~La douleur est un prélude à l'amour~

2.3K 213 184
                                    

- Masz wszystko? - mruknąłem kiedy chłopak zapinał swój plecak.

- Chyba tak.

Zhongli stał już w progu mieszkania, czekając aż Venti do niego dołączy. Ostatecznie chłopak naprawdę się przenosi, co rujnuje trochę moje wyobrażenie o ochranianiu go przed resztą świata i trzymaniu przy sobie. Właściwie, dopiero kilka godzin temu dotarło do mnie jak brzmi ta oferta, przez co zacząłem się poważnie nad sobą zastanawiać. To zupełnie jakbym chciał mieć chłopaka na wyłączność. Tylko dla siebie. Może i poniekąd jest to prawda, ale przyznanie tego przed kimkolwiek innym nie wydaje się zbyt dobrym pomysłem. Sam nie wiem na jakim etapie mojego życia doszedłem do takich wniosków jak chęć posiadania tylko dla siebie. Venti nie jest przedmiotem, który można posiąść, dlatego tym bardziej wiem, że nie mogłoby być to czymś dobrym. Nigdy wcześniej nie miałem kogoś kto po przebudzeniu mówiłby mi dzień dobry, jadał ze mną śniadanie czy podawał chociaż szklankę wody po nocy pełnej koszmarów. Tym bardziej, że Venti był częścią moich snów. I chcąc nie chcąc musiałem się z tym pogodzić. Nie chcąc już nawet wnikać w to co przyśniło mi się ostatniej nocy. Tej samej nocy, której obiecałem sobie dołożyć wszelkich starań by chłopak był bezpieczny. Nie mogę jednak na siłę trzymać go tutaj, jeśli jedzie z własnej woli. Poza tym kazał mi obiecać, że odwiedzę go za jakiś czas w domu Zhongliego, a jeśli już obiecałem, to zrobię to napewno. Ale też nie od razu... Powinienem dać mu trochę odpocząć od mojej osoby. I tak nie mam nigdy nic do powiedzenia, kiedy Venti zaczyna rozmowę. Taki już poprostu jestem. Ale jeśli chłopak potrzebowały kiedyś kogoś kto go wysłucha, wiem że mogę liczyć na to, że będę to ja. Przynajmniej mam taką nadzieję. Mam też nadzieję, że Venti nie zapomni o mnie po kilku dniach. Jednak... Kiedy minie więcej czasu nie sądzę by pamiętał.  Oficjalnie nie jestem dla niego nawet znajomym, nawet fakt, że z nim mieszkałem nie robi różnicy. Jedno przytulenie go też nie zmienia niczego. Chyba poprostu moja pozycja bycia nikim dla niego już się nie zmieni. Co sprawia mi pewnego rodzaju ból i nie mam na to jakiegokolwiek wpływu. Nie mam też wpływu na to jak bardzo zżyłem się z Ventim. Czy to tak wiele, że chcę by ze mną został... Nie ważne jak bardzo samolubnie to brzmi, chyba nie umiem myśleć w inny sposób. Jednak, to tylko myśli. Venti nawet się nie dowie. Nie zamierzam mu tego mówić.

Zhongli westchnął, stukając coś na ekranie telefonu, wydawał się już odrobinę wkurzony faktem, że Venti tak strasznie opóźnia wyjazd. Było to jednak na moją korzyść. Psychicznie wlasnie starałem się z nim pożegnać, przez samo patrzenie na to co robi.

Jego obecność mnie poprostu uspokajała, wprowadzała tez coś żywszego do mojego życia opierającego się na jedym i tym samym schemacie i monotonnej rutynie.

Venti w końcu stanął naprzeciw mnie, zakladajac na siebie plecak. Uśmiechnął się lekko.

- Będę tęsknić. - mruknął.

Przytulił mnie chwilę później, nie czekając nawet na moją odpowiedź. Mimo wszystko i tak nie zamierzałem odpowiadać. Jednak myślę, że on znał odpowiedź. Odwzajemniłem uścisk, ignorując coraz bardziej zirytowane spojrzenie mojego pracodawcy. Jeśli tak bardzo przeszkadza mu czekanie, równie dobrze może wrócić do domu. Byłoby to nawet dość dobrą opcją.

Venti puścił mnie po chwili, lecz zanim się osunął przyłożył swoje usta do mojego policzka,  wywołując tym samym dziwne uczucie gdzieś wewnąrz mnie. Podał mi też skrawek papieru prosto do dłoni. Ostatecznie odsunął się i uśmiechnął szeroko.

- Do widzenia Xiao.

Zhongli skinął tylko głową i juz po chwili zostałem w mieszkaniu sam. W przeraźliwie pustym mieszkaniu. Trochę tak jakby ktoś zabrał z tego domu całą energię i zostawił same puste i gołe ściany. No cóż, czeka mnie twardy powrót do realiów dnia codzienniego.

Spojrzałem na kartkę, którą chłopak mi dał. Zapisał na niej swój numer telrfonu i dorysował tam pare kwiatków, żabek i innych tego typu rzeczy. Westchnąłem cicho, chowając karteczkę do kieszeni. Później się tym zajmę.

Po odejściu od drzwi poszedłem wziąć prysznic, bo i tak do końca dnia nie mam już żadnego zajęcia, a przez wyrwanie się z rutyny zapomniałbym pewnie o prysznicu rano. W łazience spędziłem dobre 30 minut, właściwie jedynie stojąc pod strumieniem wody z prysznica. Z jednej strony miało mi to pomóc się nieco ogarnąć. Z drugiej... Nie miałem jakoś ochoty stamtąd wychodzić.

Ubrałem na siebie coś co mogę przeznaczyć do spania, pomijając już ubieranie jakiejkolwiek koszuli, bo skoro jestem znów sam, mogę wrócić do starych nawyków. Co prawda nie zamierzałem od razu isc spać, ale przebieranie się znów w dzienne ubrania było jedynie czasochłonne i zbędne. Zarzuciłem na siebie tylko jakąś bluzę, by po wyjściu na balkon, na papierosa nie zmarznąć. Chociaż to chyba nie aż takie istotne. W końcu pogoda jest teraz raczej dość ładna. Może gdyby nie fakt, że nadal mam wilgotne włosy i ogólnie całe ciało, to wyszedłbym i bez bluzy.

Usiasłem na posadzce na balkonie, opierając się plecami o kawałek ściany budynku obok drzwi balkonowych. Zapaliłem papierosa tak jak zazwyczaj i wyciągnąłem telefon.

Skoro Venti dał mi numer to chyba powinienem go zapisać. Nawet jeśli nigdy go nie użyję, będzie poprostu zapisany na karcie. Tak na wszelki wypadek. Nie zamierzam raczej dzwonić, nie widzę w tym jakoś sensu. Jeśli by czegoś potrzebował, wie gdzie mnie znaleźć. Telefon mu do tego nie potrzebny. W sumie i tak mało co jestem w domu. Aż odzwyczaiłem się od codziennego, porannego wstawania, a tym vardziej stania na kasie. Znów przyjdzie mi się widzieć z tym rudym idiotą od słabych żartów. Cały czas zastanawia mnie fakt jak potoczyłaby się ta historia, gdyby to on został w pracy, a ja kończyłbym wcześniej. Mam nadzieję, że nie zrobiłby nic głupiego. Chociaż... On robi tylko głupie rzeczy. To chyba kwestia charakteru.

Westchnąłem cicho, zaciągając się dymem papierosa.

Może w końcu to rzucę? Powoli zabijam sam siebie. Może wrócę do picia kawy... Chociaż kawa w nadmiarze też szkodzi. Tak jak wszystko, jeśli się z tym przesadzi...

Zapisałem w telefonie numer chłopaka i po jakimś czasie wstałem i wróciłem do mieszkania. Ściągnąłem z siebie bluzę i udałem się do sypialni.

Ignorując fakt, że pewnie powinienem zmienić pościel na czystą, poprostu położyłem się spać.

Ciekawe czy znów przyśni mi się to samo co ostatnio...

Le vent de l'est | Xiaoven Genshin Impact Where stories live. Discover now