Rozdział 3

13 2 0
                                    

Grudzień 2012

Zoya:

Finalnie wróciłam do szkoły w poniedziałek, ale mój humor wcale się nie poprawił.

Mama wróciła do Polski.

Powiedzieć, że miałam przejebane to za mało.

I tak długo wytrzymała bez awantury, bo odpaliła się dopiero w niedzielny wieczór. Zeszłam na dół, bo chciałam ogarnąć sobie coś do żarcia, a ona nagle wstała z kanapy. Oglądała film z moim bratem, Kingą i Aleksem, ale skoro postanowiłam zaszczycić ich swoją obecnością, skorzystała z okazji.

- Mam rozumieć, że słowem się nie odezwiesz? – zaatakowała.

Wywróciłam oczami. Mogłam z tym żarciem poczekać do rana. Oszczędziłabym sobie tych wyrzutów.

- I tak nigdy mnie nie słuchasz. – burknęłam.

- Tydzień nieobecności – oznajmiła, wymachując ręką. – Kolejny tydzień zgrywania urażonej. Powtórka z gimnazjum? Co do cholery w ciebie wstąpiło? Tak ci źle w życiu?

W takich sytuacjach w mojej głowie rozpoczynała się walka. Odpyskować? A może jednak odpuścić? Wzięłam głęboki oddech i starałam się jej nie słuchać. Nie byłam w nastroju na kolejną aferę, choć przecież w głębi ducha sama do nich doprowadzałam. Lubiłam je, nie ma co się oszukiwać.

- Albo za chwilę logicznie mi to wytłumaczysz, albo koniec z internetem, telefonem, koniec tych dobroci dla ciebie. – syknęła.

Typowa zagrywka rodzica.

- Co ty możesz wiedzieć? – warknęłam.

Zajrzałam do lodówki, ale nie mogłam skupić się na jej zawartości.

- Jak to co? – zaczęła podnosić głos. – W dupie ci się poprzewracało!

Skrzywiłam się.

- Nie rozumiem twojego problemu – westchnęłam. – Mam dobre oceny.

- Tu nie chodzi o oceny, a o twoje zachowanie – oznajmiła. – Znowu wymykasz się z domu, pijesz alkohol. Ty masz szesnaście lat, do cholery!

- Może gdybyś bardziej interesowała się tym, co się dzieje w tym domu to nie dochodziłoby do takich sytuacji – burknęłam, zamykając lodówkę. – No ale przecież wolisz wyjechać na kilka tygodni, potem wrócić na trochę i zgrywać matkę. Jakoś tak się składa, że nie czuję z tobą silniejszej więzi. Taka właśnie jesteś. Wolisz przelać mi kasę na konto niż ze mną porozmawiać, bo nie dopuszczasz do siebie myśli, że twoja córka jest zbyt emocjonalna i agresywna. W końcu lepiej olać sprawę i udawać, że nic się nie dzieje, czasem się przyczepić dla spokoju sumienia, a potem spakować manatki i wrócić do wspaniałego życia za oceanem. Spoko – wzruszyłam ramionami. – Więc zabieraj swoje rzeczy i stąd wypierdalaj. – wyrzuciłam z siebie.

Zapadła głucha cisza.

Joachim patrzył na mnie wielkimi oczami, bo nigdy wcześniej nie odpowiedziałam tak... Niegrzecznie na słowa matki.

Popatrzyła na mnie, chcąc coś powiedzieć, ale milczała.

Miałam rację. Dlatego nic nie powiedziała.

Straciłam apetyt, więc ruszyłam na górę. Chyba dotarło do niej, co właśnie powiedziałam, szarpnęła mnie za łokieć i kiedy stałam z nią twarzą w twarz, zamachnęła się i strzeliła mnie prosto w policzek.

Przestałam oddychać. Świat się zatrzymał.

Joachim wstał z przerażeniem z kanapy i szybko władował się między nią, a mnie.

PO PROSTU ZOYAWhere stories live. Discover now