~ Prolog ~

18 1 1
                                    

- Proszę! Opowiedz nam!
- A co byście chcieli usłyszeć moje drogie dzieci?
- Czy to prawda? To co piszą w Świętej Księdze Luxbris?
- Ah czyli to dzisiaj wasza gwiazda minęła niebo po raz 6570 i pozwolono wam jej dotknąć, zaczerpnąć wiedzy z naszego skarbu? Co konkretnie wam wytłumaczyć, jaka prawda?
- Chodzi o święte przymierze Leo Caltha! Podobno dokładnie widziałaś wszystko na własne oczy! Znałaś ich! Prosimy opowiedz jak do tego doszło, o co chodzi z Flanovitami, Aeterrą, królem Serpensem!
- Spokojnie, już dobrze dobrze. Usiądźcie wygodnie i posłuchajcie jaką ma ta starsza babulka dla waszych słodkich główek historię... Zacznijmy od tego... Dzień nie wyróżniał się niczym spośród reszty dni, aż nazbyt panował spokój i głucha cisza, nic nie zapowiadało tego co nadeszło. Przybyła z południa, trzymała konia za uzdę ciągnąc za sobą swój tobołek, cały dorobek który udało jej się zabrać stamtąd skąd uciekała. Doświadczona przez życie, skrzywdzona po stokroć, nikomu nie ufająca, nad wyraz zachowawcza i ostrożna. Jak zraniona sarenka pragnęła schować się w głębi lasu, stracić się pośród zieleni, czmychnąć przed oczyma nieznanych ludzi. Goniła za czymś co nieuchwytne, uciekała przed czymś co nieuniknione albowiem jeśli jest ci coś przeznaczone to prędzej czy później Cię to spotka. Losu nie oszukasz, możesz jedynie go opóźnić. Słońce już dawno schowało się za horyzontem otaczając drogę zupełną czernią, wówczas, gdy ogień rozbłysnął na knocie świecy a płomień rozżarzył się do czerwoności rozpościerając widok ujrzeć można było ją. Młode, dziecięce jeszcze rysy wyłoniły się z czeluści mroku i już wiadome było, że to dusza o ogromnej sile, mogąca dokonać niewyobrażalnych rzeczy. Te lazurowe oczy były tak niepewne, przerażone, natomiast postawa typowo bojowa... Chciała walczyć pomimo braku sił... Walczyć z wiatrem, na który nie miała wpływu... Kompletnie różniła się od kanonu kobiet, które w tamtych czasach były propagowane. Te zadbane, delikatne niczym kwiat panienki były przeciwieństwem jej, umorusana w błocie z widocznymi oznakami braku snu i przede wszystkim z tęczówkami z których wylewała się znajomość goryczy. Zaznała trudu przez co nie żyła z dnia na dzień w błogości i ignorancji świata tylko w zębach dzierżyła nieskończone źródła determinacji i energii do walki. W takich sytuacjach pytania same wylęgają się w głowie: czy ktoś jej umarł, czy to ona kogoś zabiła? Bowiem w tym zepsutym świecie istnieją dwa typy osób, ci którzy pożerają bądź ci co zostają pożarci. Okropny łańcuch pokarmowy, każdy jest dla kogoś pokarmem, to wydarzenia pokazują, czy urodziliśmy się jako padlina czy oprawca. Od pradawnych dziejów matka natura dokonuje selekcji, pozwala albo i zdradza na wojny, konflikty, trzęsienia ziemi po to, ażeby oczyścić ziemię, zacząć od nowa jakoś etap. Wówczas najsłabsze jednostki padają do piachu, tak powinno być, bo przecież są tylko kulami u nogi, darmowym balastem... Tak ona sądziła do pewnego momentu.
- Co ją zmieniło?! Czy to ma związek z Flanovtami?
- Flanvtony... Stworzeni jako magiczna ochrona, chowańce mające na celu dbanie o dobro rodziny, której przysięgli lojalność. Niezwykle potężne, silne a zarazem o miłosiernym, dobrym sercu lisy obdarowane ogromnymi czarami mogącymi dosłownie przenieść góry. Ich przeznaczeniem było jedynie odszukać swoją bratnią duszę, której mieli do ostatnich swych dni strzec... Niestety jak w każdym stadzie musi pojawić się buntownik, czarna owca... Tak było i tutaj... Pierwszy Flanvton wydany z ciała nie zwykłej kobiety a innej Flanvtonki, czyli o błękitnej krwi... Coś co nigdy nie miało się wydarzyć. Chłopak przeciwstawił się przesądzonemu losowi decydując się na życie zbudowane na fundamentach jego własnych zasad i postanowień.
- A jak się odnajdywało taką duszę? Jak wyglądał podpis tego paktu?
- Pakt pomiędzy lisem a jego Panem a raczej już między chowańcem a Panem był czymś magicznym, zero dokumentacji, podpisów bądź umów. Wystarczył zwykły, czysty pocałunek w usta, to przypieczętowywało służbę aż do śmierci... A więc mogę wreszcie przejść do sedna, historia rozpoczyna się od...


Lwia AksamitkaWhere stories live. Discover now