~ 14 ~

411 9 0
                                    

Minęła już ponad godzina, od kiedy Kaspian zniknął za drzwiami pokoju Piotra. Zaczęłam się stresować, że coś się mogło stać.

- Lily? - usłyszałam za sobą głos Zuzanny. Odwróciłam się w jej stronę, szła razem z Łucjią. Podeszły do mnie i zaczełyśmy orzywioną rozmowę. Cieszyłam się, że do mnie przyszły, dzięki nim stres trochę ze mnie zszedł, ale i tak w środku cała drżałam. Miłała minuta za minutą, a Kaspian nie wychodził.

- Chodź pójdziemy się przebrać, do tego czasu Kaspian napewno wyjdzie. - Zaproponowała nagle Łucja. Długo się zastanawiałam, nie miałam pewności czy Piotr i Kaspian nie próbują się właśnie pozabijać, ale z drugiej strony gdyby coś się działo to byłoby słychać, tym czasem z pokoju nie dobiegł nawet najmniejszy odgłos. Może zasneli? Nie to nie możliwe. W końcu uległam i razem z siostrami Pevensi ruszyłam do ich pokoju. Był większy niż mój, ale co to za różnica skoro i tak spałam z Kaspianem w jego pokoju. Na początku zaczęła przebierać się Łucjia. Ubrała śliczną czerwoną sukienkę, pomogłam jej spiąć włosy, podczas gdy Zuzanna wybierała kreację dla siebie. Śmialyśmy się i poltkowałysmy. Nigdy nie sądziłam, że takie głupkowate kobiece zabawy mogą być tak przyjemne. Zapomniałam o stresie który mi towarzyszył stojąc przed pokojem ich starszego brata i jedynym moim problemem stało się jakie buty będą pasować do sukienki, którą pożyczyłam mi Zuza. Była piękna. Dziewczyny pomogły mi się uczesać i obwiesiły mnie błyskotkami.

- Wyglądasz, jak prawdziwa księżniczka. - stwierdziła Łucjia, kiedy byłam już gotowa. Nie chcę się chwalić, ale miała rację. Wyglądałam przepięknie, nigdy nie sądziłam, że róż będzie mi tak pasował. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, smiałysmy się i wygłupiałysny. Potrzebowałysmy tego, chciałysmy zapomnieć o naszych troskach i o tym co może przynieś jutrzejszy dzień. Przerwało nam pukanie do drzwi i po chwili w pokoju stanał Edmund. Kiedy na mnie spojrzał nie potrafił nic z siebie wykrztusić. Oblałam się rumieńcem, kiedy w końcu oznajmił łagodnym tonem, że wyglądam przepięknie. Dziewczyny posłały mi ciepłe uśmiechy, a Łucjia poruszyła znacząco bramami, na co przewróciłam oczami.

- Dobra koniec tych romansów! Co cię do nas sprowadza braciszku? - odezwała się w końcu Zuza, na co posłałam jej mordercze spojrzenie. Przecież Edmund jest ode mnie kilka lat młodszy, kocham go jak brata i on również nie darzy mnie niczym więcej. Poza tym miałam już Kaspiana, którego kochałam ponad życie. Co ona znowu wymyśliła?

- Dobra to idziemy! Kaspian pewnie też już skończył rozmowę z Piotrkiem. - z zamyśleń wyrwał mnie głos Łucji, nie wiem o czym wcześniej rozmawiały, ale to nic. Przytaknełam, posłałam im ciepły uśmiech i ruszyłam korytażem w stronę pokoju Piotra. Liczyłam, że zastanę Kaspiana stojącego przed kamiennymi drzwiami, ale nie było go tam. Zapytałam kilku narnijczyków, którzy akurat tedy przechodzili, czy widzieli księcia Kaspiana. Wszyscy jednogłosnie stwierdzili, że rozmawia z królem Piotrem. Zaniepokojiło mnie to. Stałam jeszcze chwilę na korytarzu, aż w końcu nie wytrzymałam i weszłam do pokoju, wcześniej pukajac. Zrobiło mi się trochę głupio kiedy zobaczyłam, jak siedzą spokojnie i rozmawiają, a jeszcze głupiej się czułam, kiedy wlepili we mnie swoje spojrzenia. Rozmawialiśmy przez chwilę, byli spokojni, dażyli się sympatią. Co tu się działo, kiedy mnie nie było? Jeszcze kilka godzin temu byli gotowi się poszabijac! Widziałam, że Kaspian spina mięśnie, kiedy położyłam dłoń na policzku blondyna. Widocznie jeszcze nie doszli do etapu chamowania zazdrości. Kiedy w końcu wróciliśmy do pokoju Kaspian był naprawdę szczęśliwy i ja także. Usiadłam na jego kolanach i poczułam, jak coś w jego spodniach trwardnieje, zrobiło mu się głupio, ale przecież nie mogłam go za to winić i nie zamierzałam. Chciałam tylko, żeby wiedział, że niczego nie żałuję, ale nie powinniśmy tego robić dopuki nie zostaniemy małżeństwem. Kiedy zaczął mówić jak wyobraża sobie naszą wspólną przyszłość, serce zaczęło mi bić szybciej. To co mówił sprawiło, że kochałam go jeszcze bardziej, jeśli to wogule możliwe, a później nie wytszymalismy. Oddałam mu się cała, a on przyjął mnie taką jaką jestem i za to go kochałam, za jego delikatność, troskę i miłość, którą udowadniał mi na każdym kroku.

Chłopiec Z NarniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz