ღAnd pain gets hard, but now you're here and I don't feel a thingღ

60 8 13
                                    

Był piękny słoneczny dzień, dokładniej niedziela. Każdy spędzał czas ze swoimi bliskimi przy rodzinnym stole odpoczywając i zażywając ostatnich tchnień wolności przed kolejnym tygodniem, lecz nie Taehyung i Nikolai. Bo to właśnie ten drugi akurat dziś musiał pilnie iść do oddziału firmy, której prezesem filii amerykańskiej miał teraz być. Dlatego właśnie Kim nie mając nic lepszego do roboty snuł się po apartamencie w piżamie nie mając ochoty nigdzie wychodzić. Przeglądał media społecznościowe, czytał książki i generalnie korzystał z faktu, że oprócz sesji zdjęciowej w godzinach wieczornych nie ma nic do roboty.

Przeglądał kanały w telewizji w poszukiwaniu czegoś ciekawego aż w końcu, gdy w oczy rzucił mu się kolejny słaby teleturniej, zirytowany wyłączył telewizor biorąc następnie w ręce laptop. Puścił muzykę, a świat po raz kolejny postanowił zagrać mu na nosie. Pierwszą piosenką, która się włączyła była ukochana przez niego Home od Michaela Bublé. Taehyung spojrzał na okładkę utworu, a w jego oczach zebrały się łzy po raz kolejny. Niesamowite, jak zmienił go ten cały wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Zanim tu przyjechał jego emocje nie często brały nad nim kontrolę, a teraz...ryczał niczym baba w ciąży.

Prychnął lekceważąco sam na siebie po czym chwycił telefon i wybrał odpowiedni numer.

— Halo? — usłyszał niski głos po drugiej stronie. Śmiał się, ewidentnie robił teraz coś co sprawiało mu niezwykłą radość, ponieważ po samym tonie głosu młody model mógł to wywnioskować.

— Cześć Gguk — odezwał się po chwili czarnowłosy.

— Czego chcesz?

— Porozmawiać — odparł, a po drugiej stronie usłyszał ciche westchnienie. — Przepraszam, że tak Cię prześladuję, ale...po prostu chcę Cię też zobaczyć. Możemy się spotkać? Proszę....

— Nie mam teraz czasu, zajmuję się dzieciakami.

— Ah...to w takim razie, nie ważne. To cześć — powiedział szybko z zamiarem rozłączenia się.

— Taehyung nie, poczekaj! — krzyknął do telefonu Jeon przypominając sobie słowa Rachel. Miała rację, jeżeli w ogóle miał myśleć o uspokojeniu swoich zbyt chaotycznych myśli i uczuć, to musiał porozmawiać na spokojnie z Tae i dać mu na spokojnie dojść do słowa. — Przyjdź tu do nas, okej?

— Um, okej... A gdzie jesteś?

— W Elysian Park przy placu zabaw.

— Dobrze, nie ruszajcie się stamtąd. Za niedługo będę — powiedział model i rozłączył się. Z prędkością światła przebrał się z piżamy i wyszedł z apartamentu w pośpiechu zamykając za sobą drzwi. Zjeżdżając w dół windą zamówił taksówkę, na którą musiał niestety poczekać, ale miejsce wskazane przez fotografa było dość daleko, więc droga na piechotę nie wchodziła w grę.

Po około 30 minutach dotarł na miejsce. Po przekroczeniu terenu parku, prędkim krokiem zaczął kroczyć przed siebie przy okazji rozglądając się przy okazji za brunetem. Idąc tak zastanawiał się, co on właściwie chce mu powiedzieć. Przecież Jeongguk już wszystko wie, a po ostatnim razie, gdy nazwał go szmatą, słusznie z resztą, fotograf nie powinien w ogóle się zgadzać na to spotkanie. Skrzywdził go i Taehyung dobrze o tym wiedział, jednak coś dalej go kusiło, aby tak łatwo nie dać Jeonowi odejść. Niestety, gdy tylko ujrzał sylwetkę starszego wszystkie jego myśli jakby spanikowały i uciekły w najdalszą część umysłu, serce znacznie przyspieszyło swój rytm, a on sam czuł się jak gdyby właśnie wspinał się po najbardziej stromej ścianie Mont Everestu.

— Gguk... — zaczął ledwo co dając radę wydusić z siebie imię byłego kochanka. Czuł suchość i pieczenie w gardle, a gdy tylko otwierał usta, żeby coś powiedzieć tak szybko je zamykał, bo najzwyczajniej w świecie nie mógł.

ღLove me in the Moonlightღ  kth&jjkOnde histórias criam vida. Descubra agora