Rozdział 5

340 20 40
                                    

Pov Kirishima

Opowiedziałem mu o tym jak Amai wyznała mi miłość, a on wyglądał na dość spiętego. Nie odpowiadał, ale tylko mruczał pod nosem jakieś słowa.

Widać było, że chciał coś powiedzieć, ale z trudem się powstrzymywał.

No dobra, nie chce rozmawiać to nie. Nie chciałem go okłamywać, że znowu mam coś pilnego do załatwienia, ale to było jedyne wyjście.

Wyszedłem z kawiarni, znowu zostawiając Bakugo samego. Debil nie widział, tego, że mu ufam... tego, że go... kocham


Pov Bakugo

ZNOWU. Znowu ten idiota, niby musiał wyjść. Zostałem sam i znowu odczekałem chwilę. Ściemniało się, bo wybrał dość późną porę jak na spotkanie.

Zdziwiło mnie to co powiedział, ale wiedziałem, że mówi prawdę. Ta kocica wyznała mu miłość?!

Debilka, upośledzona... nie wyznaje się swoich uczuć od tak!

Wyszedłem z kawiarni szybkim krokiem, zgrabnie omijając grupki na ulicy. 

Chciałem o tym zapomnieć, to wszystko było skomplikowane. Z chęcią zabiłbym teraz Deku, lub tą Konegówno czy jak jej tam było.

Postanowiłem jednak przejść obok miejsca gdzie ostatni raz ją widziałem. Koło tego dziwnego budynku, aby zobaczyć czy tam będzie.

(Time skip)

Przechodziłem uliczkami żwawo, bo dość dobrze zapamiętałem trasę. Nagle zauważyłem coś, co sprawiło, że zostawiłem plecak i rzuciłem się do walki.


Pov Kirishima

Po drodze do domu spotkałem Amai. Powiedziała, że musi coś załatwić, ale chciał żebym jej pomógł. Powiedziałem szybko, że muszę iść, bo nie chciałem być niemiły.

Ona tylko warknęła coś w stylu: chciałam po dobroci. I szybko zawiązała mi czymś szyje.

Złapała urządzenie i ciągnęła mnie jak worek z ziemniakami. Dusiłem się i bezowocnie wołałem o pomoc. Zaciągnęła mnie gdzieś i przeczepiła do ściany. Uwolniła mnie od tamtego urządzenia i złączyła nasze usta w pocałunku.

- DEBILKA - warknąłem i próbowałem się wyrwać, ale ona nie dawała za wygraną i przeczepiła mnie do ściany za pomocą innego urządzenia.

Znowu mnie pocałowała, włożyła rękę pod moją koszulkę i oplotła moja biodra swoim ogonem (ludzie, nie wnikać, to dla dobra historii, a nie przez moje myśli)

- Nie ruszaj się... - powiedziała, ugryzła wargę i wyjęła znikąd nóż.

Podstawiła mi go pod gardło, a ja czułem jak robi mi się słabo. 

Nagle pojawił się Bakugo. Odepchnął Amai, mimo, że usłyszała go wcześniej.

Jak ona wstawała, próbował mnie uwolnić od dziwnych urządzeń, ale one trzymały mocno.

- Trochę zaboli. - powiedział, odsunął się i starając się dobrze wycelować wybuchem, uwolnił mnie.

Chciałem mu się rzucić na szyję w podziękowaniu, ale wiedziałem, że to nieodpowiedni moment, bo Koneko już wstawała z ziemi i z dziwnym uśmiechem, czyściła swoją spódnicę z kurzu.

- Uciekamy idioto. - krzyknął Bakugo i rzucił się do ucieczki.


-------

Pozdrawiam wszystkich, którzy czytają to. OwO

Uśmiech, idioto | Kiribaku Story  [Completed]Where stories live. Discover now