ROZDZIAŁ 13

2.9K 154 19
                                    

  Claire

Docieramy w końcu do Domu Głównego.

Mojego nowego domu.

Nadal nie do końca jestem w stanie to pojąć, jak to się stało, że jadę właśnie do Domu Głównego swojej watahy, której jestem Luną. To dla mnie tak abstrakcyjne uczucie, i te impulsy odczuwane przeze mnie coraz intensywniej. Wiem, że pochodzą od członków watahy, budzi się we mnie matczyna troska. Nie pomyślałabym nigdy, że mogę zostać Matką Stada, wcześniej moim największym problemem była matematyka i to czy dostanę dużo pracy domowej w szkole.

Patrzę na las, wysokie sosny oraz spokój lasu, jaki zakłócamy silnikami samochodów mnie uspokaja, wolałabym się przemieszczać pod postacią wilka.

Xander siedzi obok mnie i trzyma mnie za rękę, też by wolał przemierzać las.

Nie mam zamiaru uciekać

Nie mogę się doczekać momentu, gdy wejdę do tego domu i będę mogła powiedzieć, że jest mój. Wydaje mi się to takie naturalne, a za razem ledwo to ogarniam swoim umysłem. Wilczyca, która jest ze mną od dnia pierwszej przemiany, jest spokojna i wydaje się zrelaksowana. Nie sądziłam, że może tak być. Owszem, spokojna była, ale nigdy nie zalewała mnie taką błogością jaką emanuje w tej chwili.

Auta zwalniają, a moim oczom ukazuje się katastrofalny widok.

Nie mogę uwierzyć w to co widzę.

Dom, który tak dokładnie szykowaliśmy na powrót.

Wszystko zniszczone... Okiennice roztrzaskane tak jak szyby w oknach.

Pachnie tu wilkołakami.

Wilczyca we mnie porusza się jakby miała zaraz wyjść i rozszarpać winowajców.

Idę po stopniach w stronę drzwi, a raczej dziury w ścianie. Nie muszę zaglądać do środka, aby wiedzieć, że wszystko jest zniszczone.

Odwracam się do Xander'a, który patrzy na to wszystko wściekły. Widzę, że zaraz wybuchnie gniew jakiego jeszcze nigdy w nim nie widziałam. Ledwo nad sobą panuje, a jego oczy mienią się raz czerwienią raz szarością.

Walczy ze swoim wilkiem.

Teraz straty są tylko materialne, ale wcześniej? Stracił rodzinę.

Gdybyśmy byli tutaj, gdy to się stało...

Bylibyśmy martwi.

Nie chcę odwracać wzroku od swojego mate.

Nie chcę widzieć tych przestraszonych spojrzeń kobiet i ich dzieci.

Podchodzę powoli do niego.

Nawet nie reaguje.

Patrzy w wybite okno.

Podążam za nim wzrokiem, patrzy na napis wydrapany na ścianie.

"Zginiecie"

Wilczyca we mnie buzuje.

Dom nie nadaje się do użytku.

Andrew i Joe wchodzą do środka, aby ocenić straty na moje kiwnięcie głową, bo na swojego Alfę nie mogą teraz liczyć.

Dotykam go lekko w ramię, jednak on mnie odpycha od siebie.

- Xander...

Patrzy na mnie wzrokiem, który mógłby zabić. Jakbym to ja była wszystkiemu winna. Nagle moja wilczyca kuli się w sobie pod spojrzeniem wilka w moim mate.

Chłopak odchodzi ode mnie na dość dużą odległość, po czym znika w gęstwinie otaczającej dom główny.

Siadam na schodkach werandy i w końcu patrzę na wilczyce. Są zdruzgotane widokiem jaki nas spotkał. Kto mógł dopuścić się tego, tyle pracy jaka tu została włożona przez nas wszystkich. Ten napis... Czysta groźba.

Dziki WilkWhere stories live. Discover now