Rozdział pierwszy

474 24 1
                                    


Idę przez salon, powłócząc nogami, by na balkonie zaczerpnąć świeżego powietrza. O ile można nazwać tak powietrze w Nowym Jorku. Siadam na krześle, a kubek z kawą, który do tej pory ściskałam w rękach, odstawiam na stolik i zerkam w dół. Między metalowymi prętami balkonu mogę obserwować, jak miasto budzi się do życia. Z każdą kolejną sekundą przybywa ludzi. Jeszcze jakieś pół godziny i będą przypominać mrówki, które chcą jak najszybciej dostać się do celu. Teraz się z tego śmieję, ale niedługo sama do nich dołączę. Na szczęście klub, w którym pracuję, jest otwarty od trzynastej, więc nie muszę martwić się o największy tłok na ulicach.

Dopijam kawę, która nieco mnie ożywia i sprawia, że mogę normalnie funkcjonować. Wracam do mieszkania i ruszam prosto do łazienki, zerkając na zegar. Jest dopiero ósma, muszę wyjść o dwunastej, co daje mi całe cztery godziny. Nie śpieszę się pod prysznicem, wręcz przeciwnie. Depiluję sobie nogi i bikini, wyobrażając sobie, że jestem w ogromnej wannie z hydromasażem. Niestety o czymś takim mogę jedynie pomarzyć, chyba że poderwałabym jednego z klientów klubu, ale to ostatnie, co chciałabym zrobić. Pracuję w Black Royal, to miejsce, do którego zaglądają wysoko postawieni ludzie, zarówno ci dobrzy, uczciwi, którzy chcą jedynie rozerwać się po ciężkim dniu, jak i typy spod ciemnej gwiazdy, gangsterzy i ludzie, którzy mają wiele za uszami. A więc wszyscy, którzy mają coś do powiedzenia w tym mieście, śpią na forsie i mają mniejszą lub większą władzę. Zaczęłam tu pracę, gdy miałam dwadzieścia jeden lat, teraz, trzy lata później, marzę o czymś ambitniejszym. Stanie za barem i podawanie drinków przestało mi się podobać, a w tym miejscu jedyną możliwością awansu jest rura. Do tego jednak nikt mnie nie zmusi. Nie mam nic do dziewczyn, które tańczą w ten sposób, bo wciąż tylko tańczą, ale ja po prostu się do tego nie nadaję. Niestety, mimo mieszkania w tak dużym mieście, znalezienie lepiej płatnej pracy okazuje się graniczyć z cudem. Szukam od kilku miesięcy i do tej pory nie wpadłam na nic ciekawego. Zaletą Black Royal z pewnością jest przyzwoita pensja i duże napiwki, które odkładam, by móc wyjechać na długie wakacje. Liczę, że uda mi się to zrobić przed trzydziestką.

Po prysznicu podchodzę do lustra i w pierwszej kolejności zabieram się do suszenia włosów. Są długie i gęste, co w nich uwielbiam, ale nienawidzę, kiedy się kręcą. Nie mam loków, to fale, każda inna, co chyba najbardziej mnie denerwuje. Łapię za prostownicę i już po chwili jestem zadowolona z fryzury. Choć nie byłam przekonana co do pomysłu przyciemnienia moich mysio blond włosów, teraz jestem zadowolona, że dałam namówić się na to Rachel.

Czas na makijaż, który niestety musi być mocny. Szef wymaga od nas eleganckiego i zarazem wyzywającego wyglądu. Jeśli komuś wydaje się to niemożliwe, wystarczy, że odwiedzi nasz klub, wówczas zmieni zdanie. W nim wszystko jest zarówno wyzywające, jak i eleganckie. Wystrój, pracownicy, goście, a nawet muzyka. Na powieki nakładam brązowy cień, który podkreśla zieleń moich oczu, by właśnie one przyciągały wzrok, dodatkowo tuszuję mocno rzęsy i wszystko obrysowuję czarną kredką. Policzki podkreślam już bardzo delikatnie, a na usta daję jedynie błyszczyk o jasnobrązowym kolorze. Zanim opuszczam łazienkę, spryskuję się jeszcze perfumami, będącymi oczywiście podróbkami tych, na które zupełnie mnie nie stać.

Tuż przed wyjściem wkładam na siebie czerwoną sukienkę, a uniform ląduje w torbie. Nie mam zamiaru paradować w nim po ulicach. Choć mało kogo by to zaskoczyło, bo kontrowersyjnych ludzi tu nie brakuje, sama nie zdecydowałabym się na wyjście w tym... czymś. To czarny kombinezon z głębokim dekoltem i spodenkami kończącymi się w połowie pośladków. Na lewej piersi znajduje się złote logo Black Royal, a pośrodku został umieszczony zamek w tym samym kolorze.

Przed wyjściem zerkam w lustro i sprawdzam zawartość torebki, by upewnić się, że zabrałam telefon i portfel. Wszystko mam, więc opuszczam mieszkanie i pieszo pokonuję drogę do klubu. Nie mam daleko, a lubię spacerować i obserwować ludzi. Fascynują mnie, każdy z nich ma przecież jakąś historię, a ja lubię snuć domysły, jaka ona jest, opierając się jedynie na ich wyglądzie. Kiedyś chciałam być psychologiem, ale odstraszyła mnie perspektywa spędzenia kolejnych lat na nauce. Zawsze byłam trochę leniwa, a szkołę traktowałam jak zło konieczne. No i proszę, jak skończyłam. Teraz trochę żałuję. Niby mogłabym pójść na studia, ale jednak sobie odpuszczę. Nikt nie da mi gwarancji, że po nich coś zmieni się w moim życiu.

Miasto Mafii, tom 2 - Już w sprzedaży!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz