𝘤𝘩𝘢𝘱𝘵𝘦𝘳 𝘵𝘸𝘦𝘯𝘵𝘺-𝘰𝘯𝘦

219 16 10
                                    

𝒊'𝒍𝒍 𝒅𝒊𝒆

chapter twenty-one

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

chapter twenty-one

[miami, florida]

23rd june 2018

Otarłam pot z czoła, biegnąc szybko w stronę stacji benzynowej. W każdej chwili mogli nas dogonić, ponieważ moje nogi i ból w ramieniu nie pozwalał mi na zbyt szybkie przemieszczanie się. Stacja benzynowa, po której przemieszczało się pełno ludzi wydawała się być najlepszym miejscem w okolicy na przeczekanie tej masakrycznej chwili. Spojrzałam przelotnie na Catrice, która tylko przyspieszyła biegu. W głowie miałam tylko jedno - starać się nie zemdleć z tego bólu.

***

Ciepłe, letnie, wieczorne powietrze powiewało delikatnie, kiedy siedziałyśmy przy oświetlonym basenie razem z Catrice i Courtney. Byłyśmy tu same, ponieważ James i Alec pojechali robić interesy w klubie jakiegoś kolegi, Emilie i Christian wybrali się w wizytę do znajomych, a Samantha z Gią... nawet nie wiedziałam.

Moje nogi były zamoczone po łydki w ciepłej wodzie basenowej, w uszach słyszałam szum fal, a w ręku trzymałam szklankę z zimną colą.

Rozmawiałyśmy na przeróżne tematy - od chłopaków, po nasze marzenia.

- Moje marzenie? - zamyśliłam się na chwilę, pozwalając sobie przytoczyć różne pragnienia z mojego życia. Rzeczywiście, nie zastanawiałam się nad tym od dłuższego czasu. Bo wszystkie moje marzenia od lutego były spełniane, a te przed odeszły w zupełną niepamięć. - być... w pełni szczęśliwą? Tak myślę...

- Nie jesteś? - spytała Catrice.

- Nie martwić się o tego psychola - wyjaśniłam szybko. Absolutnie nie chciałam, aby ktokolwiek pomyślał że jest mi źle. I tak dostałam za dużo, niż kiedykolwiek mogłabym prosić.

- Ah. Nie musisz się martwić, szybko go załatwią i będzie po wszystkim zobaczysz - rzuciła pokrzepiająco Catrice. - gwarantuję ci, że za rok będziemy to już wspominać. O ile... nie odejdziecie od nas.

- Gdzie mamy odejść? - spytała Courtney. - dziewczyno, żyje nam się lepiej, niż kiedykolwiek!

- A... twoje marzenie? Nigdy nic nie mówiłaś... - spytałam delikatnie. Szatynka rzadko dzieliła się planami, marzeniami czy innymi podobnymi rzeczami.

- Ja? Ja nie mam marzeń - parsknęła śmiechem, ale po chwili spoważniała. - chyba że... chyba że można cofnąć czas.

- Cofnąć czas? Po co? - moja przyjaciółka ponownie zadała pytanie. Ja sama byłam zdezorientowana na początku, ale przypomniała mi się pewna rozmowa z Jamesem. Nigdy nie poruszałam z nią tego tematu.

𝐛𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐟𝐟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz