Dogasajace ognisko można rozpalić ponownie cz. II

980 63 13
                                    

Miesiąc później

-Uważasz, że to był dobry pomysł? - dziewczyna stojąca na głowie jednego z wielkich Hokage patrzyła z góry na wioskę pod nią.
Hashirama z nikłym uśmiechem patrzył na jej rozwiane włosy i gładką twarz. Tak wiele przeszła a nadal była silna. Nadal znalazła w sobie iskierkę, którą rozpaliła ponownie stając przeciwko wszelkim przeciwnością.
Minął miesiąc. Miesiąc pełen stresu dla wszystkich i wielu spraw do wyjaśnienia. Danzo zanim doczekał się swojego procesu zdarzył umrzeć w walce z Sasuke Uchihą. Akatsuki zbliżało się wielkimi krokami w stronę Wioski Liścia. Po Dziewiecioogoniastego i po dziewczynę. Hashirama już sam nie był pewien co było dla nich ważniejsze. Wiele plotek krążyło teraz po świecie związanych z tym. Jego powrót także nie polepszał sytuacji.
-Tak uważam - odparł cicho na wiszące pytanie i zbliżył się o krok w stronę dziewczyny kładąc jej dłoń na ramieniu. - Wszystko w porządku?
Spojrzenie jakim go obdarzyła sprawiło, że jego serce zadrżało. Minęło tak niewiele czasu od ich poznania a zdążył upaść dla tej dziewczyny. Nie chciał pozwolić aby więcej stała się jej krzywda. Nigdy.
-Tak. Po prostu martwię się tym co dalej planuje Akatsuki.
-Poradzimy sobie. I tak prędzej czy później by tu przyszli. Z Tobą czy bez. A teraz mamy większe szanse - uśmiechnął się trochę szerzej w jej stronę co lekko odwzajemniła.
Jej serce cały czas przepełniał strach i niepewność. Czy aby na pewno postąpiła dobrze? Teoretycznie dostała amnestię, ale nadal trzymała się z dala od mieszkańców wioski. Mieszkała na obrzeżach w pobliżu starego terenu Uchihów. Nie chciała wchodzić ludziom z wioski w paradę. Widziała te wszystkie spojrzenia i słyszała szepty. Nikt nie mówił tego głośno ale wszyscy nadal się jej bali. Kobieta, która była w stanie zabić wyspecjalizowany zespół ANBU. Zabić dziesiątki ludzi. Dołączyć do Akatsuki i uciec stamtąd uchodząc z życiem. Nikt nie wiedział ile strachu cały czas wlewało się w jej serce. Ile energii poświęcała i łez na te wszystkie rzeczy. Dla nich już zawsze będzie morderczynią. Nie ważne co by zrobiła.
-Masz może ochotę przejść się do kawiarni? - zapytał z nieśmiałym uśmiechem mężczyzna.
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł - mruknęła kopiąc mały kamyk pod swoimi stopami.
-Nie weź. Nie możesz wiecznie przebywać sama w domu albo z daleka słuchać co się dzieje na zebraniach. Musisz zacząć uczestniczyć w życiu wioski.
-To brzmi jak jeszcze gorszy pomysł - uniosła palec z lekkim uśmiechem.
Hashirama patrzył na nią zachęcająco. Nie zdradził dziewczynie, że mu się podoba. A ona nie zauważała tego. Jemu było zbyt głupio jej to powiedzieć, a ona była zbyt zamknięta na cokolwiek by widzieć. Choć wszyscy wokół zdążyli to już dawno zauważyć. Tsunade bardzo często lubiła w żartach mówić o tym. Dziewczyna wtedy w odpowiedzi marszczyła brwi i ze śmiechem odpowiadała, że to niemożliwe przecież nie jest w jego lidze. Tyle razy co Hashirama strzelał sobie w takich momentach mentalnego szybkiego prawego w policzek nie zliczył nawet on sam.
-Nie dalej, nie daj się namawiać - uśmiechnął się i szturchnął ją w ramie. - Kto ostatni na dole ten stawia! - zeskoczył z głowy swojego młodszego brata.
Kobieta zaśmiała się cicho i skoczyła w ślad za nim pomagając sobie liną stworzoną ze swojej krwi i złapała Hasirame w locie unosząc ponad siebie tak by wylądowała pierwsza.
-Hej! To było oszustwo! - założył ramiona na piersi jak obrażone dziecko gdy go odstawiła.
-Nie mówiłeś nic o używaniu jutsu - odparła ze śmiechem wkładając dłonie do kieszeni i ruszyła spokojnie przed siebie.
Mężczyzna dogonił ją spokojnie nadal lekko naburmuszony.
-Mogłem wygrać to.
Zaśmiała się cicho i spojrzała na niego z boku.
-Dobrze, już dobrze, zapłacę.
-Nie o to chodzi!
-A więc o co? Uraziłam Twoje męskie ego?
-Moje męskie co...? - mruknął zdziwiony po czym zaśmiał się cicho szturchając ją ramieniem.
Lubił się z nią droczyć. Nie brała tego na poważnie i zawsze obracała w żart.
-Hokage! - przed nimi pojawił się jeden z posłańców Tsunade.
Zdyszany zatrzymał się pod nimi i łapiąc oddech poprosił palcem o chwilę.
-Dziewczyna... Ma się... Zjawić u Hoka... Ge... - wydyszała nawet nie patrząc na (Imię).
Jej twarz przyjęła od razu statyczny a wręcz prawie niechętny wyraz.
-Juz widzisz dlaczego nie chce się socjalizować z wioską - wzruszyła ramionami. - Nawet nie potrafią się do mnie zwrócić imieniem - ruszyła spokojnie przed siebie w stronę siedziby Hokage.
Hashirama zrzucił posłańcowi niezadowolone spojrzenie i ruszył za dziewczyną.
-Nie przejmuj się tym zbytnio. Muszą przywyknąć do nowej sytuacji.
W odpowiedzi usłyszał tylko ciężkie westchnienie. W ciszy wspięli się na pokoju Tsunade i po usłyszeniu zaproszenia weszli do pokoju zawalonego papierami.
-Aaarrrr! - Tsunade w nerwach drapała się po głowie nad jakimiś papierami.
Na jej twarzy widniało zmęczenie i zirytowanie. Dziewczyna skinęła głową drużynie 7 stojącej  obok wejścia.
-Jesteś! - Tsunade podniosła się z impetem zrzucając stos papierów na podłogę.
Żyłka na jej czole zapulsowała niebezpiecznie ale nie podniosła ich.
-Jestem - dziewczyna skinęła lekko głową.
-Pódziesz na misję z drużyną Kakashiego. Obecnie wysłałam go na zwiad i nie wróci jeszcze przez jakiś czas. Jak wróci dołączy do was - rzuciła w stronę dziewczyny zwój.
Złapała go zręcznie i otworzyła wędrując oczami po tekście. Z westchnieniem zwinęła zwój i spaliła w dłoniach.
-Hej! - Naruto wyciągnął w jej stronę rękę machając we wszystkie strony. - Nie przeczytałem tego.
-Nie musisz - mruknęła niechętnie w kierunku trójki przyjaciół.
-Nie chce iść z nią na misję - obrażony Naruto założył ręce na piersi.
-Nie masz wyjścia - Tsunade podrapała się po głowie.
-A co ze mną? - Hashirama wystąpił krok do przodu.
-Ciebie tu nie zapraszałam. Znajdź sobie jakieś zajęcie.
-Wiec pójdę z nimi - założył ręce na piersi.
Tsunade wywróciła oczami.
-Powiesz jej w końcu, że Ci się podoba czy nie?
-Ja... Ja wcale nie...
-O czym wy znowu gadacie - jeknela dziewczyna. - Już rozmawialiśmy na ten temat... - wskazała dłonią Hashiramę. - To nie ta liga.
-Dla Ciebie czy dla niego? - brew Tsunade podskoczyła.
-Dla mnie - burknęła lekko. - Dość już rozmów o tym. Po prostu się przyjaźnimy, prawda?
-J-jaaasne... - zająkał się drapiąc po głowie zakłopotany.
-Taki stary a taki głupi - westchnęła Hokage. - Nigdzie nie idziesz. Przydasz mi się tutaj. Kakashi do nich dołączyć. Idźcie już, mam pełno roboty - machnęła na nich dłonią.
-O 17 pod bramą - dziewczyna skinęła dzieciakom głową i wyszła.
Senju ruszył za nią.
-Wiec co to za misja?
-Rozmowy dyplomatyczne z kimś z Wioski Mgły.
Pokiwał głową i pomachał jej przed wyjściem. Rozeszli się w swoich kierunkach by dziewczyna mogła sie przygotować do misji.
Dziewczynę zastanawiała ta misja. Ktoś z Mgły napisał prośbę o petraktowanie pokojowe z Liściem. Brak podpisu. Brak szczegółowych informacji odnośnie czego rozmowy mają być prowadzone. Zastanawiało ją czy to czasem nie pułapka. Odrzuciła te myśli od siebie ale mimo wszystko zabrała ze sobą broń. O równej 17 czekała przed bramą z małym plecakiem i znudzona grzebała butem w piasku. Gdy wszyscy się zebrali odwróciła się i ruszyła powoli przed siebie.
-Jakie są szczegóły misji? - Sakura z miłym uśmiechem zrównała się z dziewczyną.
-Za moment wam powiem - zerknęła za siebie widząc cień i uśmiechnęła się lekko. - Musimy się oddalić trochę od wioski i zająć kimś.
-Nie rozumiem...
-W wiosce chroni mnie immunitet - zetknęła na Naruto twardo podsłuchującego ich rozmowę. - Poza nią za moją głowę jest ładna sumka.
Sakura lekko wystraszona popatrzyła na nią i wyprostowała się.
-Jasne.
-Bedziemy walczyć? - zapytał blondyn.
-Wilałabym abyście oszczędzali siły na później - popatrzyła na nich wchodząc do lasu. - Później mogą być wam bardziej potrzebne - uniosła palec do ust rozgryzając go i wypuszczając parę kropelek krwi, które zaczęły się unosić obok jej towarzyszy.
-Po co to? - Sai zbliżył nos do kropelki, która zmieniła kształt w małego ptaka i skubneła go w nos na co lekko zdziwiony się odsunął.
-Zobaczysz.
Lekkim krokiem weszła na polane. To jakby coś aktywowało, bo nad czwórką jej towarzyszy w tym samym momencie pojawiły się dziesiątki kunai wraz z zasłoną z krwi, która wszystkie zatrzymała pochłaniając. Zasłona niczym płaszcz opadła na nich izolując od dziewczyny, która spokojnie okrecała się wokół własnej osi rozglądając po lesie z lekkim uśmiechem.
-Gdzie jesteście? Sami wyjdziecie czy mam was sama znaleźć? Będziemy się bawić jak dzieci czy jak dorośli?
-Giń! - z jednego z drzew zeskoczył postawny mężczyzna z kunaiem wycelowanym prosto w serce dziewczyny.
Drużyna 7 miała pierwszy raz okazję podziwiać jak płynne są ruchy dziewczyny. Ruszyła się o milimetr wykonując zamaszysty kopniak prosto w kunai po czym nawet nie wyciągając dłoni z kieszeni obróciła się o 360 stopni wysyłając mężczyznę w drzewa.
-Wszystko w porządku? - Naruto uniósł płaszcz z siebie ale powstrzymała go dłoń dziewczyny.
-Raz... Dwa... Trzy... Jest ich jeszcze trzech - spojrzała w niebo a płaszcz zniknął z nich spowrotem zamieniając się w kropelki krwi. Te wróciły do właścicielki łącząc się ze sobą w większą kulkę i poszybowały w tylko sobie znaną stronę. Nikt się nie ruszał. Każdy czekał. Zamilkły nawet ptaki na drzewach jakby czekały co się stanie. Trwało to chwilę. Nagle zrozległ się wrzask do ogromne kolce wyłoniły się spomiędzy drzew mijając ich dosłownie o milimetry. Drużyna 7 opadła na pośladki w szoku i przerażeniu patrząc jak na trzech najbliższych dziewczynie kolcach znajdują się osoby, które ich śledziły. Martwi opadli na ziemi a ciecz wróciła do rany na palcu dziewczyny momentalnie się gojąc. Popatrzyła na nich spokojnie.
-Naszą misją są dyplomatyczne pogaduchy z ludźmi z Wioski Mgły - powiedziała rzeczowo nie dając im dojść do siebie. - Jednak coś mi tam bardzo nie pasuje. Wioska Mgły nie zwykła układać się tak po prostu. Poza tym w liście jest bardzo mało informacji. I jeśli chodzi o takie listy zawsze przychodzi posłaniec. Ten list został po prostu wysłany jastrzębiem.
-Kogoś podejrzwasz?
-Znam jedną osobę z Mgły, która mogłaby chcieć zwabić kogoś.
-Kogoś? - Sakura pierwsza otrząsnęła się z letargu.
-Kogoś kto lubi chodzic w parach - uśmiechnęła się lekko i ruszyła przed siebie dalej. - Niedługo zatrzymamy się na jakiś postój i przeczekamy noc. Na miejscu mamy być jutro o 9 z rana, więc zatrzymamy się bliżej miejsca docelowego abym mogła trochę się rozeznać.
-Dlaczego ich zabiłaś...? - Naruto podniósł się i momentalnie cofnął, gdy dziewczyna obróciła się z dziwnym błyskiem w oku.
-A jak myślisz? Wolałeś aby ktoś z nas umarł? Żyjemy w bardzo niebezpiecznych czasach Naruto. Czasem musisz wybrać. Albo życie Twoje albo najbliższych.
Popatrzyli na siebie niepewnie ale ruszyli dalej.
-Właściwie jaką rolę pełniłaś w swojej drużynie? - zapytała Sakura po jakimś czasie marszu.
-Drugiej linii.
-Najsilniejszego ataku? - Sai zrównał się z nimi zaciekawiony.
Pokiwała głową.
-Co potrafisz?
-Wszystko.
-Nie da się umieć wszystkiego - obruszył się Naruto na co dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
-Oczywiście, że nie. Ale potrafię pełnić wszystkie podstawowe rolę drużyny. Potrafię i leczyć i walczyć. Moje leczące jutsu są o wiele inne niż wszystkie inne.
-W sensie? - Sakura zaciekawiona zmarszczyła brwi.
-Polega na przetaczaniu mojej krwi by one załatały uszkodzone tkanki. Wszystkie jutsu jakie potrafię mają oparcie na Kekkei. Dlatego różni się od waszych wszystkim. Na przykład - uniosła palec - Gdy Naruto twarzy Rasengan jest on niebieski. Gdy Sakura leczy jest to kolor zielony, gdy Sai tworzy swoją sztukę ma ona białą obwódkę. To bardzo specyficzne dla Kekkei. Moje jutsu posiada czerwoną obwódkę.
-Ze względu na krew?
-Jakiś ty spostrzegawczy Naruto - zaśmiała się cicho.
-Wydajesz się bardziej rozluźniona niż wcześniej - zauważył Naruto.
-Czy to dlatego, że zabiłaś tych ludzi? - zapytał Sai.
-Sai! - syknęła Sakura zdzierając chłopaka po potylicy.
-Nie. Staram się ukryć w tej sposób stres i sprawić, że będziecie się czuć przy mnie lepiej i bezpiecznie - mruknęła dziewczyna w odpowiedzi i przyśpieszyła kroku.
Naruto zaczął burczeć coś pod nosem i zrównał się z dziewczyną. Ignorowała jego obecność póki nie złapał jej za ramię.
-Co się stało? - popatrzyła na chłopaka zdziwiona.
Wyburczał coś pod nosem.
-He? Nie rozumiem. Musisz mówić bardziej wyraźnie i głośniej.
-Mowie, że.. mskjxjdjx....
-Co?!
-Mówię, że czuje się przy Tobie bezpiecznie! - krzyknął.
(Imię) cofnęła się lekko prostując i uśmiechnęła lekko. Położyła dłoń na ramieniu chłopaka i klepnęła go.
-Ciesze się, Naruto. Ruszajmy dalej.
Ruszyli w ciszy dalej. O wiele bardziej rozluźnieni i spokojni o wszystko. Zatrzymali się dopiero późnym wieczorem niedaleko miejsca spotkania. Rozłożyli obóz i usiedli przed ogniskiem odpoczywając po długiej podróży.
-Szkoda, że pan Seju nie poszedł z nami - odezwała się Sakura.
-To prawda. Czułabym się spokojniejsza gdyby był z nami ktoś jeszcze - (Imię) objęła kolana ramionami patrząc na nich.
-Boisz się jutra? - zapytał Naruto. - Ja jestem pewien, że w razie czego wygramy!
Kobieta zaśmiała się lekko.
-Nie wolno wam się wtrącać w bezpośrednią walkę. Musicie mnie słuchać choćby nie wiem co. Rozumiemy się?
Popatrzyli na siebie zdziwieni.
-Nie zostawimy Cię przecież w razie czego...
-Jeśli wam powiem, że macie uciekać, to macie uciekać. Jeśli wam powiem, że macie się chować to macie się chować - powiedziała twardo. - Nie przyjmę odmowy. Jeśli ja umrę nic się nie stanie. Przed wami jeszcze długie życie.
-Masz dopiero jakieś 17 lat, przestań - Naruto machnął ręką na co dziewczyna rozbawiona popatrzyła na niego.
-24 - poprawiła go.
Zdziwiony wykrzywił twarz w jakimś dziwnym wyrazie i machnął ręką stwierdzając, że na pewno kłamie. Rozbawiona zaśmiała się i podniosła oznajmiając, że idzie się rozejrzeć.
-Przygotujcie sie do spania. Jak wrócę to wezmę wartę. Śpijcie.
Pokiwali zgodnie głowami. Dziewczyna zniknęła w lesie. Miejsce spotkania znajdowało się od nich jakąś godzinę drogi. Nie chciała zapuszczać się aż tak daleko by nie spuszczać z dzieciaków oka. Mimo wszystko rozjerzała się trochę wokół ich obozowiska i nie znalazła nic szczególnego. Naprawdę brakowało jej Hashiramy obok. By mogła poczuć się pewniej. Nie była pewna czy to co robi było odpowiednie. Czy to bezpieczne. Z drugiej strony Tsunade jej zaufała na tyle by puścić ją samą z jej ulubieńcami. Chciała poczuć ciepła rękę mężczyzny by wiedzieć, że robi dobrze. Chciała poczuć ciepłą rękę mężczyzny by poczuć się lepiej. Złapała się za ramiona opierając o drzewo i zamknęła oczy myślami uciekając do wyobrażenia, że to on ją obejmuje i powtarza, że wszystko jest w porządku. Że da radę...
-Sensei...? - usłyszała z boku Sakure i momentalnie się otrząsnęła odchrząkując.
-Wszystko w porządku już wracam.
-Długo Cię nie było i pomyślałam, że może...
-Nie, nie. Wszystko jest w porządku. Poszłam trochę za daleko - dołączyła do dziewczyny kładąc jej dłoń na ramieniu.
A jeśli pomyśleli, że odeszła? Że ich opuściła? W ciągnie ich w pułapkę...?
-Ciesze się, że wszystko w porządku - różowowłosa uśmiechnęła się szczerze.
Nie. Przecież to głupie. Dlaczego by miała tak pomyśleć?
-Wracajmy, żebyście się położyli - klepnęła dziewczynę w plecy z lekkim uśmiechem i wrócili do obozu.
Drużyna 7 położyła się do spania a dziewczyna wyciągnęła z plecaka książkę i opierając się o drzewo zaczęła czytać przy słabym blasku ogniska.

♦aĸaтѕυĸι♦  7 мιnυт w nιeвιeWhere stories live. Discover now