13. 𝐂𝐨 𝐳 𝐭𝐨𝐛𝐚?

1.7K 69 111
                                    

*ADDIE*

- Czy coś między tobą a Draco zaszło? - brunetka na jednej z lekcji dosyć nieśmiało mnie o to zapytała. Czy ona coś chciała mi zasugerować?

- Nie Mionka, wszystko okej... - przynajmniej tak myślę

- Skoro tak mówisz, no to w porządku.

Przez większość lekcji Historii Magii już nawet nie próbowałam cokolwiek zrozumieć - z resztą nie wychodziło mi to najlepiej. Patrzyłam na wskazówki zegara i czekałam, aż wybije dwunasta by móc opuścić tą salę. Po jakimś czasie zostałam czymś trafiona w tył głowy, jak zauważyłam był to latający samolocik.

" Po tej lekcji musisz ze mną iść. To ważne, a tyczy się twojego obiektu westchnień ♡︎,
Blaise "

On to uwielbia się ze mną drażnić.

***

Z sali wyszłam jako ostatnia, nie widziałam nikogo w pomieszczeniu - nie licząc nauczyciela - więc dla mnie było i lepiej. Przed drzwiami stał nie kto inny, jak wróżbita.

- Kiedy księżniczko usiądziesz w końcu ze mną na lekcji, co? - udawał obrażonego, co mnie jeszcze bardziej rozśmieszyło.

- A no nie wiem, czeka cię kolejka - teraz moja kolej na podrażnienie się.

- Ha ha, bardzo śmieszne. Następnym razem to ja cię zgarnę nawet bez pytania. - jego uśmiech sięgał od ucha do ucha.

- O czym chciałeś gadać? - w jednej ręce machnęłam mu papierowym samolocikiem, próbując wskazać co mam na myśli.

- Pamiętaj to twój obiekt westchnień - mój gniew był wypisany na twarzy, przez co chłopak nieco się zmieszał - no już już... więc wiem, że wciąż coś do niego czujesz i nie powiesz mi, że nie. Jednak no - jego oczy zaczęły uciekać w inną stronę - nie licz na wiele.

- Zabini, o czym ty mówisz? - zza jego pleców zobaczyłam idącego w moją stronę puchona.

- Chodzi o to, że- w tym momencie ucichł, bo zobaczył jak pewien brunet do mnie podszedł i ujął moją rękę w swoją - Co to za szkarada mi przerwała?

- ZABINI! - mocno się wkurzyłam, bo kiedy wszystko zaczęło mi się układać, a grunt nie zaczął mi znikać spod nóg w takim momencie pojawia się wróżbita. - To jest Isaac.

- Dobra nieważne, wracając...

Puchon zgarnął moje włosy na jedną stronę, przybliżył się bliżej do mojego ucha i wypowiedział te cztery słowa przez które dostałam ciarek ze względu na szept:
- Widzimy się na obiedzie - po czym poszedł w swoją stronę, uśmiechając się do czarnoskórego jakby nigdy nic, ale ewidentnie aż go samego zatkało.

- Dobra, CO TO MIAŁO BYĆ?! - wziął mnie za barki i weszliśmy na schody by iść na zajęcia u Trelawney.

- J-ja sama nie wiem, to były po prostu sekundy...

- Łączy was coś? - dopytywał się, jakby coś zaraz miało zburzyć jego idealny plan.

- A czy to ważne?

- Girl, oczywiście, że tak. - z jego pytającej mimiki wyłaniał się ten cudowny uśmiech, który poprawiał wszystkim humory.

Byliśmy już prawie na miejscu. Nie cierpiałam wchodzić po tych wszystkich schodach, tym bardziej, że lekcje te odbywały się w najwyżej posadzonej klasie.

- W skrócie - zatrzymałam się przed drabiną i spojrzałam na wróżbitę - zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, bo wydaje mi się naprawdę miły i w końcu czuje się lepiej. - przy nim nie myśle o blondynie.

***

Była pora obiadowa. Wszyscy uczniowie wybierali się do Wielkiej Sali, a niektórzy potrafili się nawet przepychać by zająć najlepsze miejsca przy ogromnych stołach. Przegadałam kolejne zejście w dół z przyjacielem, rozmawiając o wspólnych planach na wypad do Hogsmeade.

Usiadłam na wolnym miejscu i spojrzałam na lewo. Widziałam tam moją trójkę przyjaciół, z którymi ostatnio prawie w ogóle nie rozmawiałam. Bardzo mi ich brakowało, czułam się tak naprawdę obco w moim domu. Czy tiara przedziału na pewno dobrze dobrała mi dom?

*DRACO*
- Dawno nie gadaliśmy... - czułem, jak Pansy próbuje jakoś do mnie dotrzeć swoim głosem.

- Weź mnie nie drażnij. Ostatnio nie jestem w humorze - nabijałem na widelec porcje groszku, ale apetyt spadł mi do minimum.

- Właśnie zauważyłam, ale spróbuj ze mną jakoś porozmawiać - jej ręka dotknęła mojego ramienia po czym zsuwała się coraz niżej.

- Co ty wyprawiasz? - syknąłem - Nie jestem twoją zabawką.

- Jakoś ci mój dotyk nie przeszkadzał ostatnio u ciebie w domu - jej 'niewinny' uśmiech doprowadzał mnie do szału.

- Pansy suwaj swoją grubą dupę - jak dobrze, że Blaise wie, kiedy przyjść.

Dziewczyna niechętnie odsunęła się ode mnie i ustąpiła miejsce czarnoskóremu. Czasami się cieszę, że jeszcze nie urwałem z nikim kontaktu.

- Dzięki - poklepałem chłopaka po plecach.

- Nie ma za co, ale dam ci radę - spojrzał na mnie poważnie - radzę ci nie patrzeć przed siebie i nigdy więcej nie rozmawiaj z Adelaide.

- Co, ale o czym ty mówisz? - rozejrzałem się po Wielkiej Sali, a mój wzrok zatrzymał się na stole gryfonów.

Zobaczyłem Addie, ale nie samą... tylko z tym pieprzonym puchonem. Byli blisko - za blisko. Jego ręka krążyła po jej udzie, szeptał jej coś na ucho, a ona? A ona wyglądała z nim na szczęśliwą.

Jednak chłopak posłał jej ostatnie spojrzenie i wyszedł z pomieszczenia. To była jedyna szansa bym coś z tym zrobił.

- Draco? - Zabini chyba przewidział, co chce zrobić - Nie rób nic głupiego, daj sobie spokój!

Ale ja tylko gwałtownie wstałem od stołu i pobiegłem za drzwi od Wielkiej Sali. Zauważyłem jego brąz włosy niedaleko mnie. Złapałem go za koszule i z całej siły walnąłem nim w ścianę.

- Co z tobą kretynie?!

- Odpierdol się od Addie, rozumiesz?! - byłem tak wściekły kiedy patrzyłem na tą twarz.

- A więc o to ci chodzi? - jego zdezorientowanie przemieniło się w zadziorny uśmiech. Jeszcze bardziej mnie tym wkurwił - Powiem ci tak, Malfoy... jej usta są przesłodkie.

- Ty jebany idioto... - uderzyłem go w twarz z całej siły pięścią i czułem... satysfakcję. Jednak on nie był tym ruszony, a jego twarz wciąż się do mnie szczerzyła.

- Nie dziwię się, że cię nie cierpi. Nie jesteś wystarczający dla niej, jesteś niczym. - od ponownego uderzenia tym razem wypluł krew.

- Co wy robicie?! - zza drzwi wyszedł nie kto inny, jak Adelaide.

***

Ja totalnie nie umiem opisywać takich akcji, więc was przepraszam!!

Jak widać wracam do żywych i po takim czasie o wiele lepiej mi się piszę, więc rozdziały powinny pojawiać się nieco częściej

Podoba wam się nowy rozdział?

Miłego dnia/popołudnia/nocy,
J.

Mój Ślizgon - Draco Malfoy [SKOŃCZONE ✅]Where stories live. Discover now