Pamiętał pożar, wybuch, strzelaninę i wystraszone, dziecięce oczy, które patrzyły na niego, wypełniając się łzami. Mała, przestraszona dziewczynka – to ją zapamiętał najbardziej z chaosu, który rozegrał się wokół nich. Później nie było już nic, czarna pustka, która trwała przez nieokreślony dla niego czas.
Fenn mruknął coś pod nosem, zanim otworzył oczy i usiadł na pryczy. Jego głowa pulsowała nieprzyjemnie, a każdy dodatkowy ruch sprawiał ból. Jęknął cicho, prostując się.
W celi nie było nikogo poza nim.
Był przekonany, że dziewczynka cały czas była przy nim.
Wstał gwałtownie, rozglądając się dookoła i ignorując ból, który rozchodził się po całym jego ciele. Strażnicy spojrzeli na niego, po czym powrócili do swoich obowiązków.
– Dziecko – powiedział, zwracając się do mężczyzny stojącego tuż przed jego celą.
– Jakie dziecko?
– Było ze mną dziecko. Dziewczynka, czteroletnia, taka mała – powiedział gorączkowo, po czym wyciągnął dłoń, by pokazać wzrost dziewczynki. Strażnik stał przez moment, wpatrując się tylko w mężczyznę.
– Nic nie wiem o żadnej dziewczynce – odpowiedział w końcu, po czym stanął plecami do Fenn'a.
– Ma cztery lata, była ze mną, na pewno – warknął Fenn, po czym uderzył pięścią w pole siłowe.
Strażnik pozostał niewzruszony. Stał nieruchomo przed Obrońcą, odwrócony wciąż do niego plecami. Fenn wiedział, że nie może nic zrobić, oprócz czekania na jakiejkolwiek wieści. Może w końcu ktoś zechce z nim rozmawiać i powie mu co stało się z małą Atin... w przeciwnym razie porwanie będzie jego najmniejszym zmartwieniem.
✺✺✺
– Dziecko? – zapytał Zeb, opadając na fotel. – Mieliście zrobić porządek z tymi całymi Obrońcami, a nie brać jako zakładnika dziecko.
– Nie jest zakładnikiem. Prawdopodobnie przedostała się na nasz statek, nie mieliśmy w planach jej zabierać – wyjaśnił Kanan, ściskając grzbiet nosa, przymykając przy tym powieki.
– Właściwie to gdzie ona jest? – zapytał Ezra, pojawiając się w kokpicie. Ze zmęczeniem opadł na fotel obok Zeb'a, unikając cudem zderzenia z jego otwartą dłonią. Lasat zaśmiał się cicho.
– Zasnęła, więc Sabine zabrała ją do siebie.
– Sabine... zajęła się dzieckiem? – w głosie Zeb'a słychać było zdziwienie.
– Cóż, nie miała wyboru. Żadne z nas specjalnie się do tego nie garnęło – wzruszył ramionami Kanan.
– Musimy powiedzieć Herze o jej nowym Widmie – zagaił Ezra.
– Hera nadal potrzebuje odpoczynku – powiedział Kanan. – Zobaczę co z nią, a wy upewnijcie się, że to dziecko nie będzie sprawiać większych kłopotów niż wasza dwójka – dodał, kierując się w stronę wyjścia. Zeb przewrócił oczami, natomiast Chopper, który do tej pory grzebał coś przy łączach, teraz podjechał i zaczął brzęczeć złośliwie. – Poprawka, wasza trójka. Po prostu miejcie na nią oko.
– Jasna sprawa, szefie – odparł Ezra, salutując mu.
Kanan już nic więcej nie dodał. Przewrócił jedynie oczami, po czym opuścił kokpit, a następnie statek, by udać się do ambulatorium.
✺✺✺
Obudziła się w całkowicie obcym miejscu. Pamiętała niewiele, chciała jedynie zobaczyć ten niewielki statek, który wylądował na Concord Dawn. Zabrała na swoją małą wyprawę jedynie z jej pluszową sowę, Ow, z którą prawie się nie rozstawała.
YOU ARE READING
The Little Protector of Concord Dawn || star wars
FanfictionAtinla Kryze jest bardzo ciekawskim dzieckiem. Kiedy pewnego dnia trafia na statek rebeliantów niemal natychmiast staje się częścią nowej rodziny... Pragnie jednak wrócić do domu, zobaczyć tatę i odzyskać swoje dawne życie. Jednak nie jest to takie...