&13&

46 4 0
                                    

Trochę się rozczarowałem, że Gabrysia nie chciała zostać ze mną i z psiakiem. Z wielkim entuzjazmem zgodziła się, żebym to ja się wszystkim zajął. Przez chwilę łudziłem się, że zaproponuje, że zostanie i razem udamy się do weterynarza. Wszędzie było ciemno, a pies wydawał się przestraszony. Po dłuższym czasie udało mi się go przekonać do siebie i wziąłem psiaka na ręce. Postanowiłem poczekać na przystanku na najbliższy autobus i udać się do weterynarza. Sęk w tym, że nie miałem zwierzęcia, nie orientowałem się, jak to wygląda. Dlatego psiaka opatuliłem swoim szalikiem, a sam siedziałem z nosem w ekranie telefonu, by tylko znaleźć jakieś informacje, jak powinienem postąpić. Gdy znalazłem jakąś klinikę weterynaryjną, która pełni dyżur nocny, kolejne minuty spędziłem na sprawdzeniu, w którym miejscu Poznania się ona znajduje. Wieczór nie należał do przyjemniejszych, było bardzo zimno oraz wietrznie. Mało kto spędzał swój czas na dworze, raczej każdy leżał pod kocykiem i przed telewizorem. Też mógłbym teraz leżeć w swoim łóżku, nawet iść spać, ale obiecałem szatynce, że zajmę się tym małym znajdą. Mam nadzieję, że u Gabrysi wszystko w porządku i jest już w domu. Szkoda, że nie pojechała ze mną, ale przynajmniej nie zmarznie i się nie rozchoruje. 

Po godzinie jazdy dotarłem do tej kliniki. W poczekalni czekała jedna pani z kotem i inny pan z papugą. Powiedziałem do nich ciche dobry wieczór i zająłem miejsce koło kobiety, która obdarzyła mnie dosyć surowym spojrzeniem, przez co nie czułem się komfortowo. 

- A Pan tutaj umówiony był ?- ku mojemu zaskoczeniu kobieta zaczęła do mnie mówić, a mężczyzna od papugi nerwowo spoglądał na tarczę zegara

- Potrzebuję pilnej konsultacji weterynarza- odpowiedziałem lekko onieśmielony

- Ależ tak nie można, przychodzić kiedy się chce- kobieta się dosyć zbulwersowała, a ja nie miałem pojęcia, jak się zachować i co jej odpowiedzieć- ledwo ubłagałam panią doktor, żeby mnie z moim tygryskiem dziś przyjęła, a widzi pan która już godzina, biedna Celina siedzi tu od rana do nocy, niech Pan uszanuje trochę jej czas i przyjdzie jutro- pierwszy raz spotkałem się z taką bezpośredniością w moją stronę przez co mnie zamurowało. Na szczęście na korytarz wyszła rudowłosa kobieta. 

- Pani doktór, proszę zobaczyć, mój skarb nie chce jeść, płakać mi się chce- staruszka poderwała się do drzwi

- Zapraszam pani Klaudio, potem od razu może wejść pan Damian z papugą, a pan przepraszam, był umówiony ?- weterynarz przeniosła wzrok na mnie. Sam nie wiedziałem, że swój wieczór i początek nocy spędzę w poczekalni do weterynarza, wysłuchując starszej pani. 

- To samo mu powiedziałam ! - staruszka pokręciła z dezaprobatą głową- nie szanują pani czasu, a pani też by chciała się wyspać

- Pani Klaudio, ja uwielbiam swoją pracę, a od 7 znów jutro zaczynam- pani weterynarz uśmiechnęła się i znów spojrzała na mnie

- Znalazłem psa- odezwałem się- nie wiem co z nim zrobić, weterynarz to pierwsze co przyszło mi do głowy

- Oczywiście, zbadam pieska, proszę zaczekać

Po upływie 30 minut mogłem wejść do środka i oddać pieska w dobre ręce. Nie wiedziałem, co z nim będzie dalej, ale moja rola dobiegła końca. 

- Kocham zwierzęta całym sercem, i nie mieści mi się w głowie jak można porzucić na pastwę losu bezbronne zwierzę- mówiła pani Celina z przejęciem podczas badania

- Też nie rozumiem takiego postępowania, czy Ci ludzie nie mają żadnego sumienia ? Straszne to jest- oparłem się wygodnie na krześle- co z nim będzie ?

- Z moich obserwacji wynika, że nic mu nie dolega. To zadbany piesek, który albo komuś uciekł, albo z premedytacją został gdzieś porzucony, jak się znudził. Może już Pan go wziąć do domu i kupić jakiś smakołyk za bycie dobrym pieskiem- kobieta pogłaskała Śnieżynkę, a ja dopiero teraz  zrozumiałem sens wypowiedzianych przez nią słów

- Jak to zabrać ?  Gdzie ja mogę go zabrać ? Chciałem mu pomóc, ale ja nie mogę go zabrać do domu, nie mam do tego odpowiednich warunków- próbowałem się tłumaczyć, ale widziałem smutek na twarzy weterynarz i wiedziałem, że Gabrysia też byłaby rozczarowana. 

- Sama bym go wzięła, ale nie mogę mieć zwierząt, bo z moim trybem życia, byłyby bardzo zaniedbane i nieszczęśliwe. Będę musiała zadzwonić do schroniska..- pani Celina już sięgała po telefon, gdy ją powstrzymałem

- Zgoda, wezmę go do siebie- powiedziałem i nawet jeszcze nie byłem świadomy swojej decyzji. Ale był to dobry wybór. Mama kręciła nosem, ale Miłosz i Kajka totalnie oszaleli na punkcie naszego pieska. 

Zdążyłem w międzyczasie nagrać kilka wiadomości głosowych do Gabrysi, ale na żadną nie odpowiedziała. Pomyślałem, że śpi i wcale mnie to zmartwiło. Jednak gdy rano dalej nie było wiadomości, to zacząłem się martwić. Czy coś zrobiłem nie tak, że zaczęła mnie unikać ? A co jak już nigdy nic od niej nie usłyszę, nie zobaczę jej uśmiechu i przepięknych oczu. Myśl o tym, że tak mogłoby się stać, dobijała mnie. Musiałem żyć dalej, jednak minęły trzy dni, a po brunetce ślad zaginął. Zostałem ja i nasz znaleziony psiak, brakowało mi Gabrysi, ale bardziej nie mogłem wytrzymać w niewiedzy, co się z nią dzieje. Może coś się stało ? Może nie chce mnie znać ? Myśli były narastające i wcale nie znikały. 

- Brawo Maciek, rozlałeś dziś już trzecią kawę- Basia była dosyć zażenowana

- Nie robię tego specjalnie- odburknąłem, szukając szmatki, którą mógłbym powycierać rozlany napój

- Domyślam się, że coś się dzieje i pewnie ma wspólnego z tą dziewczyną. Co się dzieje dała Ci kosza ?

- Już wolałbym wiedzieć, że dostałem kosza, niż to że zmywa się bez żadnego znaku. Może była tu, mówiła coś, może coś kazała przekazać ?-zasypałem Basię lawiną pytań

- Nie było jej tu. Skoro się do Ciebie nie odzywa, to chyba nie chce- Basia wzruszyła ramionami- gdyby chciała to by nie urywała kontaktu. To częsty schemat, jak pozbyć się natręta, po prostu to jest jak odrywanie plastra, drastycznie. Po prostu zerwanie kontaktu, bez żadnego uprzedzenia

- Ale dlaczego Gabi miałaby to zrobić ? Byliśmy razem na randce, sama wpadła na ten pomysł, to wszystko się kupy nie trzyma, nie mogłaby tego zrobić- rzuciłem szmatkę obok

- Chciałabym w to wierzyć, że laska ma dobry powód, żeby Cię unikać, ale laski bywają fałszywe więc nie zdziw się, jak nigdy już nic od niej nie usłyszysz. 

Bałem się, że Baśka tym razem może mieć rację. 

Do świąt pozostało 11 dni ! 🎄

Do świąt pozostało 11 dni ! 🎄

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.
Moja GwiazdaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora