Zupa - jak się okazało, dyniowa - była już gotowa, kiedy włosy Syriusza, nadal mokre, sięgały już tylko nieco za żuchwę. Black zajadał się ciepłą kolacją przy stole, podczas gdy Wendy siedziała na blacie przed nim i bacznie się mu przyglądała.
- No, źle nie wyglądasz. Jeszcze broda i będziesz jak nowy - stwierdziła wyraźnie zadowolona ze swojej fryzjerskiej pracy. Miała założone ręce i patrzyła na niego niczym na dzieło sztuki.
- Nie chwal się tak, zobaczymy, co będzie jak wyschnie - odparł Syriusz pomiędzy łapczywie połykanymi porcjami zupy.
Wendy wzruszyła ramionami.
- Przystojnemu we wszystkim przystojnie - zaśpiewała wręcz pod nosem, odwracając od niego wzrok, na co Syriusz zatrzymał łyżkę w powietrzu.
- Powtórzysz?
- Co powtórzę? - zapytała, udając, że zupełnie nie miała pojęcia, o co mu chodziło.
- Opowiedz lepiej, co się z tobą działo.
- A może ty pierwszy?
- Wszystko przecież wiesz. O Azkabanie nie ma co opowiadać - powiedział, a Wendy miała ochotę zdzielić się za to w głowę.
- Przepraszam, że znowu ci o tym przypomniałam...
- Mów - przekonywał zniecierpliwiony Syriusz, na co kobieta westchnęła. Odrzuciła wszystkie swoje włosy do tyłu, a następnie przyciemniła światło w kuchni do wystarczającego, by akurat widzieli swoje twarze. Nie potrafiła jakoś się otworzyć przy jasności.
Złapała różdżkę w obie ręce, które położyła na kolanach, a następnie zaczęła wreszcie mówić.
- No to... Wszystko zaczęło się od tego, że po szkole nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić. Flitwick doradzał mi zostać Aurorem, zważając na to, jak walczyłam...
- Mówiłem ci to sam! - zawołał Syriusz, prawie dławiąc się zupą. Kiedy Wendy upewniła się, że się nie dusił, pokręciła głową.
- Wiem, ale ja nie byłam pewna, bałam się. Myślałam o magizoologii, chciałam się zajmować hipokampusami... Aż Śmierciożercy nie zamordowali mojego kuzyna. - Wendy spuściła głowę. - On był... On był dla mnie jak brat i jakby... Jakby dopiero wtedy to do mnie dotarło, że jest wojna. I to wtedy zdecydowałam się dołączyć do Zakonu, a ty mnie nigdy tam nie spotkałeś, bo z tego co wiem, już się ukrywaliście...
- No to wiele wyjaśnia... - stwierdził Syriusz, trochę żałując, że jej wtedy nie spotkał. - Fakt, że prawie nie wychodziliśmy z kryjówek - dodał bardziej do siebie niż do niej.
- Kiedy Voldemort zniknął... To zbiegło się z czasem z rozstaniem moich rodziców.
Syriusz nie spodziewał się, że jej historia tak szybko przybierze taki niewesoły nastrój.
- O... Nie wiedziałem... - mruknął, lecz Wendy kontynuowała jak gdyby nigdy nic.
- Ojciec... I tak, mój ojciec jest Grekiem - wypowiadając te słowa, spojrzała wymownie na Syriusza, który nie zorientował się przez szesnaście lat, na moment pozwalając sobie się uśmiechnąć - oznajmił, że wraca do Grecji. I ja jakoś nie potrafiłam sobie poradzić z tym wszystkim... Postanowiłam, że wyjeżdżam razem z nim.
Zapadła chwila ciszy, w której Syriusz myślał tylko o jednym: dlaczego wróciła do Anglii? Zanim zdążył jednak zapytać, kobieta kontynuowała.
- W Grecji sobie na nowo ułożyłam wszystko i to tam zaczęłam się szkolić na Aurora. Tam sobie właściwie zorganizowałam całe życie, poznałam nowych ludzi... Mieszkałam tam przez te prawie dwanaście lat.
- To dlaczego wróciłaś tutaj? - zapytał Black, bo już nie potrafił wytrzymać.
- No właśnie... Mój ojciec zmarł pół roku temu - wyjaśniła Wendy, a wtedy Syriusz poczuł jeden z tych rzadkich momentów w życiu, gdy żałował, że nie ugryzł się w język.
- Przykro mi.
Jego rozmówczyni była wyraźnie spięta. Syriuszowi wydawało się, że mięśniami próbowała z całej siły się nie rozpłakać.
