dwadzieścia pięć

1.9K 198 31
                                    

Rozdział może wydawać się mylący, ale czytaj do końca. Wszystko się wyjaśni x Polecam do czytania włączyć Autumn Leaves Eda.

Oczy Elle były zamknięte i Zayn wiedział, że tym razem straci ją na zawsze. Łzy zaczęły spływać po jego policzkach, kiedy wziął jej ciało w ramiona tak jak robił to już wiele razy.

– Jesteś tu. – uśmiechnęła się. Nie miało znaczenia jak wszedł do jej zamkniętego pokoju i jak zdążył na czas. Liczyło się tylko to, że jest obok. Elle starała się tak bardzo by otworzyć oczy, ale jej powieki były zbyt ciężkie.

– Zawsze byłem. – powiedział Zayn, a ona poczuła winę za zostawianie go teraz; zostawianie go za sobą. Jednak musiała to zrobić lub i tak nie zobaczyłaby go nigdy więcej.

Z jej telefonu leżącego na łóżku leciała melodia i Zayn dopiero teraz zwrócił na nią uwagę. Znał ją; słyszał tą piosenkę wcześniej tylko nie mógł jej sobie przypomnieć.

– Zaśpiewaj dla mnie. – powiedziała, ściskając mocniej jego ramiona. Miał zaprotestować, powiedzieć, że to nie jest odpowiedni moment dopóki nie zorientował się, że to jest zapewne jej ostatnie życzenie.

 Kolejna piosenka zaczęła grać i Zayn rozpoznał ją z albumu Eda Sheerana którego Elle kazała mu przesłuchać. Wziął głęboki oddech i otworzył usta po chwili na nowo je zamykając. Dziewczyna w jego ramionach wydała się nagle taka zimna i była o wiele bardziej blada. Nawet zaczerwienienia na policzkach zniknęły.

Ale wciąż oddychała; jej klatka piersiowa unosiła się i opadała powoli.

– Proszę. – powiedziała słabo.

– Oh, Elle. – płakał Zayn, chowając twarz w jej włosach.

– To już koniec. – Elle ścisnęła jego dłoń. Zayn płakał dopóki piosenka nie zmieniła się ponownie. Ta była jej ulubioną, wiedział o tym; Autumn Leaves.

– Another day, another life passes by just like mine, it’s not complicated. – próbował zaśpiewać, ale z jego ust wydobył się tylko przytłumiony szept.

Elle poczuła jak jej głowa pulsuje i zakryła uszy by to powstrzymać. Ale to nie była jej głowa; tylko drzwi. Ktoś walił w drzwi nawołując jej imię.

Wreszcie drzwi otworzyły się ukazując Josepha.

 – Elle! – krzyknął jak tylko ją zobaczył, ruszając w jej stronę.

Klęknął obok niej, biorąc ją w ramiona.

– Boże, cholera. – przeklął pod nosem.  – Mamo! Zadzwoń po karetkę! – krzyknął patrząc na Elle. Uderzył ją w policzek – oczywiście nie używając wielkiej siły – a ona zmusiła się by otworzyć oczy.

– Dzięki bogu, żyjesz! – powiedział z ulgą, przytulając ją mocniej. – Mamo! Pospiesz się! Traci dużo krwi! – krzyknął raz jeszcze zwracając uwagę na zakrwawione nadgarstki Elle.

– Usiądź. – powiedziała jej matka poważnym głosem po ty jak walizki Elle czekały już przy drzwiach. Jej ojciec siedział już naprzeciwko niej w salonie. Nic nie mówił, a Elle zaczęła się niepokoić.

Kiedy Elle w końcu usiadła, jej matka zaczęła:

– Elle. – jej dłonie leżały na kolanach, gdy zaczęła bawić się materiałem swojej sukienki.

Było  około 2 w nocy i Elle zastanawiała się co było tak ważnego, że musieli ją obudzić. I gdzie wyjeżdżają?

– Myślę, że będzie dla ciebie najlepiej, kiedy uzyskasz profesjonalną pomoc. – wymamrotała, a Elle wciąż patrzyła na nią zdezorientowana.

Wingless // z.m // tłumaczenieWhere stories live. Discover now