Jak się poznaliście cz.3

388 12 4
                                    

Cliff-

Kalifornia, Castro Valley
Rok 1976

- mam już dość tej jazdy - jedziemy od ponad 5 godzin i moja choroba lokomocyja bardzo daje o sobie znać

- oh nie marudź, już nie zostało daleko zobaczysz, że warto było trochę pocierpieć jak zobaczysz swój nowy pokój - mama starała się mnie przekonać, że nasza przeprowadzka była super pomysłem ale ja ciągle byłam zła, że musiałam zostawić moich przyjaciół i wszystko co było dla mnie ważne w Pasadenie

Rodzice od dłuższego czasu zastanawiali się nad przeprowadzką, w Pasadenie tata pracował w mało opłacalnej firmie, dużo harował a mało zarabiał. W Castro Valley mam ciotkę, siostra mamy, ona pomogła znaleźć tacie dobrą pracę ale niestety konsekwencją tego było to, iż musimy się wyprowadzić. Rodzice kupili nawet ładny dom z ładnymi widokami ale musiałam przez to zmienić szkołę a to przyprawiało mnie o dreszcze i mdłości. Bałam się też, że moi przyjaciele o mnie zapomną.

- ile to jeszcze potrwa, jest mi niedobrze i kręci mi się w głowie - oparłam głowę o szybę i wpatrywałam się w widoki za oknem

- obiecuję, że już nie długo - mama przyobiecała i zaczęła słuchać wiadomości w radiu

Po upływie 30 minut byliśmy już na miejscu. Moim marzeniem było położyć się spać, okropnie się czułam i byłam zmęczona ale wiedziałam, że nie mogę się teraz położyć.
Wyszłam z samochodu i rozejrzałam się po okolicy, była bardzo malownicza, było na niej dużo drzew i kwiatów. Przed każdym domem był równo ścięty trawnik w bardzo soczystym odcieniu zieleni. W Pasadenie mieszkaliśmy w starej kamienicy w nieciekawej dzielnicy. Mieszkanie w takim miejscu było dla mnie jak nowe życie.

Moj starszy brat Alex wyciągnął moją gitarę z samochodu i mi ją podał. Jest ode mnie o 2 lata starszy, mimo, że czasami się kłócimy mamy bardzo dobry kontakt. Bardzo dobry kontakt mam też z moim drugim bratem który jest ode mnie starszy aż o 5 lat.
Wraz z moją gitarą ruszyłam w stronę domu. Gdy weszłam do środka udałam się do mojego pokoju. Był usytuowany na poddaszu. Był mały ale bardzo przytulny. Miałam już w nim meble, wystarczyło tylko wnieść do niego moje graty.
Położyłam skrzynię z gitarą na łóżku i poszłam po swoje rzeczy.

Ogarnianie i przygotowywanie mojej nory trwało z dobre 3 godziny. Gdy skończyłam był już wieczór i wtedy z podwójną siłą poczułam moje zmęczenie. Stwierdziłam, że mimo zmęczenia pójdę się przejść po okolicy.
Zabrałam butelkę z wodą i ruszyłam porozglądać się po okolicy. Mieszkaliśmy blisko lasku więc postanowiłam, że po nim też nie zaszkodzi się trochę rozejrzeć. Szłam już dobre 10 minut i zaczęłam się obawiać, że się zgubiłam. Szłam przed siebie i coraz bardziej się bałam. Po chwili zobaczyłam duże jezioro. Szybko ruszyłam w jego stronę i ujrzałam piękny widok. Woda była czysta, pływały po niej kaczki a przy brzegu jeziora rosły lilie wodne. Usiadłam się na piasku i podziwiałam te cude widoki.
Nagle usłyszałam szelest liści, byłam pewna, że albo zaraz mnie ktoś zabije albo mnie coś rozszarpie. Szybko podbiegłam do najbliższego drzewa i się za nim ukryłam. Po chwili ten "zwierz" który zaraz miał zakończyć moj żywot okazał się chłopakiem i to na dodatek przystnojnym chłopakiem, na oko 2 bądź 3 lata starszy. Miał włosy do ramion o kolorze wpadającym w rudy bądź jasny brąz. Na twarzy miał piegi a oczy miał koloru piwnego, był wysoki ale szczuplej postury. Trzymał w ręce książkę i usiadł się na brzegu jeziora. Prawdą jest, że nie wiedziałam co mam ze sobą w tej sytuacji zrobić, nie chciałam wyjść na podglądacza.
Po chwili wpadłam na pomysł, stwierdziłam, że będę paliła głupa, wejdę w las i będę udawała, że dopiero tu przyszłam. No moim zdaniem plan jest dobry problem w tym, że chłopak którego podziwiałam za drzewa zniknął. Liczyłam, że raczej będzie wiedział jak wyjść z tego lasu i pomoże mi z niego wydostać.
Zaczęłam się rozglądać aż zauważyłam, że obiekt moich nagłych westchnień stoi tuż za mną i przygląda mi się z ciekawością ale też rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
Szybko odskoczyłam i speszyłam się.

- pierwszy raz Cię tu widzę. Przeprowadziłaś się do Castro Valley? - wysoki rudowłosy chłopak, skrzyżował ręce na piersi i czekał na moją odpowiedź

- dokładnie kilka godzin temu się tu przeprowadziłam, mieszkam niedaleko problem w tym, że nie wiem jak wyjść z tego lasu - speszyłam się i spuściłam głowę

- spokojnie, przecież pomogę Ci wrócić do domu, tak poza tym jestem Cliff - chłopak uśmiechnął się i podał mi rękę
- jestem [.] - oddałam uścisk i uśmiechnęłam się
- w takim razie [.] wracajmy już bo zaraz będzie ciemno

Oboje ruszyliśmy w stronę lasu, przez całą drogę rozmawialiśmy, okazało się, że mamy ze sobą dużo wspólnego. On też kocha metal i rock, jego ulubionym zespołem jest Misfits i Black Sabbath. Rozmowa tak dobrze się układała, że nawet nie zauważyliśmy tego, że już wyszliśmy z lasu

- gdzie mieszkasz [.], odprowadzę Cię do domu bo muszę mieć pewność, że do niego bezpiecznie trafiłaś - Cliff mówiąc to lekko się zarumienił

- nie znam jeszcze do końca nazw tych ulic i nie dam rady ci powiedzieć na jakiej konkretnie mieszkam - zaśmiałam się - ale mogę Ci ją opisać

Po opisaniu Cliffowi ulicy okazało się, że on też na niej mieszka, dom obok naszego. Gdy dotarliśmy już do domu podziękowałam mu za pomoc. Cliff tylko się uśmiechnął i podziękował mi za miłą rozmowę. W tamtym momencie to ja się zaczerwieniłam, uścisnęłam go na pożegnanie i pobiegłam do domu.
W domu czekała już na mnie mama z ochrzanem, że dlaczego szlajam się do ciemnego po okolicy. Wytłumaczyłam jej, że się zgubiłam i znajomy z okolicy pomógł mi wrócić do domu.
Zapytała o kogo chodzi ale udałam, że nie słyszałam, wzięłam kanapki z kolacji i poszłam do pokoju.
Zamknęłam się w nim, odłożyłam kanapki na biurko i opadłam na łóżko. Szczerze mogłam przyznać, że ten dzień był bardzo udany.

Znowu po długiej przerwie wróciłam.
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Jak wkradły się gdzieś jakieś błędy to przepraszam

Metallica PreferencjeWhere stories live. Discover now