Tajemniczy klient

10 1 2
                                    

Rozdział pierwszy ~ Tajemniczy klient
Liczba słów: 1125 słowa

Dzień zapowiadał się jak każdy inny, gdy tylko słońce wstało i rzuciło światłem na pobliskie miasteczko te zaczelo powoli tętnić życiem. Na ulice zaczęli wychodzić ludzie, i ani jeden potwór...
Gdy światło padło na okiennice w pewnym domu, zbudzil się jednak jedyny potwór w mieście. A była to Asa, czując na kościstej twarzy promienie słońca burkneła cicho wiedząc że to czas wstać do pracy. Leniwie wygramoliła się ze swojej pościeli i usiadla na łóżku, stawiając stopy na drewnianej podłodze. Ziewnela obnażając przy tym nieludzko ostre zęby, i przeciagnela się przyczyn jej kościste ciało cicho strzeliło. Wkońcu postanowiła wstać i pójść się ubrać oraz ogarnąć, nim zacznie swoją codzienną pracę. Ubrała pierwszą warstwę swoich ubrań, by chodzić prawie że całkiem nago po domu-. Po czym zjadła jakieś szybkie śniadanie, od paru dni apetyt jej nie dopisywał i często zaczynała prace bez śniadania
Ubrała koszule z długim rękawem, a potem rękawiczki że skóry które sięgały do samych łokci. Na koniec ubrała dlugi płaszcz, który był prawie do samych kostek, ukryła pod nim swój kościsty ogon dokładnie. Gdy była pewna że część jej ciała była ukryta, założyła kaptur który okrywał cieniem jej całą twarz ukrywając ją wręcz doskonale. Otworzyła drzwi które prowadziły schodami na dolne piętro i zeszła na dół. Po chwili była przed kolejnymi drzwiami które prowadziły do jej gabinetu, odsłoniła w nim okna rzucając światło na ogromne cało ścienne szuflady które były pełne ksiąg oraz butelek z różnorodnymi ziołami i tajemniczymi lekarstwami w formie gęstej rozno kolorowej wydzieliny. Na środku znajdowało się trochę zakurzone łóżko a przed nim taboret pod którym pająki zdarzyly zrobić swoje sieci. Rzadko były przypadki że ktoś rzeczywiście musial korzystać z takowego łoża, dlatego zdarzyło spowić się kurzem. Pod oknem znajdowalo się średnie biurko, na którym leżały księgi, butelki z atramentem i inne szpargały. A przy samym biurku stało krzesło, z ciemnego drewna
W ścianie na przeciwko znajdowały się kolejne drzwi, które prowadziły do poczekalni. Był to niewiele mniejszy pokój od wcześniej wspomnianego gabinetu, przy jednym rogu ściana była popchnięta bardziej do srodka gdzie znajdowały się drzwi na zewnątrz. Przy jednej ze scian znajdowała się stara sofa, o wyblakłym krwisto czarownym odcieniu. Na ścianie między drzwiami a kanapą, było duże okno zakryte firankami. Asa chwyciła za firanki i odkryła, wpuszczając światło do poczekalni oraz dała tym znak że pani doktor już wstała i może pracować "-v-. Na końcu przekręciła klucz w drzwiach, i poprostu wróciła do swojego gabinetu. Na ogół gdy czekała na pacjenta, siedziała przy swoim biurku i czytała książkę lub wypełniała jakieś papiery. Z czasem przyszedł pierwszy pacjent, a konkretnie to młoda kobieta. Potrzebowała jakiś środków które niwelują bóle brzucha o dzieci. Ano ok. 2 lata temu zaczela się też interesować lecznicą działalnością ziół, i sama zaczela robić lekarstwa poczym testowała je na sobie czy działają-. Nie licząc dwóch przypadków gdzie zwymiotowała, lub dostala dziwnej wysypki na kościach nie było z tym problemów
Wyjela z szuflady małą szklaną buteleczkę, która była zamykana na korek. Nalała do niej do połowy wody i dodała jedną z takowych wydzielin, żeby ta się rozpuściła. Podała zamknietą butelkę kobiecie - niech połowę wypije teraz, a drugą połowę wieczorem przed snem - powiedziała, i chwile później kobieta podała jej parę monet poczym wyszła. Lekarstwa Asa na ogół nie były drogie, ale wciąż musiala jakos wyrzyc z tego co robila
Do samego południa, dzień mijał spokojnie i nieciekawie. Nie musiała do tych czas opuszczać gabinetu, by pójść do czyjegoś domu z pomocą. Więc dzień zapowiadał się dość nudno, do czasu gdy ktoś wszedł do poczekalni
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Asa słysząc pukanie do jej gabinetu wstala i podeszła do drzwi ciekawa kto to przyszedł. Jednak gdy weszła do poczekalni o mało nie dostala zawału przez emocje jakie jej teraz towarzyszyły
W pomieszczeniu stała tajemnicza zakapturzona postać (ubiorem podobnym do jej), nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby postać nie miała prawie 3 metrów wzrostu! Cicho przelkneła starając się panować nad swoim stachem, jednak postac wyglądała podejrzanie nie ludzko. Jakby była... nie... - w-w czym mogę pomóc? - zapytała bardzo niepewnie i przygladala się dalej, może, pacjentowi który musial kucac bo uderzałby głową o sufit. Po chwili ten jednak zaslonil firanki, swoją nienaturalnie wielką dłonią i zwrócił się do przerażonej szkielecicy. Widząc że najwyraźniej coś ukrywa pod swoją szatą, zaczela się nie pokoic co to mogło być i nie była pewna czy chce wiedzieć. Po chwili odezwał się cichy i delikatnie ochrypły głos - przepraszam że nachodzę panią w takich okolicznościach, ale potrzebuje pilnie pomocy... - Asa nie była zdziwiona kwestią że takowa postać potrzebuje jej pomocy, wiec przytaknela w odpowiedzi że rozumie. Postać widząc że ta rozumie, po chwili zdjęła kaptur z głowy który ukrywał ich twarz. Po chwili ukazała się gładka i delikatnie poluskująca mordka, która bardzo przypominała głowę salamandry. Była czarna, a w miejscu gdzie znajdowały się oczy były żółte plamki ktore je otaczały
Na ogół potwór nie wydawał się straszny, jednak gdy zaczął mówić bez swojego płaszcza Asa zrozumiala kto do niej przyszedł - przychodze z naprawdę dalekich rejonów, ale wiadomość o tobie doszła nawet do mojego królestwa - jaszczurowaty potwór bez przerwy badal ekspresje Asa, która patrzyła na niego ze zdziwieniem ale i przerażeniem. Zauważyła że gdy ten mówił, pokazywał przytym troche Wielkie i grube kły. Był to bara, we własnej osobie..

