Związek (nie)małżeński.

2.2K 184 129
                                    

Witam moi kochani po prawie 10-miesiecznej przerwie! Daję wam świeży one shot, ponieważ jestem już dzisiaj zbyt zmęczona na poprawianie, a chciałam wam go dać w ten weekend. Nie jest taki długi, więc powinno się dobrze czytać.

Jak zawsze dajcie znać! Mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy ❤️❤️🥺
Worldisinlove!!

Ps. Jeśli ktoś chce, może mi zrobić okładkę. A raczej... Błagam o to 😂😂❤️❤️

Harry spał. Było mu ciepło, przyjemnie i bezpiecznie. Był z tej grupy osób, które traktowały sen bardzo poważnie i była to jego ulubiona forma odpoczynku. To nie tak, że nie lubił wstawać, lubił. Ale sen zawsze go zatrzymywał kilka minut dłużej każdego ranka. Był to jedyny czas w ciągu doby, kiedy się odprężał i uspokajał. Nie musiał o niczym.muskec, o nikogo dbać, nawet o siebie. Był w swoim małym mieszkaniu i to było dobre.

Tylko że tej nocy mu na to nie pozwolono. Dźwięk telefonu obudził go o wiele za gwałtownie, niż by chciał. Skrzywił się i nawet nie próbując otworzyć oczu, sięgnął dłonią nad szafkę, aby wziąć swój telefon i odebrać połączenie.

- Halo? - spytał nieprzytomnie, ale szybko przeczyścił gardło, ponieważ nie brzmiał dobrze i powtórzył pytanie, wiedząc podświadomie, kto dzwonił.

- Och, przepraszam, słońce - odezwała się kobieta w słuchawce, a na ten ton od razu Styles się rozbudził i podniósł do siadu, chociaż w jego głowie pokazały się mroczki. Nienawidził tego, jak szybko wstawał, ale ten blisko pięćdziesięcioletni głos zawsze pobudzał go do żywych. - Wiem, że lubisz spać i nie dzwoniłabym, gdybym nie musiała, ale... Nie mamy nikogo do kangurowania, a dwie godziny temu podrzucono nam chłopca.

Harry jak zawsze od dwóch lat poczuł ogromny żal, ale również i radość, że będzie mógł pomóc jakiemuś maluszkowi. Zawsze nie rozumiał tego, jak ktoś mógł zostawić takie maleństwo z własnej woli, ale z drugiej cieszył się, że trafiło do szpitala, niż ktoś zrobiłby mu krzywdę.
Zgłosił się do kangurowania, gdy tylko przyjechał do Londynu, więc prawie dwa lata temu. Na początku nie wiedział, że w ogóle taki wolontariat istniał, ale gdy poczytał o tym więcej, stwierdził, że to całkiem logiczne i zgodne z naturą wilków, więc bez wahania wypełnił wniosek, a kilka dni później dostał telefon że szpitala, aby przyszedł na podstawowe badania oraz krótką rozmowę z psychologiem, aby ten podpisał oświadczenie, że był zdolny do nieprzywiązywania się do szczeniaków.
Wiedział, że będzie to dobry krok, aby jego omega była spokojna. On również lubił dzieci i zawsze go uspokajały, a tego najbardziej potrzebował - spokoju po kilkunastu latach stresu i ostatnich pełnych niepewności oraz chaosu.

- Jasy, nie przepraszaj mnie. Ubiorę się i będę. Umyj go i daj mu od razu moją koszulkę, którą zawsze zostawiam w mojej szafce. Znasz kod, uspokoi go to troszkę - mówił już mechanicznie, wiedząc, że dzieciaki uspokajały się od samego zapachu omegi. Na początku sam mocno się stresował, gdy trzymał zapłakane dzieci przy swojej piersi, ale z każdym kolejnym wiedział, jak już wszystko dzialalo. Wszystkie dzieci były schematyczne. Wiedział, że nie zastąpi to prawdziwej matki, ale zawsze była to jakaś forma zastępcza. - I możesz...

- Przygotować ci kawę? - zaśmiała się kobieta po drugiej stronie, znając dobrze mężczyznę. - Oczywiście. Przyjeżdżaj szybko!

Styles nic już nie powiedział, a rozłączył się, po czym szybko wstał z łóżka. Poszedł do łazienki, aby umyć tylko swoje zęby, które po śnie nie miały zbyt dobrego smaku. Nie przebierał koszulki od pidżamy, aby nie pozbywać się zapachu, a ta była czysta oraz czarna, więc nie wyglądała źle. Przebrał tylko bawełniane spodnie na dżinsy, a włosy związał w koka, ponieważ miał je umyć dopiero rano, ale nie wyglądały tragicznie. Nawet nie patrzył na siebie w lustrze. Jego twarz na pewno nie była taka tragiczna, ponieważ użył przed snem maseczkę nawilżającą.
Wytarł usta ręcznikiem i po zgarnięciu kluczyków, ubraniu butów oraz dżinsowej kurtki, wyszedł z mieszkania, nie mogąc się doczekać małego chłopca, który już na niego czekał.

Związek (nie)małżeński.Where stories live. Discover now