→ 46

11.6K 712 25
                                    

Chłopcy nie zamierzali tak łatwo odpuścić.

Postanowili zostać w Hiszpanii i dalej mnie dręczyć.

W internecie szalała prawdziwa burza na temat pojawienia się One Direction w Barcelonie.

Wszyscy podejrzewali mnie o wrzucenie informacji o zakładzie do internetu, a ja kompletnie nie miałam nic na swoją obronę.

Bo kto mi uwierzy?

- Będziecie za mną łazić? - zapytałam z irytacją idąc w stronę wejścia do stadionu.

Pięć idoli nastolatek, szło za mną jak cienie.

Podczas gdy jakaś dziewczyna by się cieszyła, ja byłam wściekła.

- Chyba nie czytałaś wszystkich pogróżek na Twitter'ze. - odezwał się Zayn.

Prychnęłam.

- I nagle jesteście moimi ochroniarzami? - zapytałam z kpiną. - Stadion jest chroniony, nic mi się tutaj nie stanie.

- To już postanowione. - oznajmił Harry poważnym tonem. - Nie masz nic do gadania.

Przewróciłam oczami ciągle idąc przed siebie.

Jeszcze nigdy nie spotkałam osoby, która irytowałaby mnie tak bardzo jak on.

Zaśmiałam się przypominając sobie jedną bardzo ważną rzecz.

- Radziłabym ci założyć maskę ochronną na twarz. - oznajmiłam posyłając mu wredny uśmiech. - Ney nie darzy cię sympatią.

Kompletnie niczym się nie przejmując wzięłam piłkę i poszłam z nią na drugi koniec boiska.

Zastanawiałam się czy chłopakom nie przeszkadza to, że podczas treningu obserwowali ich fani piłki nożnej.

Było ich na trybunach całkiem sporo ponieważ dzisiaj był otwarty trening.

Mnie irytowała sama ich obecność, a przecież nic nie robiłam.

Położyłam się na trawie, a piłkę podłożyłam sobie pod głowę.

Lubiłam tam przychodzić.

Można było tam pomyśleć o wszystkim i niczym, a w ostatnim czasie zyskałam całkiem sporo spraw do przemyślenia.

- Jak za starych czasów, prawda? - jęknęłam pod nosem, słysząc jego głos.

- Idź sobie. - mruknęłam mrużąc oczy i na niego patrząc. - Zaraz będą grać.

Usiadł po turecku obok mnie.

- Nie obchodzi mnie to. - powiedział. - Jesteś ciekawsza niż to.

Zaśmiałam się na jego słowa.

- Twój urok już na mnie nie działa. - oznajmiłam z kpiną wpatrując się w zadaszenie stadionu.

- A działał? - zapytał, a ja mogłam przysiąc, że uniósł brew.

Pokiwałam głową.

- Przed twoim pieprzonym zakładem. - oznajmiłam. - Naprawdę sądziłam, że mnie lubisz.

- Bo tak jest. - powiedział szybko.

- Pewnie. - parsknęłam.

Po chwili wzruszyłam ramionami i znów na niego spojrzałam.

Wpatrywał się we mnie ze zmrużonymi oczami. - Musimy się dowiedzieć, kto to ta 1HoranBaby1.

Spuścił wzrok, a ja spojrzałam na niego podejrzliwie.

- Wiesz...? - zapytałam, a on gwałtownie pokręcił głową.

- Mam podejrzenia, które pewnie Ci się nie spodobają.

***

Następny rozdział to epilog :(

The Stupid and The Proud » styles ✓ [book one]Where stories live. Discover now