Rozdział I: Wszystko Się Pali, Ale Nie Polska Do Roboty

151 15 2
                                    

Litwa spojrzał znużony snem na wyświetlacz swojego telefonu. Ktoś próbował się do niego dodzwonić od kilkunastu minut, niecierpliwie i wytrwale już dzwonił do niego przynajmniej ósmy raz. A kto dokładnie? Kontakt nosił dumną nazwę „Lenkija" i prawdopodobnie właściciel tego imienia nie zamierza przestać.

Tolys przez chwilę zastanawiał się nad wszystkimi za i przeciw, żeby telefon odebrać. Jeśli tego nie zrobi, Polska prawdopodobnie wywoła trzecią wojnę światową. Jeśli jednak odbierze, będzie musiał uczestniczyć w tej wojnie.

Westchnął. Przynajmniej będzie ciekawie.

– Och! Licia! Licia! Licia! Cześć! Dzień dobry! – Prędzej Dobry wieczór, pomyślał gdy wreszcie odebrał połączenie. Dość radosny ton głosu Polski też nie wróżył niczego dobrego, ale już nie ma odwrotu. – Ogólnie to przepraszam, że tak wcześnie dzwonie, ale mam prośbę.

Wcześnie? Jest czwarta nad ranem! To właściwie noc!

– Ogólnie, to ten Aryjczyk od siedmiu boleści stwierdził, że następne spotkanie międzynarodowe powinno się odbyć u mnie, ponieważ nie mam jakiejś wielkiej katastrofy naturalnej czy politycznej, więc jestem terenem pseudo-neutralnym. A jakoś nie bardzo nie mogłem się nie zgodzić. Stwierdziłem więc, że przyjmę was wszystkich w tym dworku w Krakowie, wiesz, tam gdzie często mieszkaliśmy. Ale pewnie kojarzysz o który mi chodzi, co nie?

Oczywiście. Pamiętał wiele bezsennych nocy, zabawy i ciche obietnice, niektóre zostały złamane, niektóre nadal silnie łączyły ich pewną więzią.

Często też obserwowali gwiazdy, Polska nawet nauczył go rozpoznawać po nich drogę do domu. Pamiętał jak dojść do Wilna z każdego miejsca na świecie – tak samo jak i do Krakowa.

– I według mnie jest w miarę czysty, potrzebuję jeszcze zrobić kilka rzeczy, ale w gruncie rzeczy jest czysty. – Litwa nie dosłyszał cichego mamrotania Polski, które odbyło się po drugiej stronie, ale postanowił nie pytać. – Ale też wiem jak ty widzisz mój porządek, więc jakby, moją prośbą jest, żebyś może tu przyjechał przed całym tym zbiorowiskiem i pomógł mi trochę ogarnąć? Ładnie proszę!

Polska przez kilka następnych sekund nie dostał żadnej odpowiedzi i zaczął się zastanawiać, czy aby Litwa nie zasnął po drugiej stronie słuchawki.

– Moment. – Usłyszał coś co mogło przypominać warknięcie ze strony Litwy. – Czyli to ty jesteś gospodarzem?

– W gruncie rzeczy to tak. Ten Hitlersyn stwierdził, że tylko u mnie nie ma jakiegoś wielkiego bajzlu politycznego. – Tolys był wstanie usłyszeć jak Polska przewraca oczami.

– ...Co?

Feliks westchnął ciężko. Wiedział, że rozmowa z ledwo co obudzonym Litwinem pójdzie jak krew z nosa, ale półprzytomny Licia jest ciekawy – i o wiele łatwiej można było go przekonać do czegokolwiek, a o to właśnie chodziło.

– Na świecie rozprzestrzenia się śmiertelnie niebezpieczny wirus. Watykan i Włoscy bracia trzęsą portkami o to, czy Papież jest antysemitą. Ameryka zastanawia się czy nie wywołać wojny Iranowi. Sam Iran zwolnił z więzień prawie siedemdziesiąt tysięcy więźniów, przez Koronę. Korea Północna strzela sobie pociskami w Morze i wkurza tym Japonię. We Francji strajkują. Unia Europejska powoli staje się Czwartą Rzeszą. WHO jest komunistyczne, więc będzie problem ze szczepionką. Niemcy ma problem z imigrantami. Rosja i Ukraina nadal biją się o Krym... O! I Australia się pali.

Litwa zamknął oczy i potarł skronie. Mógł spokojnie odhaczyć Koniec Świata w jego liście do zrobienia.

– Ostatnio mówiłeś, że Syberia się pali.

Przeklęta piwnica //aphWhere stories live. Discover now