P. IX / PRZYSZŁY TYDZIEŃ

92 17 7
                                    

Miałem przed sobą prawdopodobnie najtrudniejsze zadanie całego świata. I tak, tak, naprawdę wyjątkowo nie przesadzam. Bo wiecie, co wydaje kłamców? Pieprzone szczegóły. Bo czy obserwowałem Izuku na tyle dokładnie, by wiedzieć o nim praktycznie absolutnie wszystko? No może i tak, a niech mi ktoś wyjdziecie z tekstem o stalkerstwie to wysadzę go tak mocno, że obudzi się w nowym stuleciu. Czy zauważałem wszystkie jego uśmiechy, odgarnięcia włosów, przekrzywienia głowy i całą rzeszę tych drobiazgów, które zauważa się zazwyczaj, gdy jest się z kimś w związku? No tak. Czy miałem świadomość, że do tego całego romantycznego szajsu potrzeba było dwojga, jak go chrzanionego tanga? No też tak. Ale czy z całego serca, uporu i nienawiści do wszechświata wyrzucałem z tego obrazka Shoto? Hahahaha, no kurwa zgadnijmy jaka tu będzie odpowiedź. 

I zazwyczaj to działało. Bo zazwyczaj nie zaprzątałem sobie głowy idiotą, który zdecydowanie nie doceniał tego, co miał, a czego nie miałem ja. Nie potrzebowałem mieć o tym gościu jakichkolwiek informacji. Kojarzyłem pi razy oko, że gdyby Icy Hot mógł to jadłby zimną sobę na śniadanie, obiad i kolację. Kojarzyłem, że był raczej marnym kucharzem. I kojarzyłem, że rzadko dawał ponieść się emocjom czy w ogóle pozwalał sobie na ich pokazanie. Pieprzony robot. Ale do tego praktycznie ograniczała się moja wiedza. Bo właśnie szedłem na parter żeby przygotować nam jakieś żarcie na wyjście. I dobra, Deku nie protestował, co znaczyło, że w jakimś stopniu Shoto miał szansę przynieść z kuchni coś zjadliwego. Tylko pytanie, czy było to cokolwiek, co choć mogło przypominać posiłek, czy wyjęty z lodówki mrożony deser. 

Trudno, najwyżej zasłonię się tym, że raz w życiu użyłem wyszukiwarki w telefonie i znalazłem prosty przepis. Coś, czego nie dało się zjebać i co dało się przygotować praktycznie w jednym garnku. A jednocześnie coś, co lubił Deku. I nie mogłem przyprawić swojej porcji jak pojebany, czyli tak jak zwykle, bo jest jedna rzecz, którą wiem o zimnej sobie i jest to fakt, że jest ona absolutnie pozbawiona smaku i mdła, a skoro ten typ sobę uwielbiał, to nie było szans w tym wszechświecie żeby lubił doprawione jedzenie. Miałem ochotę wyprawić pogrzeb dla swoich kubków smakowych. O tyle dobrze, że nawet zrobione w absolutnie pozbawiony smaku sposób kluski wciąż były dobre.

Z jednej strony cieszyłem się, że było tak późno. Bo dzięki temu sterczałem sam w kuchni, z słuchawkami w uszach, nucąc melodię w głowie i pilnując się, bym przypadkiem nie zaczął nucić jej na głos. Dzięki temu miałem chwilę spokoju, w czasie której mogłem zrobić to, co miałem do zrobienia i nie musiałem stresować się udawaniem kogoś, kim tak bardzo nie byłem. Bo cholera wie, czy nie wystarczyłaby raptem jedna rozmowa z Pinky czy Iidą, w czasie której coś wydałoby się im mocno podejrzane, by zacząć patrzeć dokładniej w moją stronę. Zacząć szukać nieścisłości, a w najgorszym przypadku odkryć przez to cały ten szwindel. Nie chciałem tego ryzykować. A z drugiej strony jakaś część mnie była szczerze ciekawa. 

Bo jasne, może nieszczególnie zależało mi na relacji z gościem, który dosłownie zachowywał się jakby miał kij w dupie czy na relacji z laską, która była praktycznie bardziej żabą, niż człowiekiem. Tylko, że byłem zwyczajnie ciekawy. Nawet nie ciekawy tego, jak oni wszyscy reagowali na Shoto. Gdyby na tym mi zależało, po prostu poświęciłbym chwilę żeby się temu przyjrzeć. Byłem ciekawy jakie to było uczucie. Jakie to uczucie, gdy wchodziło się do pomieszczenia i część ludzi nie odwracała wzroku tylko dlatego, że nie chcieli przypadkiem podpaść ci tak prostą czynnością. Jakie to uczucie siadać z przyjaciółmi, którzy nie żartują non stop z tego, że zaraz wybuchniesz z najmniejszego powodu czy nie zwracają ci ciągle i ciągle uwagi, że źle się zachowujesz, że jesteś za głośny, że za bardzo zwracasz na siebie uwagę. Jakie to uczucie nigdy nie trafić na sytuację, gdy podchodzisz do pieprzonego stolika i nikt nigdy nie milknie, żaden temat nagle się nie urywa. 

Boku No Hero Academia - Marzenie - Body Swap AUWhere stories live. Discover now