One shot | kenhina

29 2 2
                                    

Ship wybrała Duckytity czyli mój debil. Polecam pisać komentarze, może dzięki temu moje one-shoty będą lepsze. Następny one-shot będzie z shipu sokuoku (chuya x dazai), aczkolwiek można pisać propozycje na kolejne. (Jeżeli chcesz przeczytać tego one-shota, ale z zakończeniem w wersji angst to odsyłam na mój profil do osobnej książki pt. Ostatni sen| kenhina One-shot)

Tutaj jest kosz na propozycje.

Zanim zaczniesz czytać, wiedz że one-shot dzieje się gdy Hinata jest w 2 klasie, a dokładniej w wakacje po pierwszym roku Shōyō w karasuno. Może zawierać źle powstawiane przecinki, lub ich brak. Raczej jest to bardziej one-shot o ich przyjaźni.

One-shot||kenhina

Przetarłem oczy. Z mojej pozycji wynika, że dokonałem haniebnego czynu jakim jest sen. A przecież miałem się uczyć. Zacząłem zastanawiać się nad logiką mojego ciała, w końcu, gdy nocami grałem w gry nigdy nie zdarzały mi się takie sytuacje.
-Może mój organizm się buntuje- pomyślałem.

Spojrzałem na zegar w telefonie. Była godzina 5:47. Przeklnąłem pod nosem, gdyż zdałem sobie sprawę ile czasu zmarnowałem. A mogłem pograć. Teraz nie umiem nic na sprawdzian i na dodatek czuję się jak gówno. Musiałem mocno zepsuć mój zegar życiowy, czy jak to się nazywało. No trudno, mam jeszcze czas. Chociaż moja nauka podczas dnia nie wygląda najlepiej, a później i tak nic nie pamiętam. Wreszcie uznałem, że się ogarnę. W tym samym momencie na moja komórka zabzyczała krótko, parę razy. Zdecydowałem spojrzeć na pasek powiadomień.

Była to wiadomość od Shōyō Hinaty, co zdziwiło mnie, albowiem nie należał on do rannych ptaszków. Może dziś jego trening, jest wcześniej niż zazwyczaj?
Podniosłem telefon, aby przeczytać co napisał. Treść wiadomości była prosta: Chłopak pytał się, czy mogę się z nim spotkać.
Odblokowałem urządzenie i otworzyłem aplikacje kalendarza. Poza treningiem chyba nic dziś nie robiłem. Chociaż przydało by się powtórzyć materiał, jeszcze parę razy. Na szczęście mogę to ogarnąć później. Miejmy nadzieję, że tym razem nie zasne nad tym gównem. Odpisałem, wiec mojemu przyjacielowi prostą wiadomością, w której poinformowałem go, że możemy się spotkać. Uzgodniliśmy jeszcze szczegóły spotkania, ale niestety musiałem zacząć zbierać się do kupy.

Ogarnąłem się i poszedłem na trening. Dziwnie chodziło sie bez Kuroo, było zdecydowanie za cicho.

Zakończyliśmy trening równo o 10. Oznaczało to, że mam jeszcze z 40 minut żeby się ogarnąć przed spotkaniem. Po dotarciu do domu wziąłem szybki prysznic i zrobiłem sobie kawę. Moja mama była już w pracy. Uznałem, że wcześniejsze wyjście z domu nie zaszkodzi. Cisza mnie przytłaczała. Jak coś to poczekam. Może po drodze wejdę do sklepu i kupię sobie napój energetyczny. Zgarnąłem ze stołu portfel oraz telefon i wpakowałem to do małego plecaka, gdzie miałem jeszcze butelkę wody. Upewniłem się czy wszystko mam i wyszedłem z domu.

Nienawidzę chodzić samemu. Czuje się jakby każdy na mnie patrzył i oceniał. Kuroo chyba mówił coś o tym, że powinienem iść z tym do psychologa, ale mi się nie chce. Niby Kuroo nie chodzi na treningi od dopiero dwóch tygodni, ale czuję się jakby nie było go przez jakiś rok.

Gdy doszedłem do miejsca gdzie umówiliśmy się spotkać, mały rudzielec już tam był. Tylko mnie zauważył, a już rzucił mi się na szyję. Po krótkiej rozmowie zdecydowaliśmy się wyruszyć do parku. Jakoś tak w środku przepięknego skupiska drzew, Shōyō nagle przyśpieszył i ruszył pędem w najbliższy zakręt. Oczywiście, że pobiegłem zanim. Przecież on tu nawet nie mieszka i jestem pewien, że zaraz by się zgubił.

Gdy chłopak nareszcie się zatrzymał, spojrzałem na niego z lekkim grymasem na twarzy.
-Shōyō, po co tu przybiegłeś?- wziąłem głęboki oddech by zaczerpnąć powietrza. Zdecydowałem, że podniosę głowę do góry i spojrzę chociaż gdzie jesteśmy. Moim oczą ukazało się pole, a najwyżej na nie wyglądało. Spojrzałem na mojego przyjaciela, żądając odpowiedzi, na moje poprzednie pytanie. Ten tylko położył palec na usta, a drugim wskazał gdzieś w środek zgromadzenia dojrzewających roślin. Chcąc, nie chcąc spojrzałem się w tamtym kierunku. Nie zauważyłem tam nic specjalnego. Chociaż... gdy przyjrzałem się uważniej spostrzegłem małą kulkę. Skupiłem mój wzrok na czarnym kształcie. Nagle to coś się poruszyło i z szybkością małego kaszojada, który zobaczy swoich przyjaciół, skoczyło w środek pola. Nim zdążyłem zareagować, poczułem chwyt na nadgarstku i zostałem pociągnięty do przodu. Nie minęło nawet kilka minut, a już znajdowaliśmy się na środku pola, które było naprawdę przeogromne. Zatrzymaliśmy się dosłownie na parę sekund, tylko po to by Shōyō mógł rozejrzeć się za stworzonkiem.

Po jakiś 7 minutach biegania po polu, chłopak wreszcie się przewrócił, niestety pociągnął mnie za sobą. Wywaliliśmy się na tyłki i nastała chwila ciszy, aż nagle tak z dupy, rudy wybuchnął głośnym, ale pięknym śmiechem. Nie wiedząc dlaczego również wydałem z siebie taki sam odgłos. Chłopak obrócił się twarzą w moją stronę i nadal umierając że śmiechu padł mną ziemię. Również postanowiłem się położyć. Leżeliśmy tak, przyglądając się niebu i rozmawiając o dziwnych kształtach chmurek, dobre 20 minut. Aż w końcu postanowiłem sprawdzić godzinę. Była jebana 17.24, a ja musiałem jeszcze się pouczyć.
-Kurwa, chodź shouyo będziemy się zbierać. Muszę przygotować się jeszcze na egzamin.-powiedziałem
-dobra czekaj już się podnoszę.-odpowiedział
-jak chcesz możesz u mnie zostać na noc, bo nie wiem czy zdążysz wrócić do domu.
-dzięki. Wsumie to miałem się właśnie o to spytać, daj mi tylko zadzwonić do mamy.- Po tych słowach chłopak wyciągnął telefon i rzeczywiście rozpoczął rozmowę.

Gdy już miałem się podnieść do pozycji siedzącej, poczułem jakiś ciężar na brzuchu. Podniosłem głowę, by zobaczyć małego czarnego kotka. Nie minęła chwila, a zorientowałem się, że zwierzak, który wybrał sobie mój brzuch na siedzisko, był tym za którym goniliśmy przez ten cały czas. Spojrzałem się w stronę Shōyō, który wciąż prowadził rozmowę. Pyknąłem go lekko w nogę. Ten szybko się obrócił i spojrzał na mnie. Jego oczy wyrażały czysty zachwyt. Uśmiechnałem się na ten widok. Chłopak powiedział coś do telefonu i szybko się rozłączył.
-Możesz zostać? - spytałem.
-mhm
A ten dalej patrzy na kociaka. Chociaż nie ma się co dziwić. Musiałem przyznać, że był on przepiękny. Jego sierść połyskiwała w słońcu, a oczy wyglądały jak szmaragdy. Niestety musieliśmy już iść.

Podczas drogi powrotnej zauważyłem, że zwierzę za nami podąża. Chociaż gdy przeszliśmy przez kilka ulic, gdzie szczerze się przyznaję, nie patrzyłem za siebie. Zauważyłem, że już za nami nie chodzi.

W domu przywitała nas moja mama, która niedawno wróciła z pracy. Już podczas drogi poinformowałem ją o tym, że shouyo zostaje na noc. Na szczęście nie przeszkadzało jej to. Kazała nam jedynie być cicho, gdyż chciała odpocząć po pracy, a nie słychać pukania sąsiadów, w sensie za nasze krzyki.

Zrobiłem jakieś kanapki, a mamie dodatkowo kubek kawy i poszedłem do pokoju, gdzie wcześniej kazałem siedzieć rudemu. Siedział on na łóżku przyglądając się z daleka mojemu Nintendo.
-Chcesz pograć?
-Możeee
-Masz, ale tylko na czas gdy będę powtarzać fizykę do sprawdzian! Tu kładę kanapki jak coś.
-Dziękuje ci Kenma!
Takim sposobem Shōyō wylądował na podłodze z Nintendo, a ja na łóżku z podręcznikiem.

Po godzinie zarządziłem przerwę. Wyciągnąłem chłopakowi konsolę z rąk.
-Teraz grasz ze mną w Minecrafta- Stwierdziłem.
Zdezorientowanie pojawiło się na twarzy rudzielca, a ja ignorując go kompletnie po prostu włączyłem komputer i dałem mu pada. Tak zaczęliśmy grę.

Minęły dwie godziny. Shōyō zaczynał robić się śpiący. Zdecydowałem, więc koniec gry na ten moment. Usiadłem na łóżku i zmusiłem tą ruda czuprynę, żeby zrobił to samo. Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Shōyō postanowił więc, że ją przerwie. Zaproponował słuchanie muzyki, z jego playlisty. Zgodziłem się, bo czy miałem inny wybór? Ułożyliśmy się wygodnie i włożyliśmy słuchawki do uszu. Muzyka była zaskakująco spokojna. Nie spodziewałem się tego, ale było przyjemnie. Leżeliśmy tak i nie zwróciłem nawet uwagi kiedy zasnąłem...

________________

Koniec! Ja myślicie co się stało z kotkiem?
Duckytity ty powinnaś wiedzieć, ale i tak napisz. Mam nadzieję, że się podobało.

:)
Liczba słów: 1255

Różnorakie Rodzaje KropekWhere stories live. Discover now