XXVII Piękna i Zwiadowca

115 11 4
                                    


Cześć sztamaku! Pamiętaj o gwiazdce i komentarzu a już nigdy więcej  nie wpadniesz podczas biegu na Azjatę!

~*~

W pomieszczeniu panował półmrok, kiedy ostatnia świeczka zaczynała dogasać.

-Jesteś kretynem, obaj jesteście kretynami- Lodowaty ton głosu obił się po ścianach chaty plastrów-Wszyscy jesteście do cholery!

Jej stosunkowo mała pięść uderzyła w stół i wszystko co na nim było podskoczyło. Bandaż potoczył się i z prawie niesłyszalnym uderzeniem upadł na podłogę rozwijając się przy tym do pobliskiego krzesła.

-Jade my...

-Nie! Mam to gdzieś! Jak ty mogłeś wpaść na pomysł, że ja i Minho możemy co kol wiek robić za twoimi plecami-Wrzasnęła łapiąc się za głowę patrząc Newtowi wściekle w oczy-A ty? Nie jesteś lepszy. Jeszcze chwila i na zwykłych zadrapaniach i siniakach by się nie skończyło! -Tym razem wskazała palcem wskazującym prosto w czubek nosa Minho- A on? Też jest kretynem nie muszę wchodzić do labiryntu, żeby wiedzieć ze jak coś cię goni to UCIEKASZ a nie wskakujesz mordercy w paszcze! -Tu wskazała na sufit, nad którym było ciało Gally'ego przechodzące „zmianę".

Dziewczyna rzuciła wszystkie opatrunki na stół i zaczęła gorączkowo chodzić po pomieszczeniu ciągnąc się za włosy, wypluwając przy tym przytłaczającą ilość przekleństw na minutę. Jej twarz była co najmniej purpurowa za złości a palce, od ciągłego rzucania czymś lub malowania w powietrzu hieroglifów, zaczynały robić się blado sine. Jej wewnętrzna furia nie dawała ani na sekundę dojść chłopakom do słowa. Ich słowa były jak wykałaczka próbująca prześlizgnąć się przez szkło.

-Z resztą to nie ma znaczenia. Jutro ty i ja mamy zwiad w labiryncie i jeśli chcesz być wypoczęty radze iść spać-Wypaliła robiąc kilka oddechów-Idę zobaczyć co u Gally'ego, zadbajcie o siebie wyglądacie jak klump.

Odwróciła się i kilkoma szybkimi skokami znalazła się na piętrze. Chłopcy usłyszeli tylko kolejne przekleństwo i trzaśniecie drzwiami.

W pokoju chłopaka świeciła się świeczka. Jej ciepłe światło oświetlało sporą część pokoju w tym łóżko. Jade przysiadła się do łóżka chorego i sięgnęła po miskę z wodą. Delikatnie zamoczyła w niej nowy ręczniczek, wyżymała i złożyła coś na kształt prostokąta.

-W coś ty się wpakował kolego...-Westchnęła przykładając chłodny materiał do rozpalonego czoła budola.

Ciało Blondyna doznało jak by czegoś na wzór odprężenia. Jego mięśnie rozluźniły się lekko a oddech zbliżył się do normalnego. Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się w jego zamknięte oczy tak jak by oczekiwała, że zaraz się otworzą. Wolną ręką delikatnie głaskała go po włosach. Miały miękką strukturę, były proste i miękkie w dotyku. miało się wrażenie jak by dotykało się miłego materiału lub pędzla do makijażu. Jego piegi zbladły od czasu ugryzienia a skóra poszarzała. Gdyby nie to wszystko można by pomyśleć, że ten sztamak jedynie uciął sobie drzemkę.

-Gdyby nie to miejsce...nie, gdyby nie ja, nie wszedł byś nigdy do tego głupiego labiryntu. Wcale byś tu nie trafił. Wciąż miałbyś rodzinę i przyjaciół. Nie pamiętam, jak jest na zewnątrz, ale na pewno piękniej niż tu. Kto kol wiek wpadł na ten chory pomysł z pewnością wyjeżdża sobie na wakacje nad morze...-Nagle przestała mówić, przyłapała się na tym, że, nawet nie pamięta jak wygląda morze. Zachichotała cicho- Na pewno kiedyś zobaczymy morze i cały piękny świat.

Na pewno

~*~

Z godnie z przewidywaniami Jade, Minho przybył kilka minut przed otwarciem wrót.

Obiekt Próbny(Przed Thomasem)|Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz