Rozdział 4

100 8 1
                                    

Pov Lion

Oczywiście, że tak jestem tak zjebany, że musiałem na kogoś wpaść. Czasami jest mi szkoda moich rodziców, wychowali taką nieporadna i niedorobioną sierotę którą jestem.

Nie zgadniecie na kogo wpadłem. Oczywiście, że na najgorszego profesora na tej uczelni... Uwaga, Uwaga oto Profesor Amaru Arkhan. Już mogę się iść zajebać, ten idiotyczny profesorem mnie nienawidzi i od początku chcę mnie udupić z jego przedmiotu czyli muzyki w przestrzeni publicznej.

- A gdzie to się pan wybiera, nie powinien być pan teraz na sali na wykładzie z Profesorami Parker?- zapytał tym swoim wkurwiającym głosem.

- Oczywiście, że tak właśnie na niego idę, czy coś się panu nie podoba?- odpowiedziałem dość niegrzecznie, ale co się dziwić on nie lubi mnie, a ja jego, to jest układ idealny.

Jego twarz poczerwieniała tak, że nie wiedziałem czy stoję przed profesorem czy przez dorodnym pomidorem, który powinien być w ogrodzie mojej sąsiadki pani Lee. No powiedzcie mi jak jedna osoba może wkurwiać każdego na uczelni. No tylko on tak potrafi....ZABIJCIE MNIE....

- Nie, nie mam z tym problemu, ale powinieneś się zachowywać jak na młodego człowieka przystało, a nie jak wyrachowany bachorek nie potrafiący się nawet porządnie wysrać.- zakończył swą wypowiedzi, a ja myślałem, że go normalnie zajebie, no żesz kurwaaaaaaa co jest z nim nie tak. JAPIERDOLEEEE jego żona to chyba nie dała mu zaruchać, że tak na studentkach się wyżywa, a sorry o nie ma żony, zostawiła go dla młodszego kochanka.

Boże ale ze mnie w tej chwili niezła suka jest, moja mama to by mnie chyba zajebała, ehh życie jak w Madrycie hahhaah.

- Oh bardzo przepraszam, ale w tej chwili to pan zachowuje się jak gówniarz nie ja.- zgasiłem gościa zanim on zgasił mnie huehue.- A teraz przepraszam, ale jestem tu po to aby się czegoś nauczyć. BAYO.- powiedziałem i sobie poszedłem.

Ok w tej chwili znienawidził mnie jeszcze bardziej, ale co mi tam szkodzi to moje życie. W sumie teraz by mi się jakaś wóda przydała abym mógł się porządnie najebać, niestety nie ma dzisiaj nic przy sobie.

Jak gdyby nigdy nic wszedłem sobie do sali, a wzrok wszystkich spoczął na mnie, nie to, że mi się to nie podoba tylko to trochę wkurwiające ok. Postanowiłem się odezwać.

- Przepraszam za spóźnienie, ale stary czerwony pomidor mnie zatrzymał na korytarzu- ahh i miny w tamtym momencie były piękne haha.

- Przepraszam, ale o kim mówisz w tej chwili.- Powiedział Luke. Tak mówię w myślach do swoich profesorów po imieniu i co i nikt mi nie zabroni hehe.

- A chodzi o Profesora Amaru, trochę go wkurzyłem i się zrobił czerwony jak dorodny pomidor w ogrodzie Pani Lee.- grzecznie, a może i nie odpowiedziałem im. Wszyscy się zaczęli śmiać z mojej wypowiedzi.

- Rozumiem, że powiedziałaś coś co mu się nie spodobało a potem sobie poszedłeś jak gdyby nigdy nic tak?- zadał mi idiotyczne pytanie. Ja już kurwa nie wiem czy on jest tępy czy tępy, a niby jest profesorem na tej uczelni.

- Tak uważałem, że dalsza konwersacja była niepotrzebna i tylko bym bardziej go wkurzył, a to nikomu nie było by potrzebne.- odpowiedziała mi grzecznie.- Po za tym myślę, że jego zachowanie w stosunku do mnie było karygodne. Kto normalny go tu zatrudnił toż on normalnie mnie do bachorów zwyzywał.- powiedziałem zły jak osa na cały już świat.

- Proszę cie abyś się trochę uspokoił mój drogi.- powiedział tym razem Michael.

- Jasne, jasne przepraszam, czy teraz mogę już iść na swoje miejsce?

- Siadaj i już się nie odzywaj.

A więc ja grzecznie sobie usiadłem i resztę wykłady przespałem bo kto mi niby zabroni co. Gdy wychodziłem z sali byłem tak zmęczony jakbym co najmniej przebiegł maraton na Antarktydzie. Więc z zjebany humorem udałem się do domu.

Niestety był w nim taki syf, że szkoda gadać więc zabrałem się za sprzątanie. Nastawiłem pranie, pozmiatałem podłogi a później je umyłem, wytrzepałem dywany, poznawałem ogromny stos naczyni i poszedłem do łazienki się odświeżyć. Po tym wszystkim około 23 poszedłem spać.


*****************************************

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału...cóż wszystko się na mnie zwaliło, nauka problemu w domu i mój stan psychiczny. Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, ale szczerze to jestem zmęczona życiem i czasami mam ochotę zniknąć na moment i odpocząć. Poza tym mój profil w liceum jest dość ciężki ( Jestem na mundurówce) i jest dość spoko ale codziennie wracam zmęczona. Mam nadzieję, ze mnie zrozumiecie i wybaczycie, postaram się wrzucać rozdziały w miarę regularnie co tydzień np. w sobotę bądź niedzielę. Więc do następnego...

  || Born Of Angelic Blood ||Where stories live. Discover now