‧₊˚๑❒꒱︰We made it! But..

67 8 1
                                    

Niestety zajrzenie do sakiewki dziewczyny było wykluczone. Prawdopodobnie mogłaby pomyśleć, że jestem złodziejem. Czyli pomysł zabrania zostaje wykluczony. Przez cały seans próbowałam wymyślić próbę kontaktu z kwami. Kiedy Alya płakała nad jakąś sceną którą przegapiłam wpadłam na olśniewający pomysł. Wyjęłam ołówek z torebki i odrywając kawałek kartonu od popcornu nabazgrałam szybką wiadomość. Dziewczyna wyciągając chusteczki nawet się nie zorientowała, że wrzuciłam jej tam jakiś śmieć. Po dłuższej chwili zaczęłam nerwowo bębnić o oparcie fotela. A może dziewczyna nie zabrała kwami? Wykluczone co jak co, ale odpowiedzialna ona była. Nie naraziłaby Paryża na takie niebezpieczeństwo. Moje rozmyślania przerwał dźwięk rozpinania sakiewki. Wiedziałam, że to Tikki. Momentalnie odwróciłam wzrok i uśmiechnęłam się do mojej przyjaciółki. Ona odwzajemniła uśmiech i wyrzuciła kartonik. Jednak szybkim rzutem oka zobaczyłam, że uśmiech kwami jest nieco przygasły i jakby smutny. Wiedziałam, że mimo dobrej opieki nad maleńką istotką nie może ugasić miłości do poprzedniego właściciela. Dodało mi to jeszcze więcej zapału i chęci do odzyskania mojego miraculum. Nawet nie spostrzegłam kiedy seans zakończył się jakimś sztucznym pocałunkiem. Musiałam stąd wyjść jak najszybciej. Zresztą byłam poganiana przez Alyę. Doszłyśmy do wyjścia w całkowitym milczeniu. Moja przyjaciółka myśląc, że akurat nie uważałam na to co robi wymknęła się i pobiegła w jakąś uliczkę. W mojej głowie zaowocował plan, aby nakryć dziewczynę jak się przemienia. To będzie wystarczający pretekst, aby zrzekła się miraculum. Niestety z uliczki dobiegł szybki blask oznaczający, że dziewczyna się przemieniła. Westchnęłam i wyjmując telefon pobiegłam za nią. Zobaczyłam, że dziewczyna stoi na drugiej kondygnacji wieży, a jej brązowo-czerwone włosy owiewa ciepły wieczorny wiatr. Odblokowałam telefon i włączyłam nagrywanie zbliżając ujęcie na kłótnie nowej Biedronki i Czarnego Kota. Musiałam zacząć zbierać materiały do mojego bloga gdyby metoda codziennego wyjścia nie podziałała.

____________________________________________________

Trzy Dni później

____________________________________________________

Niestety mój plan poniósł klęskę. Najwyraźniej dziewczyna dogadała się z Kotem, aby przesunąć patrole na godzinę kiedy wszystko jest pozamykane. Zacisnęłam pięści i zaczęłam wlepoać wzrok w białą ścianę

- Marinette wszystko gra? - zapytała z nutką troski w głosie Alya. Na język nasuwało mi się zdanie, że nic nie gra, bo TY zabrałaś mi miraculum. Zamiast tego odparłam ostrymi słowami.

- Nie. Ignorujesz mnie późnymi wieczorami kiedy mam ochotę pogadać. Akurat dzieje się tyle spraw. Ważnych dla mnie... Myślałam, że się przyjaźnimy - mocno zaakcentowałam ostatnie zdanie. Myślałam...

- Wychodzę z tobą na jakieś idiotyczne spacery. Też mam swoje życie!!! - wybuchła. Wiedziałam, że teraz będziemy bić się na słowa. Uśmiechnęłam się krzywo.

- Skoro tak mnie wspierasz to ja zrobię coś co mi pomoże. Założę swój własny Biedroblog. Twój i tak jest już przeszłością... - ciągnęłam pobłażliwie przykładając palec do czytnika linii papilarnych w telefonie

- Nie możesz tego zrobić!!! - krzyknęła z przestrachem i złością. Wystawiłam tylko jej język

- Już to zrobiłam - dotknęłam przycisku opublikuj. Momenalnie zmiotło jej wszystkie emocje z twarzy, a w kącikach ozu zaświeciły kryształki łez. Jeżeli i to nie pomoże to pora wdrożyć ostatni plan w życie. Przyłapanie jej na przemianie...

____________________________________________________
2 dni później
____________________________________________________

"Kiedyś nam się uda": Miraculous [Zakończone]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon