Po jakimś czasie Tommy sam przyszedł mnie obudzić. Powiedział że zamówił nam pizze na obiad. Zeszłam na dół, ale Wiliama tam nie było. Nie wiem czy to dobrze czy źle, bo przydało by się to wyjaśnić, ale z drugiej strony nie chciałabym, żeby znowu się na mnie wydarł. Zjedliśmy pizze w kompletnej ciszy. Po 'obiedzie' poszłam do swojego pokoju. Ubrałam na siebie jakąś lekko za dużą bluze i poszłam na dół.
-Co robisz?- zapytał lekko zdezorientowany chłopak
-Idę się przejść, tak o przewietrzyć umysł- odpowiedziałam i zaczęłam ubierać bluzę i czerwony szalik mojej mamy.
-To ja pójdę do siebie, nie będę Ci w mieszkaniu siedział- nie odpowiedziałam mu na to nic, tylko wzruszyłam ramionami, żeby wiedział, że mi to obojętne. Poczekałam, aż chłopak się ubierze i razem wyszliśmy z mieszkania. Blondyn od razu zaczął schodzić na dół, a ja zamykałam drzwi. Gdy wyszłam z klatki chłopaka już nie było. To nawet lepiej, że na mnie nie czekał.
Postanowiłam pójść do parku i trochę się po nim po przechadzać. O tej porze roku może nie było tam jakoś pięknie, bo powiedzmy sobie szczerze drzewa bez liści, które za to leżą na ziemi już całe zgnite nie są najładniejszym widokiem, ale no tego zmienić nie mogę. Chodząc po parku tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam jak na kogoś wpadłam. Popatrzyłam do góry i od razu przeprosiłam chłopaka, na którego wpadłam. On zaczął mówić, że to jego wina, bo też nie patrzył przed siebie. Oboje zaczęliśmy się śmiać z tej sytuacji. Chłopak zaprosił mnie do kawiarni, na kawę. Wydawał się bardzo miły, a ja akurat potrzebowałam kogoś z kim mogłabym się pośmiać.
Poszliśmy do jednej z moich ulubionych kawiarni, chłopak najpierw zaproponował moją kawiarnie mówiąc, że to jego ulubiona, na co ja zaczęłam się śmiać. Powiedziałam, że jestem właścicielką tej kawiarni i dzisiaj jest zamknięta. Podziękowałam też za komplement. Weszliśmy do kawiarni dosłownie dwie minuty przed deszczem, bo to ta brytyjska pogoda.
Usiedliśmy do stolika i zamówiliśmy kawę. Zaczęliśmy rozmawiać i nawzajem zadawać sobie różne pytania. Okazało się że chłopak ma na imię James i pracuje w kwiaciarni niedaleko mojej kawiarni. Sama kiedyś interesowałam się kwiatami więc chwilę o nich porozmawialiśmy. Ustaliliśmy że kiedyś do niego przyjdę po kwiaty do mojego pokoju, bo teraz nie mam żadnych. Okazało się również że James ma chłopaka, był lekko nieśmiały mówią to, ale od razu zapewniłam go, że popieram osoby lgbt i nie musi się martwić rozmawiając o tym ze mną. Chłopak zdecydowanie się rozluźnił słysząc to. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, gdy nagle podeszła do nas kelnerka i powiedziała, że już zamykają. Oboje popatrzyliśmy na godzinę i zaczęliśmy się śmiać widząc że zaraz będzie 23. Brunet ( bo miał włosy w czarnym kolorze XD) postanowił mnie odprowadzić, żeby nic mi się nie stało. Pod klatką schodową mojego bloku wymieniliśmy się numerami i się pożegnaliśmy.
Szybko wbiegłam do bloku i zaczęłam wchodzić po schodach. Weszłam do mieszkania i słyszałam tylko jak Will coś brzdąka na gitarze. Chyba usłyszał, że weszłam, bo od razu wszedł do salonu.
-Gdzie byłaś? - zapytał dosyć oschle
-Nie ważne - opowiedziałam lekko zirytowana, bo co go to teraz obchodzi, kilka godzin temu na mnie krzyczał, a teraz nagle co
-Gdzie byłaś? - szatyn totalnie zignorował moją odpowiedź
-Ty mi nie mówisz gdzie chodzisz, z kim i nie wiadomo co jeszcze. Więc nie wymagaj tego ode mnie. - powiedziałam lekko podniesionym głosem i weszłam do swojego pokoju. Wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i poszłam się umyć.
Po wyjściu z łazienki poszłam znowu do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i po wybiciu kawy o 20, w ogóle nie chciało mi się spać. Zaczęłam przegrać różne social media, aż przyszło mi powiadomienie. Okazało się że po prostu James dodał mnie na messengerze. Chwilę popisaliśmy, bo chłopak też nie mógł zasnąć po kawie. Trochę się śmialiśmy z naszego 'mądrego' pomysłu picia napoju z kofeiną o takiej porze. Po jakiś godzi oboje postanowiliśmy chociaż spróbować zasnąć. Mi nie szło to najlepiej więc wzięłam sobie pierwszą lepszą książkę i zaczęłam czytać. Spać zachciało mi się dopiero o czwartej nad ranem, ale i tak postanowiłam się położyć, bo lepiej spać te trzy godziny niż wcale.
//Hey guys!
Nowy rozdział. Nie jest może jakiś konkretny, chociaż będzie dosyć istotny mimo wszystko.
Życzę wam jak zawsze miłego dnia, nocy czy co tam u was jest!
~ ilay
Słów: 705 ( jakieś rekordy bije)
YOU ARE READING
Lovesong I Wilbur Soot I Pl I (zakończone)
FanfictionMartha- 22-letnia streamerka. Mieszka w Anglii w niewielkim mieszkaniu. Dorabia w kawiarni. Pewnego dnia jej klient aka przyjaciel przyprowadza do jej kawiarni cudownego chłopaka. Czy jego wspaniały uśmiech, poczucie humoru i wrażliwość oczarują del...