" Nie wiem, strzelałem"

11 0 0
                                    

Słyszę ten okropny dźwięk wydobywający się z mojego Iphone'a. Biorę telefon do ręki i wyłączam alarm. Automatycznie zasypuje mnie fala wiadomości od fanek. Odczytuje niektóre wiadomości, które od razu włączają moje ego w ruch.

Kocham takie poranki kiedy piszę do mojej przyjaciółki. Natychmiastowo dostaje od niej odpowiedzieć zwrotną, że jeśli się nie pospieszę to przyjdę na 4 lekcje i ominie mnie poprawa. Co prawda nic się do niej nie uczyłem, ale musze to napisać, więc idę na żywioł.

Wstaje i biorę ciuchy. Czarne spodnie z dziurami oraz bluzę która ma wyrysowaną czaszkę na przodzie, a na tyle napis "fuck you" podkreślą tylko moją sylwetkę. Zakładam wybrane ubrania i myję zęby, psikam się perfumami które dostałem na urodziny od matki. 

Pakuję do plecaka opakowanie gumek jakby stało się coś niespodziewanego i tonę podręczników. Wychodzę z domu, a następnie idę na przystanek, uprzednio zamykając dom. Czekam parę minut, przeglądając facebook'a.

Zza horyzontu wyłania się autobus. Wstaję obserwując zbliżający się pojazd. Otwieram przyciśnięciem wejście do mpk'a. Zmieniam aplikację na instagram'a, na którym czytam wiadomości od tajemniczych dziewcząt. Wchodzę na niektóre profile i przyglądam się niewiastom. Znalazłem jedną pociągającą dziewczynę, której postanowiłem odpisać, a nie serduszkować wiadomości tak jak zawsze. 

Okazało się że mieszka w mojej okolicy. Zacząłem z nią pisać, że nawet nie zobaczyłem kiedy autobus zatrzymał się pod moją szkołą.  Odpisuję jej ostatni raz i chowam telefon do kieszeni. Wychodzę z autobusu, kierując się do szkoły.

Wzdycham tylko otwierając drzwi. Przekręcam oczami gdy do moich uszu docierają piski na korytarzu. Jestem taki nieśmiały, i taki aspołeczny. Nie lubię swojego życie ze względu na te cechy.

Uśmiecham się sztucznie, przedzierając się przez grono znajomych. Nagle słyszę dzwonek. Nie przejmuję się tym, bo przecież jestem hot, więc mogę się spóźnić na lekcję.

Idę do mojego przyjaciela po radę.

— Siema Olivier — mówię zachodząc go od tyłu

— Cześć, co ty taki przybity? — pyta

— Mam dosyć tej nieśmiałości, nie mam w ogóle znajomych.

Nie odpowiedział nic, gdyż historyczka popędziła go do klasy.

Sam stwierdziłem, że zaszczycę matematycę swoją obecnością.

Więc kieruję się do klasy. Otwieram drzwi, a babka jest odwrócona w stronę tablicy. Próbuję przejść niezauważalnie, ale nie wychodzi mi to. Pani Smith patrzy się na mnie, wzrokiem jakby chciała mnie zabić. Uśmiecham się pokornie, siadając na swoje miejsce koło przyjaciółki.

Na tablicy były wielokrotnie ponakreślane x i równania. Spoglądam krzywo na kredę w jej ręce.

— Co to jest? — szeptam do Elizabeth

— Algebra — odpowiada takim samym tonem — I tak to są jedne z prostszych zadań. Ja od piętnastu minut znam rozwiązanie.

— Alan, może powiesz nam... Wynik? — rzuca matematyca — chodź do tablicy Einstein'ie

Wstaję kierując się do piekła w 1m kwadratowym. Patrzę smutno na ławkę, przy której jeszcze chwilę temu siedziałem.

— Jeśli dasz poprawną odpowiedź, przepuszczę cię bez poprawiania sprawdzianu — daje propozycję

— Pięć — mówię

— Czego? Kilogramów, centymetrów? — przeciąga

— Nie wiem, strzelałem — wzruszam ramionami



504 słów🤔😏✨
rozkręcamy  się z patyczakiem <3 Mamy wenę życia okej? Mam nadzieje że się uśmialiście 
Pozdrowia Dupcia Klupcia i Patyczak 

50 twarzy bad boya z klasyDove le storie prendono vita. Scoprilo ora