Przesłuchanie

523 24 10
                                    

Za uwagi, poprawki oraz okładkę dziękuję BarbarzeBranch3456.  

Patrzyłam w pełnym napięcia oczekiwaniu na wejście do lochu. Zbliżające się do solidnych, drewnianych drzwi kroki były ciche, ale mimo to zdecydowane i dość szybkie. Ktoś sprawnie przekręcił klucz i stary, żeliwny zamek w drzwiach lochu szybko ustąpił, a klamka opadła. To zabrzmi strasznie, ale żałowałam, że jestem tam sama. Pamiętam, jak pochwycona w Hogsmeade rozpaczliwie krzyczałam do Rona i Harry'ego, że mają uciekać, pamiętam ich chwilowe wahanie i to, jak chwilę później zniknęli za zakrętem muru. Miałam nadzieję, że uda im się przedostać do Hogwartu, choć jakaś część mnie czułaby się lepiej, gdyby ktokolwiek dzielił mój los. Przymknęłam oczy. Drzwi skrzypnęły, a kroki stały wyraźniejsze. Tak bardzo pragnęłam, aby to wszystko było tylko snem jedenastolatki, która nigdy nie otrzymała żadnego listu ze szkoły magii. W tamtym momencie marzyłam o tym, by otworzyć oczy i znaleźć się w moim mugolskim łóżku i rzeczywistości bez czarów i Voldemorta.

- Wstawaj Granger.

Otworzyłam oczy. Przede mną stał Draco Malfoy. Zawsze prezentował się bardzo dobrze, ale w tamtej chwili pomimo koszuli, eleganckich spodni i czarnej, casualowej marynarki, powiedziałabym, że był... zbolały. Jego ramiona były ściągnięte, a głowa pochylona. Spojrzałam mu odważnie w oczy, odnajdując tam wyraźny żal i coś na kształt współczucia. Chwycił mnie delikatnie za ramię i pomógł wstać. Jego dłoń była duża, a moja ręka na tyle szczupła, że obejmując ramię, swobodnie złączył kciuk z pozostałymi palcami. Ledwo szłam obok, osłabiona po serii torturujących zaklęć zafundowanych mi godzinę wcześniej przez Bellatriks. Cieszyłam się, że wciąż mam na ręku mugolski zegarek, dzięki któremu miałam świadomość upływu czasu. 

- Znów się spotykamy, mała szlamo – tak mnie wtedy powitała i wzdrygnęłam się na własne wspomnienie słów jego ciotki. Później pamiętam już głównie przeraźliwy ból, wciąż odbijający się echem w moich mięśniach i kościach.

Draco szedł powoli, wiedząc, że nie dam rady poruszać się żwawiej. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami do komnaty, w której wcześniej mnie torturowano. Malfoy nacisnął klamkę, a ja zaczęłam lekko drżeć.

W fotelu przy kominku siedział Lord Voldemort, strzęp czarodzieja bez krzty człowieczeństwa. Draco ustawił mnie przed nim i odszedł. Pozwoliłam, aby mój wzrok powędrował za chłopakiem. Nie wyszedł z komnaty, oparł się o ścianę, wkładając dłonie do kieszeni spodni i spuszczając wzrok na podłogę.

- Co robiliście w Hogsmeade? - z potwornej twarzy Voldemorta wydostał się karykaturalnie wysoki, nieco ochrypły dźwięk, który odciągnął moją uwagę od jasnowłosego arystokraty. Zacisnęłam buntowniczo usta, unosząc hardo głowę. Tak, zdobyłam się na to jakimś cudem i zaraz później poczułam, jak czarnoksiężnik próbuje wedrzeć się do mojej głowy, więc momentalnie ustawiłam zapory. Ćwiczyłam oklumencję cały poprzedni rok, zyskałam nawet odporność na veritaserum, o czym zresztą godzinę wcześniej zdążyła się przekonać pani Lestrange. Teraz utrzymanie zapory w moim umyśle nie było tak proste przez osłabienie i sporą ilość strachu, jaki odczuwałam, ale determinacja pomogła mi zwyciężyć, a moje bariery nie zostały pokonane. Nacisk na moje myśli zelżał, a Lord Voldermort roześmiał się skrzekliwie.

- Waldenie, do dzieła – powiedział.

Dopiero teraz spostrzegłam Macnaira i Lucjusza Malfoya stojących pod oknem. Walden wyjął coś, co wyglądało jak mugolski sekator i zaczął zbliżać się do mnie.

- Wyjaśnię ci, co się czeka szlamo – Macnair cedził każde słowo - Będę ci odcinał palce, kawałek po kawałeczku, a ty powiesz mi, co robiliście w Hogsmeade i gdzie jest teraz Harry Potter. Opowiesz wszystko, co wiesz, a wtedy okażę ci litość i najpierw cię zabiję, a dopiero później oskóruję. Jeśli zamierzasz uparcie milczeć, wiedz, że będziesz wciąż żyła, kiedy będę robił sobie sakiewkę na galeony z twojego cycka – zaśmiał się lubieżnie.

Przesłuchanie (Dramione, Miniaturka)Where stories live. Discover now