- Niby już jest w porządku, ale z drugiej strony... Nie mogę się tak do końca pozbierać. Nie znoszę się za to, ale znowu po prostu odcięłam się od problemów. Stąd uciekłam przed rozstaniem rodziców, z Grecji uciekłam przed śmiercią ojca...
- Oj tam, każdy musi sobie czasem uciec - powiedział Syriusz z cichym śmiechem, którego nie podzieliła.
- Marny ze mnie Auror, skoro tylko uciekam. Rzuciłam w Grecji wszystko, nawet mojego faceta.
Te ostatnie słowa zdziwiły Blacka bardziej niż wszystko, co mu jak dotąd powiedziała.
- Miałaś faceta?
- Przez te kilkanaście lat nawet dwóch - wyjaśniła Wendy, wzdrygając się. - Ale teraz... Straciłam kontakt z mamą jakiś czas temu, a wszystkich przyjaciół zostawiłam w Grecji, więc jak na ten moment jestem zupełnie sama.
- No to marnego sobie wybrałaś kompana w niedoli. Pustelnika i zbiega - powiedział bez cienia zastanowienia, a wtedy Wendy wreszcie spojrzała mu w oczy.
- Tata mi zawsze mówił, że trzeba pomagać ludziom. A ja chcę pomóc zwłaszcza tobie, tak jak ty pomogłeś mi.
- Ja tobie pomogłem? - zapytał Syriusz tak nagle, że zupa spłynęła mu po brodzie. - Mogłabyś to powtórzyć przy Remusie i Ether, bo nie uwierzą?
Delikatny uśmiech wkradł się Wendy na twarz.
- Ta Ether to była twoją dziewczyną, prawda?
- Co? Nie! - Mężczyzna zaczął się krztusić, a gdy się uspokoił, predko pokręcił głową. - Nigdy w życiu. Ether jest cała Lunia. Dla mnie jest jak siostra, byłem świadkiem na ich ślubie!
- Okej, okej, rozumiem - zawołała Wendy, trochę nie rozumiejąc jego defensywnej postawy. - To która to była?
Syriusz spojrzał w swoją zupę.
- Żadna. Rozmawiałem prawie z każdą dziewczyną w Hogwarcie, ale jakoś z żadną... Wiesz, nie miałem tego czegoś. Byłem i jestem po prostu za wspaniały, nie oszukujmy się.
- Kłamstwa - przerwała mu Wendy. - Ze mną miałeś lusterka. Nawet masz.
Śmiech opuścił usta Syriusza. Kolejny raz miała rację; tylko z nią z tych wszystkich dziewczyn "coś" miał, i choć nie było to uczucie, to właśnie lusterka.
- Właśnie... To może powinnaś znowu jedno wziąć?
- Co?
- Chyba się przyda, nie?
Wendy wybuchła śmiechem, którego nie potrafiła opanować. Śmiała się szczerze, serdecznie i nie zanosiło się na to, że prędko przestanie, co zupełnie zdezorientowało Syriusza.
- No co? To nie jest taki głupi pomysł, miewałem w życiu gorsze - przyznał, rozbawiając ją jeszcze bardziej.
- Nie, po prostu... Pomyślałam sobie, że życie jest strasznie przewrotne. Nigdy nie uwierzyłabym w to, że jeszcze wrócimy do ich używania.
- No, można powiedzieć, że los tak chciał. Zesłał ci ten cud - mnie. - Wskazał na siebie, a Wendy ponownie założyła ręce.
- Przed chwilą nazywałeś się marnym kompanem.
- Kompanem marnym, ale widziałaś tę twarz? - Pokazał na brodę ubrudzoną zupą. - Uzdrawia lepiej niż eliksiry, oszałamia lepiej niż zaklęcia, wywołuje omdlenia u tych ze słabszych sercem...
- Tyle lat, a ty wciąż taki sam... Pozbędziemy się tej brody, to może zobaczę.
- Może lepiej ją zatrzymam, coby cię nie powaliło...
- Mam ochotę cię zdzielić w łeb - przerwała mu, a Syriusz pokiwał głową.
- Powiem ci, że nie jesteś pierwsza.

KAMU SEDANG MEMBACA
Psota i Milczenie • Syriusz Black
Fiksi Penggemar🐕 Wendy i Syriusz poznali się w najbardziej znajomych mu okolicznościach - na szlabanie. Ich szlabanowa znajomość rozwija się prędko, lecz równie prędko się kończy, gdyż Black opuszcza mury Hogwartu. Po Wendy zostają mu tylko dwukierunkowe lusterka...