53 10 17
                                    

— Tsukki! Jak myślisz, jak wyglądam? — zawołał z zadowoleniem piegowaty, odsuwając się od telefonu na tyle, by przyjaciel mógł ocenić jego strój.

— Świetnie — powiedział Kei, przyglądając się chłopakowi. Mówił to już po raz trzeci, mając nadzieję, że Tadashi wie, że nie jest to spowodowane znudzeniem. — Ale ubierz to, co pokazywałeś mi wcześniej.

— Nie no, czy ja wiem...

Słysząc to, blondyn westchnął głęboko. — Jaki masz problem? Czy to nie twój ulubiony komplet?

— No... Niby tak... — wymamrotał, zdejmując z siebie jeansową kurtkę. Powolnym ruchem zawiesił ją na krześle, po czym wziął do ręki jasną koszulę, w którą zaczął się intensywnie wpatrywać.

— Na którą się umówiliście? — dopytał Tsukishima, poprawiając okulary.

— Na piętnastą. — Blondyn skinął głową. Yamaguchi wciąż miał ponad godzinę. — Stresuję się — wykrztusił wreszcie młodszy, poprawiając włosy.

— Proszę cię... Przecież byłeś już na tylu randkach, skąd te nerwy?

Kei wiedział aż za dobrze, że nie pomoże to Tadashiemu w uspokojeniu się, jednak nie był w stanie zrobić dla niego nic więcej. Mimo zmęczenia starał się angażować w rozmowę, by przyjaciel nie zwariował przez nadmierne przejmowanie się.

— Nigdy nie byłem na randce z osobą, której nie znam — odpowiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej. To nie jedyny powód, ale ten jest najważniejszy. — A co, jeśli będzie źle?

— A co jeśli to, a co jeśli tamto... — Mówiąc to, Kei westchnął głęboko. — Yamaguchi, będzie w porządku. A nawet, jeśli nie, to najwyraźniej typ nie jest warty twojej uwagi. Daj spokój, po prostu nie myśl aż tak dużo. Ostatnio widziałem cię tam zestresowanego w liceum, nie bądź dzieciakiem.

— "Nie bądź dzieciakiem", na ciebie to jednak można liczyć — stwierdził z rozbawieniem. Po raz kolejny przejrzał się w lustrze, jakby coś miało się drastycznie zmienić przez pięć minut.

— Przebieraj się — nakazał siatkarz. — Idę do lekarza, muszę kończyć.

Tadashi postanowił podłączyć telefon jeszcze na kilka minut. W tym czasie przebrał się i schował pozostawione na wierzchu ubrania, spakował najważniejsze rzeczy do torby ze słonecznikiem, a także jeszcze mnóstwo razy przejął się tym, czy wygląda wystarczająco dobrze.

W końcu wyszedł z niewielkiego mieszkanka i skierował się do oddalonej o paręnaście minut spacerem kawiarni, w której umówił się na pierwszą w życiu randkę w ciemno (sam nie wiedział, czy było to poprawne określenie, ale z całą pewnością najbardziej adekwatne). Gdy wszedł do środka, od razu ogarnął go przyjemny chłód i słodki zapach, jakby gorącej czekolady. Odruchowo westchnął z zadowoleniem, jeszcze przez chwilę napawając się wyjątkowo przyjemną atmosferą. W końcu jednak zaczął wodzić wzrokiem po pomieszczeniu, jakby przypominając sobie, dlaczego właściwie się tam znalazł.

jeżeli to ty stoisz przy drzwiach to ci pomacham – widząc tę wiadomość, Yamaguchi poczuł się uratowany. Porozglądał się jeszcze przez chwilę, aż w końcu zobaczył chłopaka z uniesioną dłonią. Ten, po złapaniu kontaktu wzrokowego z Tadashim, natychmiast opuścił rękę i zaczekał, aż piegus usiądzie na krześle naprzeciwko.

— Więc... Tachi-san, tak? — zapytał niepewnie, uśmiechając się. Jego żołądek cały czas był zaciśnięty przez męczący go od rana stres.

— Tachi-kun będzie w porządku — mruknął, zerkając w telefon. — Ty jesteś Yamaguchi?

Świerszcze i cykady || TeruYamaWhere stories live. Discover now