddechem staje się coraz dotkliwszy, a ja z ledwością jestem w stanie wtłoczyć do płuc kolejny haust powietrza.

Przyciągam nogi do klatki piersiowej, mocno obejmując je ramionami i opieram policzek o kolana, wbijając załzawione spojrzenie w przestrzeń przed sobą.

Jak mam zawalczyć o siostrzeńca, skoro nie potrafię poradzić sobie z samą sobą?

Jak mam pomścić siostrę, kiedy mój umysł sprawia, że ciało odmawia mi posłuszeństwa, a ja marzę jedynie o tym, by zasnąć... By odciąć się od wszystkiego co mnie otacza?

'' Tęsknię za tobą, ciociu.''

Cieniutki głosik odbija się echem w mojej głowie, przebijając się przez panujący w niej chaos, a moje serce natychmiast reaguje na wspomnienie jego słów.

Inconspicuous (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz