Pacyfizm jest zbędny

16 3 0
                                    


krótka notka:
Fragment pochodzi z opublikowanej przeze mnie książki pt. ''Historie Morza Damary''. Na chwilę obecną jednak pisanie tego idzie mi niesamowicie mozolnie, a owy fragment pojawi się w nim za jakieś siedem lat, tak więc publikuję go tutaj. Jestem z niego zwyczajnie dumna.


~*~

Pojedynek wkrótce zszedł na wzorzec korsarzy. W pierś wbił się ostatni spokojny dech, sylwetka obnażona z jakichkolwiek pancerzy zadrżała, poddana żelaznej ekscytacji. Choć skóra jej silnie poraniona, na ciężkim orężu zacisnęły się dłonie obdrapane z resztek subtelności. W tych fiołkowych oczętach zaskrzyła się dzika pasja – skrawki szaleństwa.

Kaviss miała tą świadomość, iż nie walczyła już z Ventum. Na polu walki zmagała się z wyeksponowaną maniakalnym uporem postacią Metu Mortis, personą tak zawzięcie szarżującą, niczym cierniem żeliwnym raniąc przeciwnika. Ni kroku wstecz, tak zmordowanym ciągiem pchnięć i natarć doprowadzając niedoszłą kadetkę do stopniowego wyczerpania, przypierając ją do murów Południowo–Damarskiej estrady — skamieniałego Koloseum.

[...]

Najemniczka nie opierała się przed nieczystymi zagrywkami. Przy kolejnym natarciu pozbawiła Kaviss równowagi, kopiąc silnie w kostkę. A gdy przyszło im skrzyżować miecze, wymierzyła cios głową w nasadę jej nosa, by chwilę później powalić ją całym ciałem na stertę drewnianych beczek walających się po arenie. Ta metaliczna ciecz, barwą przybliżona do koloru włosów kadetki, zalała jej twarz oraz krtań. Zakrztusiła się, desperacko łapiąc w płuca płytkie oddechy.

— Ty to nazywasz uczciwą bitwą? — Otarła spierzchnięte wargi z własnej krwi, zwracając się do Najemniczki podburzona.

— Walczysz z wychowanką piratów, Królewno — Po arenie poniósł się głośny chichot, odbijany od kamiennych murów echem. — Wierz mi, Kaviss. Piraci nie mają pojęcia, jak to jest grać uczciwie.

Widok, jaki przyszło ujrzeć Kaviss w tamtej chwili sprawił, że ostry dreszcz przeszedł po jej karku. Postura Damarskiej potworzycy przypominała rozszalałą, dziką zwierzynę. To jak się poruszała, jak ciężkie stawiała kroki i niekontrolowanie spinała mięśnie ramion — ten widok nie składał się w obraz precyzyjnego i rozważnego Najemnika. To bestia, jaka ukazywała prawdę plotek i pomówień ludu.

Pot skropił jej skronie, sprawiając, że czarne kosmyki przyklejały się do jej czoła; płynął strużkami po zarumienionej skórze, obmywając ją z krwi i kurzu. Powietrze jakby ulatywało z jej płuc, ciężko przechodziło przez krtań w formie gorącego chuchu; towarzyszące temu wzdechy, jęki, czy krótkie warki przywodziły na myśl, iż ta Damarska Zmora zaraz padnie z wycieńczenia. Ta myśl zatarła się jednak wraz z kolejną, nagłą szarżą.

~*~


I to tyle.
See ya later, folks!

Dostali jste se na konec publikovaných kapitol.

⏰ Poslední aktualizace: May 30, 2021 ⏰

Přidej si tento příběh do své knihovny, abys byl/a informován/a o nových kapitolách!

Tytuł jest zbędnyKde žijí příběhy. Začni objevovat