22. Co jest?!

447 21 1
                                    

~(Amber)~

Powoli otworzyłam oczy. Gdzie ja do jasnej cholery jestem?! Nie pamiętam nic z ostatnich kilku godzin. Co się stało?

Leżałam na łóżku, w małym ciemnym pomieszczeniu. Czy ja zostałam porwana? Postanowiłam powoli usiąść. 

Co ja do jasnej cholery mam na rękach? Czy to...Kajdanki? Rozejrzałam się po pokoju. Doszłam do wniosku, że jestem sama. Kamer na pierwszy rzut oka też nie widzę. Powoli podeszłam do drzwi. Ku*wa zamknięte! W takim układzie chyba muszę stopić zawiasy...no cóż...

Spróbowałam wyzwolić moc ognia, ale nic z tego. Co jest?! Za każdym razem jak próbowałam, kajdanki na moich rękach rozjarzały się błękitnym światłem. Niedobrze....wręcz bardzo źle! 

Rozejrzałam się po pokoju w nadziei, że znajdę inną drogę ucieczki. Niestety w tym przeklętym pomieszczeniu znajduję się tylko stary materac na metalowym stelażu, który zapewne ma być łóżkiem i mały podniszczony stolik nocny na którym stoi wypalająca się już lampka. No i oczywiście są tu jeszcze, wspomniane wcześniej, odrapane zamknięte drzwi.

Zrezygnowana położyłam się w ciszy na "łóżku" i nasłuchiwałam. Może chociaż dowiem się gdzie jestem i co tu się dzieję. 

Niestety jedyne co mogłam usłyszeć to swój własny płytki oddech i szybkie bicie serca. 

***********************

Minęło chyba jakieś 15 minut i usłyszałam czyjeś kroki. Szybko zamknęłam oczy i udawałam, że dalej jestem nieprzytomna. Z całych sił starałam się wyrównać swój oddech.

Drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Czyli kiedy będę planować ucieczkę, mogę wybić sobie z głowy próbę zaskoczenia przeciwnika. Od razu będzie wiedział, że już nie ma mnie w tym cudownym i jakże przytulnym pokoiku. 

- I co obudziła się? - odezwał się jakiś męski głos

- Zaraz się przekonamy - powiedział dziwnie znajomy głos i podszedł do mnie

- I? - dopytywał ten pierwszy

- Wygląda na to, że śpi - stwierdził drugi mężczyzna. Skąd ja znam ten głos? Nagle poczułam mocne uderzenie w policzek. Zdziwiona i oślepiona nagłym bólem otworzyłam oczy - O! Patrz właśnie się obudziła! - mężczyźni zaczęli się śmiać. Wciągnęłam z sykiem powietrze, powstrzymując się przed złapaniem za piekący policzek. Nie dam im tej satysfakcji. 

Spojrzałam na pierwszego ze swoich oprawców. Był to rudy, dobrze zbudowany mężczyzna, na oko ma trochę ponad 180 cm wzrostu. W starciu wręcz mam raczej nikłe szanse...

Przybrałam obojętną minę i powoli obróciłam głowę w stronę chłopaka który mnie uderzył. Ledwo utrzymałam ten sam wyraz twarzy. To był Jace! Ale dlaczego...? Jak? Kiedy? 

- Co ty tu robisz? - zapytałam starając się mówić bez emocji

- Nie pamiętasz? - zaśmiał się Jace 

- Co miałabym pamiętać? - odpowiedziałam tym samym obojętnym i stanowczym tonem co wcześniej. 

Co się stało? Czego nie pamiętam? Czy to przypadkiem nie jest tylko jakiś chory sen albo następna wizja? Chociaż ten ból po uderzeniu na to nie wskazuję....

- Kto cię tu przytaszczył - wtrącił rudowłosy. Spojrzałam w jego kierunku. Stał niedbale oparty plecami o ścianę, a ręce miał skrzyżowana na klatce piersiowej.

- To nie było takie proste - dodał uśmiechnięty Jace - Muszę przyznać, że musiałem się trochę nagimnastykować. Naprawdę wątpiłem w to, że tak łatwo nabierzesz się na ciastka - oznajmił. Teraz mnie oświeciło. Wspomnienie naszej ostatniej rozmowy niespodziewanie wróciło do mojej głowy, mimo to zachowałam kamienny wyraz twarzy.

- Dlaczego tu jestem? - kontynuowałam zadawanie pytań tym samym monotonnym tonem. Muszę jak najbardziej grać na czas w nadziei, że Tony mnie znajdzie.

- Czy to nie oczywiste? - zadrwił rudowłosy. Z trudem powstrzymałam odruch przewrócenia oczami. 

- Nie wyraziliście się wystarczająco jasno - stwierdziłam spokojnie - Samo porwanie mało mi mówi - ciągnęłam - Chcecie ode mnie coś konkretnego czy po prostu na mnie popatrzeć? 

- Chcemy wiedzieć, gdzie są kamienie. To niezwykłe źródło mocy i nie ukrywam bardzo by nam się przydało - powiedział Jace - No i agentka z taką mocą jak twoja, też może być bardzo....- chłopak zrobił dramatyczną pauzę i uśmiechnął się złośliwie - ...użyteczna

- Nigdy wam nie powiem gdzie są kamienie, a już tym bardziej nie będę z wami pracować - wysyczałam prosto w twarz Jace. Jace zachichotał cicho. 

- Mam wrażenie, że jeszcze się o tym przekonamy - wymruczał przybliżając się do mnie - A tak poza tym - powiedział - Mamy ci kogoś do pokazania. Obiecałem jej, że za pomoc będzie mogła się z tobą trochę...- Jace przerwał na chwilę szukając odpowiedniego słowa-... pobawić - oznajmił w końcu 

Po tych słowach usłyszałam kroki na korytarzu. 

- No cześć Amber! Stęskniłaś się? 

~Maraton dzień 2/7~

Właśnie przeczytaliście 717 słów

<*No chyba już wiecie na co to tu jest*>

I have the power to prevent a catastrophe || Peter ParkerWhere stories live. Discover now