26

2.4K 91 57
                                    

Biegliśmy długim korytarzem Ministerstwa, z wyciągniętymi różdżkami. Wszyscy wsiedliśmy do windy i Harry nacisnął przycisk.
Departament Tajemnic.
Drzwi otworzyły się na długi, czarny korytarz z wieloma drzwiami.

- To jest tu.-Harry poprowadził nas w dół korytarza, aż dotarliśmy do niebieskich drzwi. Pchnął je, aby odsłonić duży pokój wypełniony setkami przepowiedni. Jedynym źródłem światła były nasze różdżki. Wszyscy odwróciliśmy się na dźwięk niskiego dudnienia za nami. Nic. Znów zaczęliśmy przemieszczać się między rzędami. 92, 93, 94, Nr 95.

- To powinno być tutaj.-szepnął Harry.

- Harry - powiedział Neville, wskazując na jedną z przepowiedni - Jest na niej twoje nazwisko. -Harry podszedł i zbadał ją. Powoli podniósł ją do góry. W jej odbiciu można było niemal zobaczyć twarz. Harry wyglądał na zdezorientowanego patrząc się na kule.

- Harry! - zawołała Hermiona. Na końcu sali stał ktoś w pelerynie i masce śmierciożercy.

- Gdzie jest Syriusz? - Harry zażądał, by postać zbliżyła się do niego.

- Wiesz, naprawdę powinieneś nauczyć się odróżniać sny od rzeczywistości - śmierciożerca zrzucił maskę, ukazując Lucjusza Malfoya. - Widziałeś tylko to, co Czarny Pan chciał, żebyś zobaczył. A teraz oddaj mi przepowiednię - zażądał.

- Zrobisz nam cokolwiek, to ją zepsuję. -Zza pleców Lucjusza dobiegł histeryczny śmiech. Bellatriks Lestrange pojawiła się na widoku.

- Potrafi się bawić! Ecie pecie mały Potter. - zadrwiła.

- Bellatriks Lestrange - warknął Neville.

- Neville Longbottom, tak? I jak tam rodzice?- zaśmiała się okrutnie.

-Jak ich pomszczę poczują się lepiej. - Neville uniósł do niej różdżkę, ale Harry go powstrzymał zanim zdążył rzucić jakiekolwiek zaklęcie. Pojedynek nie przyniósłby nam nic dobrego. Jej oczy padły na mnie.

- Och najdroższa Katie- gruchnęła podchodząc do mnie i głaszcząc mnie po policzku. - Słyszałam, że masz problemy z ojcem.- nachyliła się, żeby powiedzieć mi coś na ucho. -Nie martw się, za niedługo ci pomożemy.- zmarszczyłam brwi zdziwiona. Zaczęła się znowu śmiać, gdy podeszła z powrotem do Lucjusza.

- Teraz wszyscy się uspokójmy. Prawda? Przepowiednia to wszystko, czego chcemy.- powiedział spokojnie Malfoy.

- Dlaczego Voldemort chciał, żebym po nią przyszedł?

- Śmiesz wymawiać jego imię? Ty plugawy mieszańcu! - wrzasnęła Bellatriks ze złością.

- Nie krzycz, bo nie robisz na nikim wrażenia.- powiedział spokojnie Lucjusz do Bellatriks. -Przepowiednie mogą być odczytywane tylko przez tych, o których zostały wypowiedziane. Śmierciożercy ze wszystkich stron zaczęli się do nas zbliżać. Lucjusz kontynuował - Czy nie zastanawiałeś się zawsze, co było powodem połączenia między tobą a Czarnym Panem? Dlaczego nie był w stanie cię zabić, gdy byłeś niemowlęciem? -Choć Lucjusz sprawiał, że wydawało się to kuszące, wiedziałam, że Harry nigdy by się nie poddał. - Nie chcesz poznać sekretu swojej blizny? Wszystkie odpowiedzi są tam, Potter, w twojej dłoni. Wszystko, co musisz zrobić, to dać mi ją, mogę ci wszystko pokazać.

- Czekałem 14 lat.

- To wiem.- cmoknął czekając na ruch Harry'ego.

- Myślę, że mogę poczekać trochę dłużej. Teraz!

- Drętwota! - Wszyscy krzyczeliśmy na śmierciożerców przed nami. Korzystając z ich nieuwagi zaczęliśmy szybko biec w stronę wyjścia. Lucjusz pojawił się przed nami i pobiegliśmy inną ścieżką. Śmierciożerca zatrzymał się przed Luną, Nevillem i mną. Pozostali biegli dalej.

Najmniej kochana przez własnego ojca Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon