Lucas
Budzę się o świcie i od razu opuszczam łóżko. Zerkam przelotnie na dziewczynę, zastanawiając się, jak długo jeszcze wytrzyma. Nie ukrywam nawet, że w tej sytuacji świetnie się bawię. Co do reszty, mam kurewsko spierdolony humor.
Idę na siłownię, ale przed drzwiami do niej czeka już Aaron.
– Musimy w końcu o tym pogadać – rzuca wymownie i wchodzi razem ze mną do środka. – Wpieprzyłeś się w niezłe gówno.
– Dobrze to podsumowałeś – odpowiadam lekceważąco.
– Człowieku, tracisz kontrolę. To nie jest zabawne!
– Wiem o tym, kurwa, doskonale!
Podchodzę do worka treningowego i bez najmniejszej rozgrzewki zaczynam okładać go pięściami.
– Co się dzieje? – Aaron nie odpuszcza.
– Minął rok – mówię krótko, nie przerywając zajęcia.
Przez chwilę milczy. Czekam, aż dotrze do niego, co znaczy upływ tego czasu, a kiedy w końcu tak się dzieje, słyszę, jak klnie pod nosem.
– Chodzi o Arthura? Myślisz, że odbierze ci władzę? Przecież to nie jest takie proste! Przekazanie jej tobie wymagało poświęcenia, odzyskanie jej graniczy z cudem.
– Chyba że dojdą do wniosku, że do tego się nie nadaję.
– Sam dajesz im powody, żeby tak myśleli! Ta dziewczyna jest tego idealnym przykładem!
– Załatwiłem to z nią.
– Załatwiłeś? Nie powinna być w ogóle świadkiem tego, co się wydarzyło. Myślałeś tylko o tym, że Arthur może pojawić się w każdej chwili, i dopuściłeś do tak kurewskiego błędu!
Zatrzymuję się i rzucam Aaronowi wkurwione spojrzenie.
– Nie byłem tam sam. Żaden z was nie zadbał o brak świadków.
– Wszyscy słuchali twoich rozkazów.
– Hope nic nie powie, zadbałem o to. Poudaje moją dziewczynę przez jakiś czas, i tyle. Sprawa Byrneya za chwilę ucichnie, psy nie znajdą winnego i odpuszczą.
– A ta teczka? – pyta zainteresowany. – Mieliśmy o niej porozmawiać.
– Wszystko zniszczyłem. Sukinsyn zbierał na mnie dowody.
– Nie powinien ich w ogóle mieć. Lucas, tracisz kontrolę – syczy. – Weź się w garść, bo zamiast stawać się coraz lepszym, wydajesz się cofać! Nie myśl o Arthurze i powodach, dla których wrócił, tylko zajmij się naprawdę ważnymi sprawami.
Odchodzę od worka i siadam na ławce, spuszczając głowę na moment. Kiedy ją unoszę, przyglądam się Aaronowi, który może i ma racje, ale przez to tym bardziej mnie wkurwia. Od miesiąca czułem, że Arthur pojawi się nagle, bez zapowiedzi. Wiedziałem to, kurwa. Do jakiegoś czasu w ogóle się nad tym nie zastanawiałem i rzeczywiście, szło mi dużo lepiej.
– Przejąłem jego klub – informuję Aarona poważnym tonem.
– Po chuj? – pyta zaskoczony.
– Bo mi się należy.
– A ta dziewczyna? Przecież tam pracuje. Zwolnisz ją po wszystkim czy będziecie udawać parę, która zakończyła związek? – prycha.
– Nie do końca. Niech sobie tam pracuje, ja nie zamierzam zaglądać do tego miejsca częściej, niż to będzie konieczne. Zatrudnię kogoś i zyskam kolejne źródło legalnych dochodów.
![](https://img.wattpad.com/cover/290581471-288-k83568.jpg)
CZYTASZ
Miasto Mafii, tom 2 - Już w sprzedaży!
RomanceHope Clarke jest zadowolona z życia w Nowym Jorku. Pracując w prestiżowym klubie nie musi martwić się o pieniądze, choć brak czasu często daje jej o sobie znać. Nagle dotychczasowy spokój znika i pojawia się uczucie niebezpieczeństwa. Kobieta zostaj...