szok

14 1 0
                                    

Księżyc święcił jaśniej,
Wiatr dął mocniej,
Śnieg spadał szybciej,
Góry stały w oknie.

Siedziałam na murku,
Patrzyłam w krajobraz,
Jak piękny jest nocą,
Jak ujmujący.

Widziałam kościółek,
Dojrzałam światełka,
Wiedziałam kto rozmawia,
A kto w oddali drzema.

Nie wiedziałam,
Że patrzył na mnie spod puchu,
Że uciekł
spod swej ciotki grobu.

Ta pobladła twarz,
Zaczerwienie od zimna,
Brak czapki, szalika,
Tylko pierścień na palcu.

W śniegu wyglądał jak zawierucha,
Jak duch co zamarzł na śniegu.
Tylko te czarne ubrania,
Te czarne włosy.

Nie widziałam oczu,
Nie znałam jego duszy.
Uciekł,
nim zdążyłam powiedzieć kanarek.

Czy zobaczył mnie?
Wpisuje kreskę.
Czy był tylko duchem?
Zgubił pierścień, a w śniegu są odciski jego łap.

GestyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz