Camila przerzuciła swoje spojrzenie z telefonu na Keane. Delikatnie uśmiechnęła się do brunetki, podając jej żyletkę, która jeszcze przed chwilą tkwiła w jej dłoni. Brązowooka wbiła wzrok w swoją dłoń, przejeżdżając kciukiem po każdej małej krwawiącej ranie. Marie uklęknęła przed dziewczyną, złapała jej dłoń w swoją - unosząc ją na wysokość swoich ust. Widząc pierścionek na jej serdecznym palcu od razu przełknęła ślinę. "Nie okaleczaj się." powiedziała, po czym podniosła się i pomogła wstać Camili. Były w ogrodzie, a uwagę Camili przykuła postać, której twarzy nie widziała, wiedziała tylko że idzie w ich stronę.
Przez głowę Keany przechodziło milion myśli - kiedy w końcu zobaczy Lauren? Kiedy ją odzyska? Kiedy zyska tyle siły, aby pozbyć się Camili? Na żadne z nich nie mogła odpowiedzieć, ale jedno było pewne; chciała zemsty.
- Kurwa mać, Keana! Co ty robisz? Pięć lat w więzieniu Ci nie wystarczy? - na posesję wtargnęła rudowłosa dziewczyna, której twarzy Camila rozpoznać nie mogła, bo wciąż spoczywał na niej cień. - Nie miałaś przypadkiem zakazu zbliżania? - brązowowłosa jedynie pokiwała głową na tak, po czym odwróciła się w stronę dziewczyny.
- Sądowy zakaz zbliżania się do Lauren na okres dziesięciu lat z możliwością odmowy z jej strony w dowolnym momencie. Co do Camili.. trwał on trzy lata i przeminął w pudle. - wytłumaczyła zwięźle Keana.
- Mam to rozumieć tak, że nie nałożyli na Camile żadnej protekcji po tym jak usiłowałaś ją zabić? Powinnaś gnić za kratkami a zamiast tego bawisz się w złudną pętle. Po co Ci to do cholery?
- Wyszłam za dobre sprawowanie, przyjęli moją apelację o zwolnienie warunkowe. - przez twarz brunetki przeleciał delikatny uśmiech.
- A w tym momencie łamiesz zasady zwolnienia warunkowego próbując wykończyć Camile psychicznie. - rudowłosa skinęła na dziewczynę obok Keany.
- Chcę odzyskać Lauren, nadal ją kocham. - powiedziała Keana, a w oczach Camili było widać smutek, który próbowała zatuszować pod warstwą swoich włosów.
- Kochasz ją, tak? Ty ją napierdalałaś, biłaś ją jak worek treningowy i Ty nazywasz to miłością? Chodziła do mnie DZIEŃ W DZIEŃ z płaczem, bo zakochała się, a Ty odwzajemniłaś tą miłość poprzez brutalny kontakt fizyczny. Kurwa co jest z Tobą nie tak?! Po zerwaniu chodziłaś za nią, mówiłaś jej że ją kochasz, ale czy to co robiłaś to była miłość? Czy bicie to miłość? Nie sądzę, Keana. - rudowłosa uniosła ton, w jej głosie było słychać gorycz, przykrość którą sprawiła brunetka jej przyjaciółce przeszła na nią. - Camila, idziemy do domu. - dziewczyna podeszła do Camili pozwalając bezpośrednie zobaczyć jej swoją twarz.
- Sadie.. czemu mam z Tobą iść? - brązowooka uniosła swój wzrok na wyższą od siebie dziewczynę.
- Bo tutaj nie jesteś bezpieczna, chodź proszę Cię. - Sadie złapała dłoń brunetki oglądając ją dookoła - Kurwa.. Ty jej to zrobiłaś?! - rudowłosa przeniosła spojrzenie na Keane, która pokiwała przecząco głową. - Ale na to pozwoliłaś, więc czysto teoretycznie to twoja wina. - złapała jej dłoń w swoją i pociągnęła Camile w stronę wyjścia z ogrodu. - Odpierdol się od Lauren i jej życia, psychopatko! - wykrzyknęła w stronę Keany, która jedynie stała i przyglądała się sytuacji..
CZYTASZ
ɪ ʜᴀᴛᴇ ʏᴏᴜ [ᴄᴀᴍʀᴇɴ] · ᴛᴇxᴛɪɴɢ || xayinn
Fanfiction𝘺𝘰𝘶 𝘭𝘪𝘦𝘥 𝘴𝘰 𝘮𝘢𝘯𝘺 𝘵𝘪𝘮𝘦𝘴 𝘪 𝘧𝘰𝘳𝘨𝘢𝘷𝘦 𝘺𝘰𝘶 𝘵𝘦𝘯 𝘵𝘪𝘮𝘦𝘴 𝘮𝘰𝘳𝘦 𝘣𝘳𝘦𝘢𝘵𝘩𝘪𝘯𝘨 𝘺𝘰𝘶𝘳 𝘢𝘪𝘳 𝘸𝘢𝘴 𝘴𝘰 𝘳𝘶𝘥𝘦 𝘧𝘪𝘯𝘥𝘪𝘯𝘨 𝘢 𝘱𝘭𝘢𝘤𝘦 𝘵𝘰 𝘴𝘵𝘢𝘺, 𝘵𝘩𝘦 𝘱𝘭𝘢𝘤𝘦 𝘸𝘢𝘴 𝘪𝘯 𝘮𝘺 𝘮𝘪𝘯𝘥 𝘵𝘰 𝘬𝘦...