II

213 24 7
                                    

Jay jest przepiękny.

A ja już wiem, że będę miał ogromne kłopoty z moim nieuniknionym zauroczeniem.

Moje dłonie zaczęły lekko drżeć, więc szybko schowałem je do kieszeni mojej czarnej bluzy. Jay nie mógł zauważyć mojego oczywistego zdenerwowania, ponieważ, na moje szczęście, zawsze mam założony duży kaptur na głowie, zakrywający większość mojej twarzy. Zmarszczyłem mocno brwi, aby ukryć ich nieskoordynowane poruszanie. Zwróciłem swój wzrok znów na oczy rudego chłopca, starając się wyglądać najmniej zachęcająco: biorąc głębszy oddech, unosząc moje umięśnione ramiona, aby wyglądać na jeszcze większego, niż jestem. Nie jestem pewien czy jest to potrzebne, ponieważ Jay jest ode mnie mniejszy o co najmniej głowę. Jego linia wzroku doskonale kończy się na moich wypracowanych mięśniach ramion, które zawsze służyły mi jako odwrócenie uwagi wszystkich dziewczyn od tego, jak nerwowo spoglądałem po otoczeniu podczas rozmowy. Na Jaya również wydawało się to wpływać, ponieważ od razu przesunął swój wzrok na moje barki, unosząc podbródek w lewo w wyraźnym zaciekawieniu.

- Nie jesteś zbyt rozmowny co? Nie szkodzi! Puki będziesz wytrzymywał moje niekończące się gadanie i tolerował moja niezdarność, myślę, że się dogadamy! - zachichotał rozbawiony, odchodząc szybkim, ale zwinnym krokiem w stronę klasztoru, zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć.

Chrząknąłem, aby pomóc rozluźnić moje struny głosowe, kiedy chłopak zdążył już zniknąć w budynku. Nabrałem powietrza i przesunąłem rozdygotanymi dłońmi po twarzy, aby rozładować napięcie z moich ramion i szczęki. Muszę pamiętać o tym, aby unikać interakcji z tym chłopcem dla jego własnego dobra. Nie mam pojęcia skąd, ale mam przeczucie, że zaprzyjaźnienie się z nim przyniesie mi mnóstwo bólu w przyszłości. Mam nieodparte wrażenie, jakbym gdzieś już widział te oczy. Jakbym wiedział, że piegów na jego gładkich policzkach jest równo siedemdziesiąt pięć. Zadrżałem zdziwiony dziwnym objawieniem i spojrzałem zdezorientowany na Mistrza.

- Cole, wiem prawdopodobnie, co krąży między twoimi myślami, ale on nieróżni się od ciebie tak bardzo, jak myślisz - mruknął cicho Wu, odwracając się w stronę drzwi, przez które przed chwilą przeszedł Jay.

Zmarszczyłem brwi, wpatrując się w jego twarz, nie mogąc zrozumieć, co miał myśli. Jay wygląda jak moje zupełne przeciwieństwo. Sprawił wrażenie bardzo towarzyskiej i otwartej osoby, która lubi zawsze dzielić się swoim zdaniem z innymi. Ja natomiast ograniczam się do kilku słów i nawiązuje żadnego kontaktu. Czy jest coś, czego nie wiem na temat Jaya, czy po prostu to osąd mojego nauczyciela jest zakłócony? Potarłem nadgarstek kciukiem, zagryzając wargę na samą myśl, że jestem skazany na życie pod jednym dachem z ucieleśnieniem prawdziwego piękna, które na każdym kroku będzie mnie kusić. Tak jakbym miał w ogóle prawo spoglądać w jego stronę.

Powłóczyłem nogami do mojego pokoju pokonany i wyciągnąłem z szafy przypadkowy podkoszulek oraz bokserki, aby skierować się potem do wspólnych pryszniców. Rozejrzałem się czy aby na pewno jest pusto, rozebrałem i odkręciłem jeden z kranów, stając pod dyszą. Westchnąłem ciężko, czując, jak ciepła woda spływa po moich plecach i oparłem czoło o zimne płytki. Nie bardzo wiem co mam teraz zrobić z tym wszystkim. Jay naprawdę wydaje się typem osoby, którą bym mógł polubić, ale moje już istniejące zauroczenie zniszczy wszystko, co zbuduję. Niestety mam bolesną świadomość, że Jayowi spodobała się moja milczącą i ponura fasada, tak jakby był to najciekawszy zestaw cech, jaki chciałby zobaczyć w nowo poznanym człowieku. Jego drobna budowa ciała kontrastuje mocno z moją silnie zbudowana sylwetką, co powinno go co najmniej onieśmielić, a wręcz przestraszyć. Mimo zdawał się on wyglądać na zainteresowanego tym, co zamierzam pokazać. Przeczesałem moje długie włosy dłońmi, mając nadzieję, że pomoże mi to rozwiązać którykolwiek z moich problemów.

- Jestem taki zagubiony - westchnąłem ciężko, wpatrując się we własne stopy na mokrych kafelkach.

Po chwili mojego bezsensownego marnowania wody zakręciłem kurek, czując się odrobinę winnym za moje niedbalstwo. Szybko wytarłem się, ubrałem i skierowałem do swojego pokoju, aby zakończyć ten koszmarny, ale zaskakujący dzień.

Kiedy już miałem nacisnąć klamkę, drzwi sąsiedniego pokoju otworzyły się, ukazując rudzielca w pełnej swojej okazałości z podejrzanie czułym uśmiechem na ustach.

- O świetnie, że jesteś! Czekałem, kiedy wrócisz - przechylił ponownie swój podbródek w lewo, wyglądając jak zaciekawiony kot. - Wiesz może, gdzie jesteś łazienka? Jestem taką fajtłapą, że nie umiałem jej znaleźć - zagryzł lekko dolną wargę, wyglądając na dość zakłopotanego tym faktem.

Mimo wszystko, jego zachowanie wyglądało sztucznie. Jakby normalnie nie zachowywał się w tak przesłodzony sposób. Zmrużyłem powieki, wpatrując się w jego oczy, szukając prawdziwych intencji jego zachowania. Nie mogąc wykryć jego kłamstwa, warknąłem cicho z irytacja i uniosłem mój kciuk, wskazując najpierw na koniec korytarza, aby następnie obrócić go w lewo.

- Bardzo dziękuję! - uśmiechnął się ciepło, wpatrując się cały czas mojej demonstracji w mój napięty biceps. Tak jakby to był prawdziwy zamiar zadania tego pytania.

Po chwili zniknął w głębi korytarza, zanim zdążyłem się za nim obrócić. Ten chłopak jest tak niesprawiedliwe szybki w swoim chodzie. Przypomina mi tym trochę małego zabawkowego psa ze świeżo wymienionymi bateriami. Pokręciłem głową z politowaniem na płytkość mojego porównania i przeszedłem przez drzwi mojego pokoju, aby udać się na spoczynek. Ciekawe co przyniesie jutro kolejny dzień...

,,Sekret" Bruiseshipping Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon