Bonusik Kochani.

6.7K 196 22
                                    

Bianka.


Napisałam wiadomość do Valentiny, czy mogę przyjechać, bo musiałam wyprowadzić się od Juriego. Naturalnie zrobiła nie małą awanturę. Oczywiście się zgodziła, obiecałam, że wszystko wytłumaczę. Pewnie jak się dowie prawdy, już nie będzie chciała ze mną rozmawiać, tak jak Jurij. Mam jakieś oszczędności, więc sobie coś wynajmę. Teraz rozumiem, dlaczego potrafiłam tak dobrze posługiwać się bronią oraz walczyć. Jezu miałam zabić człowieka, którego pokochałam. Dziwi mnie, dlaczego nie potrafi mi tego powiedzieć. Słyszałam, jak nad moim łóżkiem wypowiadał Kocham Cię. Człowiek będący w śpiączce, bardzo często słyszy, wypowiedziane do niego słowa. Właśnie się kończyłam pakować, usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę. - do pokoju wszedł Dymitr, a na rękach miał Sophię. Postawił ją na ziemi, a ona szybko podbiegła do mnie. Upadłam na kolana i wzięłam ją w ramiona, mocno tuląc do siebie. Uwielbiałam jej zapach. Uspokajała mnie. Tak bardzo bolała, strata dziecka. So płakała, a ja razem z nią. Nie chciałam jej zostawiać, ale nie miałam wyjścia. Nie mogłam tutaj zostać, mnie i Juriego już nie był. Melody i Jurij rozpadli się. Teraz jest Bianka i Jurij. Ich historia układa się na nowo. Wiedziałam na pewno, że klubu mi nie odbierze. Jak to, że jestem kobietą, to tak troszeczkę uprzykrzę mu życie.

- Nie zostawiaj mnie. - wychlipiała.

- Muszę malutka. Zawsze jak będziesz chciała się ze mną zobaczyć i tata Ci pozwoli, wezmę Cię do siebie. Będę u Valentiny, więc jestem na miejscu, nigdzie się nie wyprowadzam. Pamiętaj, że Cię Kocham Maluszku. - powiedziałam patrząc jej głęboko w oczy. Pokiwała głową.

- Dobrze. Obiecujesz?

- Tak Robaczku.

- Dobrze. Taty nie lubię.

- Skarbie nie możesz tak mówić. Tata jest dla Ciebie najważniejszy i bardzo go kochasz, obie o tym doskonale wiemy. Po prostu czasami ludzie się rozstają. Sprawa między mną a Twoim tatą, jest między nami, Ciebie w to mieszać nie będziemy. Kochamy Cię i tak zostanie dobrze?.  - pokiwała głową. - Super. Teraz pomożesz mi się spakować? - zapytałam uśmiechając się. Ochoczo zabrała się do pomocy. Wstałam do mężczyzny i go przytuliłam.

- Będzie Cię brakować .

- Nie umieram. Będziemy się widywać w klubie. Spokojnie.

- Zostajesz tam? – spojrzał na szeroko otwartymi oczami.

- Oczywiście.

- On oszaleje.

- Trudno. Nie dam się. - powiedziałam i zaśmiałam się cicho, a on mi zawtórował.

Wróciłam do młodej i skończyłyśmy pakować resztę rzeczy. Przebrałam się w uszykowany czarny dres i białe trampki. Włosy związałam w koka i zaszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole. Przywitałam się. Nawet nie patrzyłam w jego kierunku.

- Poczekam na Was w samochodzie. – zwróciłam się do brata i bratowej. – Podwieziecię mnie do przyjaciółki?.

- Przecież masz samochód. – odezwał się tym razem Jurij. Spojrzałam na niego.

- Nie mam. Oddaje Ci go. Oszustka i materialistka, nie zasługuje na takie prezenty. – wiem, że zachowywałam się jak obrażona małolata, ale  prawdę mnie to zabolało.

- Nie rób scen i zachowaj auto. Chociaż to. – no tak, ja zostawiłam mu serce.

- Zatrzymuje udziały w klubie.

- I samochód. – odpowiedział stanowczo.

- Dobra. Niech Ci będzie.

- Siostra, my z Saszką lecimy zaraz do domu, ale weźmiemy Vincenta i wrócimy za dwa dni, to poznasz bratanka. – odezwał się Liam.

- Cudownie. Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiliście. – uśmiechnęłam się i wyszłam. Już miałam wsiąść do samochodu, ale zatrzymał mnie głos Dymitra.

- Mel. – skrzywił się. – Wybacz. Bianka. Przyzwyczajenie. – zaśmiałam się.

- Mów jak Ci wygodnie. Co się stało?

- Pomóc Ci?

