❝ 𝐌𝐀𝐂𝐁𝐄𝐓𝐇 ❞

943 236 376
                                    

▬▬▬▬▬▬
「 treść zawiera lekkie spoilery dotyczące charakteru izany 」
▬▬▬▬▬▬

▬▬▬▬▬▬「 treść zawiera lekkie spoilery dotyczące charakteru izany 」▬▬▬▬▬▬

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

▬▬▬▬▬▬
「 izana kurokawa𝘅fem!oc 」
▬▬▬▬▬▬

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

──── for shAp4db0xshIT
& WYKURWI0ZA


⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

Kobayashi odetchnęła cichutko, wchodząc do mieszkania. Już od samego początku korytarza zauważyła, iż spora część domu wyglądała jak istne pobojowisko, ale starała się to ignorować. Spokojnie, Rize. Z twoim Izaną na pewno wszystko w porządku. Niczego sobie nie zrobił, jedynie trochę poszalał...

Gówno prawda. Przekonała się o tym już niecałe kilka minut później, kiedy wreszcie weszła do ich wspólnego pokoju. Cała podłoga była zabrudzona. Wszędzie walały się części jakiś przedmiotów, a szkło zalegało na praktycznie każdym, drewnianym panelu. Dobrze, że wcześniej wsunęła na nogi kapcie.

Sorano zagryzła wargę, zastanawiając się przez chwilę nad tym, co powinna teraz zrobić. Jasnym było, że znów miał swój atak. Kiepsko to wyglądało. Musiała więc postarać się czym prędzej jakoś do niego dotrzeć i przy okazji nie ucierpieć.

Jak dobrze, że dostrzegła go bardzo szybko, gdyż siedział na łóżku tyłem do wejścia, mając na sobie ulubioną, białą koszulkę. Po jego ruchach wywnioskowała, iż obgryzał z nerwów paznokcie. Zamknęła na moment oczy, starając się opanować drżenie dłoni. Będzie okej. Musi być jedynie wyrozumiała.

— Skarbie… — Zbliżyła się powoli, chcąc chwycić go za ramię. Mieszkali ze sobą już od dłuższego czasu, więc okropnie martwiła się, że mógł przypadkiem zrobić sobie tutaj krzywdę. Przecież wiele szklanych rzeczy zdobiło ich pokoje.

— Nie dotykaj mnie — syknął od razu jasnowłosy, gdy zauważył wyciągającą się w jego stronę dłoń. Nie chciał teraz jej pomocy, świetnie radził sobie sam; a przynajmniej tak sądził. — Wynoś się. 

Cofnęła rękę, ale nie miała zamiaru zostawiać go teraz samego. Wiedziała, że jej potrzebował, ale nie zamierzał się po prostu do tego przyznać. Ugh, ta okropna, męska duma.

Odczekała z minutę, może dwie, a potem ponownie zaczęła działać. Przysiadła obok niego na materacu i cały czas obserwowała jego zachowanie. Musiała po prostu wyczuć moment, kiedy będzie mogła się do niego zbliżyć. Znała go nie od dziś i wiedziała, iż nastąpi on już niedługo, bo fioletowooki zaczął wystukiwać nerwowy rytm stopą. Dobrze, że skóra chłopaka zakryta była w tamtym miejscu ciężkim butem, bo gdyby nie to, z pewnością nabiłby się na szkło.

MACBETH • TOKYO REVENGERS ONE-SHOT ✓Where stories live. Discover now