Three

67 5 0
                                    


-Każdy od rana się na mnie gapi... - zmieszała się lekko idąc szkolnym korytarzem.
-Zazdroszczą ci.
***
Kiedyś Theo był jednym z tych nieśmiałych, niezbyt dobrze wyglądających chłopaków. Każdy się z niego śmiał, poza mną. Nawet jego rodzice wstydzili się go. Pewnego dnia przyszedł do nas, zmęczony zadyszany i z czerwonymi polikami. Oznajmił, że zaczął biegać, zadbał o siebie. Teraz? Jeden z najpopularniejszych chłopaków w szkole, każda laska za nim lata. Więc jakim cudem dalej trzyma się ze mną? Dalej mnie to ciekawi.
-Theo?
Brunet odwrócił się w jej stronę, dobrze zbudowany o czekoladowych włosach, 180cm w czarnej skórze.
-Tak się zastanawiam...
-Nad czym? - spojrzał na mnie przmróżonymi oczami.
-Tyle lasek się wokół ciebie kręci. Takich wiesz..innych niż ja. (zaśmiałam się) A ty dalej trzymasz się ze mną?
-Dziwisz się?
-Tak?
-Właśnie dlatego że nie jesteś taka jak one.
-Serio?
-Tak!
Nie powiem zdziwił mnie nieco.
-Jesteś dla mnie jak siostra.
Czyżby mnie to zabolało? Niee, nie ma szans.
***
-Pierre nareszcie się słyszymy!
-Cześć, nie wiem czy ma to większy sens cały czas siedzieć w domu.
-Chciałbyś wrócić?
-Myslales że nie? - zaśmiał się.
-Zrobimy tak. Od przyszłego tygodnia trenujesz a w lipcu pojedziesz w Monzie, pasuje?
-Pasuje.
Gasly nie potrafił już dłużej siedzieć w domu i myśleć o Ivy, zabiłaby go w tej chwili gdyby został. Zastanawiało go także zachowanie Dorothy, była jakaś dziwnie tajemnicza. Ostatnio sporo wychodziła ale to przecież normalne, lepsze to niż siedzenie w domu. Był pewien że jest bezpieczna, za każdym razem z gdy miała wychodzić do drzwi pukał Theo. Pierre i Ivy lubią chłopaka, wiedzieli też że oni lubią siebie nawzajem.
-Hej! - usłyszał zaraz po odgłosie zamykających się drzwi.
Pomachał Dorothy i gestem zaprosił ją do stołu, kiedy kończyli spaghetti, które uwielbiała tylko w jego wykonaniu, chciał jej oznajmić ze wraca na tor.
-Wracam do wyścigów... - uśmiechnął się lekko.
-Mama by tego chciała...
-To mnie przekonało. Siedząc tutaj niewiele zdziałam.
-Wiem-uśmiechnęła się.
-Nie masz nic przeciwko?
-A zabierzesz mnie ze sobą?
-No jasne. W wakacje możesz jeździć z nami.
-Czekasz aż mama będzie tam razem z tobą - wysłała mu ciepły uśmiech.
-Brakuje wam jej w boksie.
-Tak-spuścił wzrok- McLaren było pod ogromnym wrażeniem jej umiejętności.
-Nie dziwię się.
-Co się dzieje?
Pierre powoli tracił cierpliwość, rozumiał problemy młodzieży, sam jeszcze niedawno był w jej wieku. Aczkolwiek tym razem miał wrażenie, że chodzi o coś innego.
-Moje wychodzenie ostatnie...
-Ktoś Ci cos zrobił?! - zdenerwował się lekko.
-Co? Nie nie- zaśmiała się.
Troszczy się o nią, jak zawsze. Kiedy Lucian i Alexis kłócili się zawsze dzwoniła do Pierre. Był dla niej najbliższy.
-Ścigaliśmy sie...
Gasly lekko przymróżył oczy i z uśmiechem kiwnął głową.
-Ah tak. Na czym?
-Theo ma motor...
-Geniusz z chłopaka, wie co dobre.
-Myślałam że się zdenerwujesz, czy coś.
-Nie jestem głupi, Ivy też nie.
-Wiedzieliście?
- Jasne.
-Boże a ja się tak stresowałam.
Pierre wybuchł śmiechem.
-Z czego się znowu śmiejesz? - uśmiechnęła się.
-Oh...mloda.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 28, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Different SideWhere stories live. Discover now