rozdział 2

448 36 8
                                    

- Jesteś pewny, że jestem do tego odpowiednia? Dobrze wiesz, że mogę nie wrócić z tej misji.

Lara krążyła po przestronnym gabinecie Fury'ego, analizując wszystkie za i przeciw misji, na którą miała zostać niedługo wysłana. Była gotowa na misje, ale czy akurat na taką? Na tą, z której mogła już nigdy nie wrócić? Czy na tą była gotowa?

- Dlatego właśnie ty jesteś do tego odpowiednia. Wiem, że sobie z tym doskonale poradzisz. - odparł spokojnie mężczyzna, przez cały czas obserwując jej poczynania. Wierzył, że była do tego wręcz stworzona, wierzył, że się jej uda podczas tej misji. - Z resztą, każdy inny jest zajęty, a ja w ciebie wierzę, panno Hawk. Nie zawiedź mnie.

Jasnowłosa prychnęła. Nie wierzyła mu ani za grosz. Znała go wystarczająco dobrze, wiedziała, że bez żadnego problemu wysłałby ją na pewną śmierć, po czym nie miałby żadnych wyrzutów sumienia.

Kobieta pokręciła głową sama do siebie i uderzyła pięścią o stół, przy którym siedział. Ten jednak nie ruszył się z miejsca, nie spuszczając z niej wzroku. Zdawało jej się, że w ogóle nie mrugał.

- Jeśli zginę, będziesz miał mnie na sumieniu, Fury. - warknęła, wskazując na niego dłonią. Mężczyzna nie odpowiedział, natomiast Lara pokiwała głową i podeszła do drzwi z zamiarem wyjścia. - Do widzenia. - powiedziała, a po chwili w pomieszczeniu rozległo się trzaśnięcie drzwiami.

~*~

Kobieta siedziała na parapecie w swoim mieszkaniu w centrum Nowego Jorku. Bolało ją serce, gdy wystukiwała numer do swojej siostry. Wiedziała, że to mogła być najtrudniejsza rozmowa w jej dotychczasowym życiu, ale nie chciała zostawiać siostry bez pożegnania. Nie wybaczyłaby sobie tego.

- Laura?

- Lara. Coś się stało? - spytała zmartwiona kobieta, nieco zdziwiona telefonem od siostry. Blondynka nabrała nieco powietrza do płuc i wypuściła je cicho, starając się nie rozpłakać.

- Chciałam się tylko pożegnać w razie czego. - odpowiedziała w końcu Lara. Nie owijała w bawełnę, bo to i tak się nie opłacało, a przedłużanie tego było dla niej cholernie trudne. 

- O czym ty mówisz, L?

- Dobrze wiesz, gdzie pracuję, Lau. - powiedziała kobieta, przeczesując swoje jasne włosy palcami. - Dostałam misję, z której mogę nie wrócić. Chciałam tylko się pożegnać, bo nie wiem, czy wrócę żywa, cała, czy martwa.

- Przestań. Wrócisz cała i zdrowa. - oznajmiła stanowczo Laura, nie wyobrażając sobie jakoś, żeby mogła stracić siostrę. W jej ciemnych oczach zagnieździły się łzy, których tak bardzo nie chciała.

- Postaram się. - stwierdziła Lara z delikatnym śmiechem, choć nie był on wesoły. Zaraz uświadomiła sobie, że to, co powiedziała, było nieco straszne i przytłaczające. Nawet dla niej samej. - Ale ty nie zadręczaj się, gdybym zginęła, okey? Chcę, żebyś była szczęśliwa. Niezależnie, czy ze mną u boku, czy beze mnie. - dodała od razu, nie chcąc, by Laura zadręczała się w razie jej potencjalnej śmierci. Sama nie wyobrażała sobie, żeby zabrakło jej siostry. - Obiecasz? - spytała cicho, pełna nadziei, że tamta się zgodzi. Musiała się zgodzić.

- Obiecuję, L. - przytaknęła po chwili Laura, choć wbrew własnej woli. Nigdy nie pogodziłaby się z śmiercią siostry, choćby tamta poświęciłaby się za kogoś. - I nie zapominaj swoich słów. Jesteś szybsza niż strzała. Dasz sobie radę, wierzę w to.

- Dziękuję, Laura.

~*~

Misja szła zgodnie z planem, co bardzo cieszyło Larę. Znajdowała się właśnie na jednym z niższych pięter budynku, gdy usłyszała głośny huk. Przeklęła pod nosem, jednak nie ruszyła się z miejsca. Musiała wykonać swoją pracę za wszelką cenę. Nawet jeśli wiedziała, że to mogło się nie udać.

Lara spojrzała w górę, gdy usłyszała niepokojący dźwięk. Budynek, w którym się znajdowała, zaczął się walić. Wielkie, ciężkie gruzy zaczęły spadać w dół, wprost na nią. Wiedziała, że była bliska śmierci, zdawała sobie sprawę, że to był jej koniec.

- Zginiesz, Fury. Tak samo, jak ja.

Nie uciekała.

Dała spaść gruzom na swoje ciało, pozwoliła na to, bo nie było szans na ucieczkę. Wiedziała, że nie było dla niej ratunku, przygotowała się na śmierć mentalnie jeszcze przed tą całą misją. Dwa wielkie odłamy zatrzymały się zaledwie dwa metry nad jej ciałem, ale ona i tak została przygnieciona przez mniejsze pozostałości ścian budynku. Kurz drażnił jej płuca, czuła, że miała wiele połamanych kości, zdawała sobie sprawę, że krwawiła przez odniesione rany.

Jedyne, co zobaczyła chwilę później to... Ciemność.

~*~

- Znalazłem kogoś, szefie! - powiedział mężczyzna do krótkofalówki, kiedy tylko dostrzegł ciało Lary. Zszedł niżej, starając się nie nadepnąć na coś, co mogło spowodować więcej szkód, niż i tak już wyrządziło zawalenie się budynku.

- Kto to? Poznajesz? - spytał mężczyzna po drugiej stronie.

- Nie. - odparł od razu ten pierwszy, podchodząc bliżej do kobiety. Kucnął koło niej i sprawdził puls. Odetchnął z ulgą, bo był wyczuwalny. Słaby, ale wyczuwalny. - Ale żyje, jest nieprzytomna. - dodał, ciesząc się w duchu, że będzie w stanie komuś pomóc w tej całej sytuacji. W tamtej chwili to liczyło się na niego najbardziej, by wyciągnąć kobietę z tego całego gruzowiska.

- Jesteś w stanie ją wyciągnąć?

- Postaram się. - powiedział mężczyzna, ściągając jeden z odłamów ściany, przygniatającej nogę Lary. Zaraz wrócił do jej twarzy i spojrzał na nią. Wyglądała spokojnie, była brudna zarówno od krwi, jak i kurzu, ale to nie przeszkadzało mu w przekonaniu, że była naprawdę ładna. - Dawaj, dziewczyno. Dasz radę. - mruknął cicho, próbując nie zrobić jej krzywdy. Musiał jej pomóc, musiał ją uwolnić.

Lara wciąż pozostawała nieprzytomna, a do jej mózgu nie dochodziło, że ktoś właśnie próbował jej pomóc. Nie liczyła na cud, a jednak....

Szybsza niż strzałaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz