Rozdział 1

18K 349 61
                                    

Scarlett

 Dzień odebrania dyplomu miał być jednym z tych, kiedy człowiek spaceruje z wysoko podniesioną głową. Dzień radości i dumy. Mój był koszmarny. Cały świat właśnie mi się zawalił, a plany, które układałam przez lata, pękły jak mydlana bańka. Chodziłam w tę i z powrotem, co rusz wybierając numer Caleba na komórce. Nie odbierał, a to było do niego niepodobne. W mojej głowie układał się najgorszy scenariusz, serce zwiększyło intensywność uderzeń. A potem przyłapałam go w łóżku z jakąś rudą lafiryndą. 

Wracałam w pośpiechu z uroczystości, na której się nie pojawił. Zamartwiając się, biegłam przez kilka przecznic, aby jak najszybciej dotrzeć do naszego wspólnego mieszkania. Z przerażeniem w oczach wpadłam do środka.  Widoku, który zastałam, zapewne nigdy nie wymażę z pamięci. Poczułam się skrzywdzona i oszukana. Zastanawiałam się, co takiego zrobiłam, czym sobie na to zasłużyłam. Miało być przecież tak wspaniale. Dostałam staż w szpitalu w Chicago, w tym samym, gdzie Caleb pracował już drugi rok. Razem mieliśmy się doskonalić, a potem otworzyć prywatną klinikę w centrum miasta. On ortopeda, ja pediatra. Układ idealny. Okazało się, że były to tylko moje marzenia, a właściwie zwykłe mrzonki, które uroiłam sobie w naiwnym umyśle. 

W większości przypadków po odkryciu zdrady, to kobieta wyrzuca rzeczy mężczyzny przez okno i każe mu się wynosić. Przynajmniej tak się dzieje w komediach romantycznych lub w powieściach o miłości. Moja rzeczywistość przedstawiała się inaczej. Ponieważ mieszkanie należało do Caleba, to ja musiałam się spakować i wyprowadzić.Jak się czułam? Jak nic niewarte zero. Ruda lafirynda nawet nie ruszyła się z łóżka, kiedy zbierałam swoje rzeczy do starej babcinej torby. Dziewczyna była ode mnie młodsza, wyglądała, jakby wczoraj obchodziła swoje osiemnaste urodziny. Sytuacja w ogóle jej nie poruszyła ani nie zawstydziła. Wręcz przeciwnie, patrzyła na mnie z wymalowanym triumfem na twarzy, a jej pełne, duże usta układały się w podły uśmiech. Jakby bawiło ją, że niszczy cudze życie, w tym przypadku moje. Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Dlaczego właśnie dzisiaj? Zadawałam sobie to pytanie, odkąd przekroczyłam próg domu. Zerkałam na Caleba,  który nawet nie raczył na mnie spojrzeć. Cóż, nie odezwał się do mnie ani słowem. Wpatrywał się w ekran telefonu, nie wysilając się nawet na zwykłe „przepraszam" albo „jest mi przykro". Zupełnie nic. Tak właśnie zakończył się mój związek z mężczyzną, z którym tworzyliśmy parę od pierwszej klasy liceum. Z mężczyzną, którego miałam poślubić i spędzić z nim resztę życia. Wyszłam więc bez słowa, zamykając za sobą drzwi i pozwalając łzom spływać po policzkach. 

Na szczęście miałam się gdzie zatrzymać. W Chicago mieszkała moja najlepsza przyjaciółka, Amy. Skończyła właśnie prawo i rozpoczynała aplikację sędziowską. Choć wynajmowała tylko kawalerkę, postanowiła mnie przygarnąć. Nie stać mnie było nawet na najnędzniejszą klitkę w najbardziej obskurnej dzielnicy. Spłacałam ogromny kredyt za studia, a moje oszczędności wynosiły równe zero.Byłyśmy sobie bardzo bliskie i dzieliłyśmy się najgłębszymi sekretami, choć różniłyśmy się jak woda i ogień. Ja byłam spokojna, poukładana i wierna jednemu mężczyźnie. Amy miała inne podejście, zmieniała facetów jak rękawiczki. Wygadana, towarzyska, zawsze lubiła nocne życie i nigdy nie przejmowała się opinią innych. Śmiało kroczyła do przodu. 

– Dobra, koniec, dość tego. Nie mogę już na to patrzeć. 

 Podniosłam wzrok znad atlasu anatomicznego. 

 – Słyszysz, co do ciebie mówię? – kontynuowała Amy. 

– Dosyć użalania się nad sobą. – Wstała z welurowego fotela i stanęła nade mną z surowym wyrazem twarzy. 

Ścisnęłam mocniej książkę, czując, że za chwilę mi ją wyrwie i ciśnie w kąt. Zawsze była nad wyraz niecierpliwa i szybko się złościła. 

STAŻYSTKA [WYDANA] PREMIERA 16.08.2023Where stories live. Discover now