Asa zaprosiła swojego nietypowego gościa do prywatnej części jej domu, żeby mogli się napić herbaty i na spokojnie porozmawiać. Okazuje się że ta sprawa będzie większa niż bara który ją odwiedził (*dźwięk świerszczy*) Postanowiła zdjąć swój płaszcz i rękawiczki, by potwor mógł czuć rowny komfort przy niej. Nie pamiętała kiedy ostatni raz mogla pokazać swoje potworze rysy, przy kimś bez strachu
Podała większemu potworowi herbate, a ten wyraźnie starał się przypadkiem nie zmiażdżyć naczynia gdy pił. Bara nie dość że były ogromne, to jeszcze miały nie wyobrażalną siłę. Jednak Asa nie przejęła by się tak bardzo gdyby rzeczywiście coś zniszczył przypadkiem, nie jego wina że musiał tu przyjść. A właśnie, dlatego on tu przyszedł w pierwszej kolejności... ostatecznie postanowila wkońcu spytać co go tu sprowadzało, bo nie przyszedł chyba po pomoc medyczną. Potwór odwrócił wzrok wyraźnie czymś zmartwiony i po chwili cicho odkaszlnął - syn mojego władcy potrzebuje pilnie pomocy, ale żaden lekarz z naszych okolic nie jest w stanie. A gdy doszły do nas nowiny o 'magicznym medyku' postanowiliśmy to sprawdzić, i dlatego tu jestem - Asa na początek nie rozumiala o co dokładnie chodzi, ale nie przerywała i dala na spokojnie kontynuować potworowi - oferujemy bezpieczny transport oraz nocleg jeśli będzie taki potrzeba, naprawdę potrzebujemy pani pomocy - Asa wręcz zamurowało słysząc to, p-pojechac z nim do królestwa zamieszkiwanego przez bara!? T-toz to absurd, zjedzą ją tam od razu! N-no może nie od razu, ale wciąż... Asa spojrzała na salamandrowego potwora który badał ją błagalnym wzrokiem. Cicho westchnela i odpowiedziała-

To be continue. . .

Za Wielkimi Murami ~ Asa x ArataWhere stories live. Discover now