Fragmenty

126 9 0
                                    

PROLOG

Draco zamrugał ze zdziwienia. Cofnąwszy się, sprawdził numer na drzwiach, by upewnić się, że gdzieś po drodze nie skręcił w złą uliczkę.

Nie, na oszronionym okienku widniało jego nazwisko wypisane drukowanymi literami. To pobojowisko naprawdę było jego biurem. Kartki z mugolskich zeszytów pokrywały wszystkie ściany, stół, a nawet podłogę.

— Co, u diabła? — spytał pustego pomieszczenia, jakby nadal wyczuwając w powietrzu obecność sprawcy całego zamieszania.

Każda kartka zawierała odpowiedni numer. Były niczym mapa oprowadzająca Dracona po zakamarkach przeszłości. Znajome pismo zdradzało jego najmroczniejsze, najcenniejsze sekrety.

Zrobiwszy miejsce na krześle, Draco zerwał pierwszą z kartek.

1.

Wczoraj wieczorem opowiedziała mi o tobie.

Upiłyśmy się tanim winem — tym z gatunku sikaczy, które od biedy mogłyby służyć za rozpuszczalnik — i słowa same zaczęły wypływać z jej ust. Wiem, jak się poznaliście, jak się nienawidziliście, jak się kochaliście.

Pierwszy raz zobaczyłeś ją na pokładzie Ekspresu Hogwart. Szukała ropuchy. Była nieustępliwa, a na jej głowie tradycyjnie panował nieład.

Nie zmieniła się za bardzo od tamtego czasu.

— To też twój pierwszy rok? — spytała.

— Tak — odpowiedziałeś. — Jestem Draco Malfoy.

Zapewne spodziewałeś się, że usłyszawszy te słowa, będzie pod wrażeniem. Ale jeszcze nie wiedziałeś, kim była.

2.

Na drugim roku sporo się u ciebie działo, prawda? Po raz pierwszy grałeś w quidditcha jako członek drużyny Ślizgonów, stoczyłeś pierwszy w życiu pojedynek, po raz pierwszy życzyłeś jej śmierci, rzuciłeś w jej kierunku pierwsze wyzwisko.

Dobra robota.

Po tym budzącym strach incydencie ze „szlamą" zatrzymała cię w jednym z korytarzy. Krok za krokiem, patrząc na nią pogardliwie i rzucając groźbami na prawo i lewo, cofałeś się, gdy ona parła naprzód.

Według niej wyglądałeś na przestraszonego. Muszę przyznać, że raczej nietrudno w to uwierzyć.

Podniosła ramię, jakby zamierzała cię uderzyć, po czym delikatnie przejechała dłonią po twojej czystokrwistej twarzy. Raz zarażony, na zawsze skażony.

Zadrżałeś, obrzydzony jej dotykiem.

O tak. Ale to wkrótce miało się zmienić.

3.

Trzeci rok. Wymierzony w twoją twarz policzek, którego echo rozniosło się zapewne po całym magicznym świecie.

A przynajmniej po tej części magicznego świata, która znajdowała się w promieniu kilku metrów od ciebie.

Nie miałeś pojęcia, co zrobić ze stukniętą Hermioną, uciekającą się do przemocy fizycznej, czyż nie?

Mówiąc szczerze, ja też nie wiedziałabym, co z nią zrobić.

Przed tamtym dniem nigdy nie uważałeś jej za prawdziwą rywalkę. Narzekałeś ojcu na pewną kujonkę przyćmiewającą cię wiedzą na wszystkich lekcjach, ale nigdy tak naprawdę nie uważałeś jej za wroga. Wrogiem był Harry, a ona była tylko zwykłą mugolaczką, która poza nauką nie miała nic lepszego do roboty.

Fragmenty | DramioneWhere stories live. Discover now