- Nie wiem czy będzie mnie chciała u siebie. Widzisz jak zareagował Jurij. Ona może też nie będzie chciała mnie u siebie.

- Nie zostawi Cię. Zobaczysz. Mój brat to idiota i tyle. Zadzwoń jak będziesz potrzebowała pomocy.

- Dziękuję. – przytuliłam go. Koło nas pojawił się też Bora i Matwiej. – Wam też chłopaki dziękuję. Tobie przede wszystkim Bora. Gdyby nie ty. Nawet nie chce o tym myśleć.

- Nie myśl. My też służymy pomocą. Dzwoń o każdej porze dnia i nocy.

- Uwielbiam was chłopaki.

- My Ciebie też. – przytuliłam jeszcze każdego i wsiadłam do auta. Odpaliłam silnik i włączyłam muzykę. Ruszyłam z piskiem opon, w oknie gabinetu, zauważyłam Jurijego. Cóż, niestety coś się kończy, żeby coś mogło się zacząć. 


Jurij.


Widziałem jak odjeżdża i miałem ochotę zatrzymać ją. Powiedzieć, żeby została, z nami, ze mną. Przesadziłem i nie wiedziałem jak mam z tego wybrnąć. Cieszyłem się, że postanowiła zostawić udziały w klubie. Będę  chociaż miał ją na oku i wiedział co się u niej dzieje. Usiadłem za biurkiem. Wiedziałem, że to dopiero początek naszej historii


Bianka

W

łaśnie skończyłam całą moja historię, przy czym opróżniłyśmy cztery butelki wina. Byłyśmy cholernie pijane i zapłakane.
- Kocham Cię wariatko. Nigdy Cię nie opuszczę.- wykrzyczała.
- Ja Ciebie też – przytuliłyśmy się i usnęliśmy najebane w cztery dupy.

Rano obudził mnie potworny ból głowy. Jak to mówią. Kac mordercą nie ma serca. Wstawiłam wodę na kawę i zaczęłam robić jajecznicę. Właśnie smażyłam boczek, gdy do kuchni weszła moja przyjaciółka.

- Tęskniłam. – jęknęła gdy zobaczyła co robię. Faktycznie to zawsze ja robiłam śniadanko

- Wierzę głodomorze siadaj. – tak zrobiła, postawiłam przed nią kubek z kawą i jedzenie.

Gdy skończyłyśmy postanowiłam podjąć temat który męczy mnie od wczoraj.
- Val.

- Co jest ?

- Co powiedziałabyś na przeprowadzkę do większego mieszkania bliżej klubu? Kupiłybyśmy coś wspólnego. Na pół ? – spojrzała się na mnie. Wiedziałam, że bardzo lubi to mieszkanie.

- Zgadzam się.

- Na prawdę? – spojrzałam na nią szeroko otwartymi oczami.

- Pewnie. Będziemy miały bliżej do pracy.

- Boże serio?  - w tym momencie już skakałam.

- Na prawdę myślałaś, że cię tam zostawię samą?.

- Jesteś kochana. – powiedziałam wtulając się w nią.

- Wiem. Chodź poszukamy coś fajnego.

Właśnie w taki sposób spędziłyśmy następne cztery godziny. Po długich poszukiwaniach, wybrałyśmy mieszkanie dwadzieścia minut od klubu, samochodem. Super cena, więc umówiliśmy się obejrzeć mieszkanie. Miałyśmy być za dwie godziny, czyli mamy jakąś godzinę, żeby się ogarnąć. Założyłam beżowe spodnie dresowe, białą krótsza bluzkę i skórzaną kurtkę, oraz buty. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam. Gotowa ruszyłam do salonu, w tym samym momencie wyszła Val. Gdy siebie zobaczyliśmy, zaczęłyśmy się śmiać. Wyglądaliśmy identycznie, tylko ona miała czarną kurtkę. W cudownych nastrojach pojechałyśmy na spotkanie. Właścicielem okazał się znajomy Val, ze studiów, przez co zjechał trochę z ceny. Podpisałyśmy umowę, rozliczyliśmy się u mieszkanie było już nasze. Zaprosiliśmy go jeszcze do klubu, którego otwarcie jest już za dwa tygodnie, pożegnał się i zostałyśmy same. Otworzyłyśmy szampana i wzniosłyśmy toast..

- Za nowy rozdział.

- Za nowy rozdział. 

___________________________________________

Hej kochani. ❤️
Macie tutaj jeszcze jeden i ostatni rozdział niespodzianka.
Niedługo się zobaczymy.
Teraz już zapraszam was do przeczytania " Odzyskana tożsamość "
Dobranoc ❤️❤️

Zagubiona tożsamość ✓Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang