2

7 0 0
                                    


          Po przekroczeniu progu wiedziałam jedno - nic mi nie grozi. Odetchnęłam z ulgą i korzystając z okazji, że jeszcze nie zostałam dostrzeżona przez ludzi znajdujących się w pomieszczeniu oceniłam sytuacje. Na tronie siedział mój wuj, spoglądając na wszystko znudzonym wzrokiem. Na jego twarzy był kilkudniowy zarost, a oczy lekko podkrążone. jak na czterdziestoletniego mężczyznę prezentował się całkiem nieźle. Obok tronu po prawicy ojca stał najstarszy syn króla. Kain. Najgorszy człowiek jakiego znam.  Katował ludzi dla zabawy, a przestępców wieszał z uśmiechem na ustach. Jego ciemną opaleniznę podkreślał czarny garnitur, a ciemne jak smoła włosy, miały bliźniaczo podobny kolor co tęczówki oczu. Z drwiącym uśmiechem spoglądał na przerażone spojrzenia służących kierowane w jego stronę. Odkąd pobił służkę, kiedy przypadkiem polała go sokiem wszyscy omijali go szerokim łukiem. Kolejny od Kaina stał młodszy syn Tristan. Niższy i chudszy od brata. Włosy pokręcone na końcach były w lekkim nieładzie, a wzrok utkwił w pudłach niesionych przez jedną z kobiet. Gwardziści stojący pod ścianą nie okazywali żadnych emocji kiedy zamknęłam za sobą drzwi z trzaskiem, a wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. Beron przyszył mnie wzrokiem, kiedy z niechęcią ukłoniłam się rodzinie królewskiej. Kiedy ponownie spojrzałam na wzniesienie Kain uśmiechał się do mnie przebiegle a mnie przeszły ciarki. Odpowiedziałam mu takim samym grymasem na co lekko zamrugał z zaskoczenia. Cóż nigdy nie mówiłam, że posiadam zdrowy rozsądek. 

- No nareszcie! Moja siostrzenica postanowiła się pojawić!- uśmiechnął się sztucznie po czym skierował swój wzrok na kobietę z pudłami. - nie wiem czy wieści do ciebie dotarły, lecz z okazji dwudziestych trzecich urodzin następcy tronu zostanie zorganizowany bal, który odbędzie się za równy tydzień od dziś. Chciałbym byś uczestniczyła w nim razem z nami. - mówiąc ostatnie zdanie przeszył mnie ostrym spojrzeniem mówiącym, że nie przyjmie odmowy. Moi rodzice byli ważnymi ludźmi. Więc kiedy Beron jedenaście lat temu ogłosił, że zaopiekuje się mną, był następcą tronu, lecz jeszcze nie królem. Całe królestwo patrzyło wtedy maślanym wzrokiem na pałac. Nigdy jeszcze nie zdarzyło się by rodzina królewska przyjęła pod swoje skrzydła kogokolwiek. Wolałabym zostać bezdomna. Czego oczy nie widzą temu sercu nie żal, wiec kiedy Król zmarł, a mój kochany wuj przejął władzę o mnie szybko zapomniano. A ja stałam się bardziej niewolnicą niż członkiem rodziny.

- Oczywiście, jeśli tego właśnie życzy sobie książę to pojawię się na przyjęciu. - cóż, Kain nienawidzi mnie odkąd pojawiłam się w jego życiu i stara się robić wszystko bym o tym nie zapomniała, więc wątpię by właśnie mojej obecności pragnął. - Wasza Wysokość - dodałam pospiesznie zapominając, że ludzie wokół nas przysłuchują się rozmowie. Potem kobieta rozdała pudła z kreacjami na wcześniej wspomniane wydarzenie by sprawdzić czy wszystko dobrze leży i zdążyć zrobić niezbędne poprawki. Następca tronu przez całe spotkanie patrzył na mnie wzrokiem który gdyby mógł zabijać już dawno leżałabym trupem. Omawiano listę gości, dekoracje i inne bezużyteczne sprawy podczas gdy ja stałam i rozmyślałam jak wymigać się od tego wszystkiego. To był zły pomysł bym się tam pojawiała. Spotkanie trwało niebywale długo więc kiedy ogłoszono koniec moje nogi były odrętwiałe od stania w jednym miejscu a szyja pulsowała tępym bólem.

- Vivien, ty zostań jeszcze chwilę.- Usłyszałam kiedy kierowałam się z małym tłumem do wyjścia. Stanęłam jak wryta i czekałam, aż wszyscy opuszczą pomieszczenie. Drzwi się zamknęły i zostałam ja gwardziści i oni. Zerknęłam na Kaina który wręcz kipiał od tłumionej złości.

- Zepsuj choć jedną rzecz ty gnijąca poczwaro, a rozerwę cię na strzępy! To przyjęcie jest moje! Więc mam cię tam nie widzieć. Nie obchodzi nie jak to zrobisz ty...- Moje oczy zrobiły się okrągłe jak spodki kiedy słuchałam jego monologu. Nie sądziłam, że wybuchnie w obecności ojca, choć czasem to się zdarzało.

- Milcz! - krzyknął do niego Król. - Na balu będzie dużo ważnych osób. Masz się zachowywać i trzymać gębę na kłódkę w przeciwnym razem porozmawiamy inaczej. - Powiedziałam, że rozumiem i wysłuchałam ich dalszych poleceń po czym podeszli do mnie gwardziści, a ja wróciłam do obowiązków. 









You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 25, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dziedziczka dzikiego ogniaWhere stories live. Discover now