5

134 11 2
                                    

Nie wiem co się stało, ale po obudzeniu się jedyne co widziałem to zieleń. Zieleń oczu, które wpatrywały się we mnie z poczuciem winy i żalem. Blondyn jakby spostrzegł już, że się obudziłem, więc zabrał dłoń z mojej twarzy.

- przepraszam - szepnął.

- co? - zapytałem nie do końca rozumiejąc.

- czego kurwa nie usłyszałeś? - uniósł się. Jak widać przepraszanie nie jest jego mocną stroną.

- słyszałem co powiedziałeś, a moje pytanie było bardziej dlatego, że nie rozumiem za co mnie przepraszasz - chłopak jakby zmieszał się.

- no za to, że przez mój upór maniaka straciłeś przytomność - jego pokora, której u niego nigdy nie widziałem sprawiła, że nie potrafiłem się powstrzymać od śmiechu. Zazwyczaj pewny siebie blondynek właśnie klęczy przy mnie z pokorą na twarzy i przeprasza mnie za moje zemdlenie. Zabawa. Mój śmiech zmieszał go delikatnie i przez to powrócił do swojej naturalnej pewności.

- z czego rżysz tępaku? Nie umiesz nawet przyjąć przeprosin? - znowu się uniósł i odsunął się ode mnie przez co byłem zmuszony usiąść.

- to nie tak - powiedziałem i machnąłem dłonią - po prostu nie myślałem, że potrafisz przybrać inny wyraz twarzy niż twój codzienny pewny siebie uśmieszek lub wkurw - chłopak chciał mi przerwać widocznie zirytowany moim zachowaniem, ale ja kontynuowałem. - w dodatku to nic takiego. To nie twoja wina. Czasem mi się takie rzeczy zdarzają przez niedobór żelaza, a wysiłek po prostu w tym pomógł.

- masz jakieś niedobory i doprowadzasz swój organizm do takiego wykończenia fizycznego? To nieodpowiedzialne - powiedział karcącym głosem. Ten ton sprawił, że przestałem się śmiać.

- przestań, bo jeszcze pomyślę, że się martwisz - rzuciłem zaczepnie.

- zwijam się do domu – wstał i zaczął odchodzić.

- ale przecież był remis, więc nikt nie wygrał no przecież nie możemy tak zostawić naszego meczu! - Chłopaka jednak chyba to nie obchodziło i odchodził nawet się nie odwracając.

- następnym razem cię pokonam - krzyknął przekraczając próg sali. Na mojej twarzy zagościł naprawdę szeroki uśmiech. Pojutrze już zobaczymy się na treningu.

Po lekcjach skierowaliśmy się z Antkiem do szatni, żeby przygotować się na trening. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem szóstkę chłopaków (z czego czterech było z pierwszego składu) których wzrok skierował się w moją stronę.

- hej – powiedziałem dosyć cicho. Większość z nich pokiwała do mnie głową lub mruknęło ciche powitanie, tylko Aleksander wraz z przyjacielem nic nie powiedzieli. Brunet po prostu zignorował nasze wejście nie zaszczycając nas nawet jednym spojrzeniem, a Olek lustrował mnie wzrokiem z obojętną miną. Zajęliśmy ławkę obok jakiegoś trzecioklasisty. Ściągnąłem koszulkę i poczułem palące spojrzenie na plecach. Wydaje mi się, że należy ono do pewnego blondwłosego dupka. Obejrzałem się tylko przez ramię i puściłem mu oczko. Moje zachowanie wyraźnie speszyło chłopaka co spowodowało, że szybko wyszedł z szatni wraz z kolegą.

Trening minął nam nad wyraz spokojnie i lekko. Był dużo mniej wymagający niż eliminacje. Jak skończyliśmy wszyscy udaliśmy się do szatni. Większość chłopaków chciało się szybko przebrać i wrócić do domu, zazwyczaj też tak robiłem, ale dzisiaj wraz z Antkiem musimy iść się wykąpać. Od razu po treningu umówiliśmy się z chłopakami na wypad do galerii na zakupy oraz film w kinie. Nie możemy iść tam tacy śmierdzący. Szybko rozebrałem się do bielizny i czekałem, aż mój przyjaciel zrobi to samo. Najpierw zdjął koszulkę. Spojrzałem na jego ciało i nie potrafiłem oderwać spojrzenia. Przełknąłem ślinę i starałem się zmusić, żeby przestać. Chłopak niczego nieświadomy zaczął ściągać spodnie. Zrobiło mi się gorąco, więc stwierdziłem, że lepiej nie nabawiać się erekcji w szkole, w szatni pełnej pół nagich chłopaków, więc szybko skierowałem się pod prysznic. Wszedłem do jednej z czterech kabin i od razu puściłem zimną wodę. Byłem dosyć rozpalony nie samym treningiem, ale także ciałem Antka. Był gorący w sumie tak jak każdy chłopak z drużyny. Po prostu koszykarze mają coś w sobie. Nagle zasłonka, która oddzielała mnie od reszty kabin została odsunięta.

- co jest kurwa – powiedziałem próbując dłońmi zasłonić mojego penisa.

- myślałem, że jest wolna – powiedział spokojnie blondyn patrząc gdzieś w bok. Mówił wszystko powoli jakby na nim moja obecność nie robiła wielkiego wrażenia, ale jego czerwona jak pomidor twarz zdradzała go.

- to może zasłoń ją skoro już wiesz, że nie jest wolna – warknąłem, a chłopak bez żadnego słowa zrobił to i zaraz usłyszałem szum wody z kabiny obok. Naprawdę się tego nie spodziewałem. Dobrze, że jednak nie nabawiłem się erekcji. Wyszedłem spod prysznica w samych bokserkach i ręcznikiem na ramionach. Zacząłem osuszać swoje włosy. W pomieszczeniu pojawił się Antek i Olek. Oboje tak jak ja byli w samej bieliźnie. Spojrzałem na ciało jednego i drugiego chłopaka. Oboje byli szczupli i umięśnieni, ale właśnie blondyn był tym, którego mogłem nazwać ideałem. Krople wody powoli spływały po jego torsie.

- co się gapisz – warknął. – w pedała się bawisz? – słowa chłopaka spowodowały podniesienie brwi u Antka, ja za to odwróciłem po prostu wzrok zawstydzony tym, że zostałem przyłapany. Szybko się ubrałem i opuściłem szatnie nie czekając na mojego przyjaciela. Oparłem się o ścianę naprzeciwko drzwi i czekałem.

- ale z tego wice kapitana jest głąb – jęknął Antek wychodząc z szatni co wywołało u mnie śmiech.

- słyszałem gówniarzu – krzyknął obgadywany chłopak ze środka. Antek zrobił przerażoną minę i zaczęliśmy spierdalać. Kiedy byliśmy już przy drzwiach nie potrafiliśmy się powstrzymać od śmiechu. Opuściliśmy szkołę, a ja poza jej terenem wyciągnąłem paczkę papierosów.

- chcesz? – zapytałem Antka wyciągając jednego dla siebie. Chłopak pokręcił głową.

- fuj – zrobił zniesmaczoną minę. – jak wy możecie to palić? Przecież to jebie, a przy okazji jest niezdrowe – wywróciłem oczami. – Dominik teraz jesteś sportowcem nie powinieneś tego robić, bo jest to okropne dla twojej kondycji – skwitował poważnie.

- dobrze mamo – powiedziałem złośliwie – ale lubię to. Daje mi to chwilę wytchnienia.

- chwila wytchnienia, a potem jak raz wyruchasz laskę będziesz chciał iść spać, albo gorzej nie dasz rady tego zrobić z twoją kondycją.

- nie przesadzaj – szturchnąłem go w ramię. – najwyżej to ja będę ruchany – rzuciłem żartobliwie, chociaż dla mnie to nie był żart. Chłopak na szczęście się zaśmiał, bo już się bałem, że wziął to na poważnie. 

Skrzydłowy  I yaoi IWhere stories live. Discover now