Golden

424 15 1
                                    


Święto Kwiatów to jedyny dzień w roku, na który czekam bardziej niż na Boże Narodzenie. To święto moje i wszystkich moich roślin. Kwiaty na każdym roku ulicy, kwiaty w każdej witrynie sklepowej i każdym oknie. W ten dzień, świat wydaję się być rajem na Ziemi. W ten dzień zapominam o wszystkich problemach i daje z siebie wszystko by przekazać swoją radość innym w postaci kolorowych bukietów. To miały być cudowne 24 godziny a stały się początkiem najgorszego koszmaru...

***

Obudziłam się w ciemności. Jedynym światłem był blask monitora i ciche stuknięcia klawiatury. Rozejrzałam się wokół. Nie widziałam nic poza ciemną masą. Pod palcami miałam miękki materiał i nieskończoną przestrzeń. Nikłe światło nie pozwoliło mi przyjrzeć się postaci w rogu pokoju. Siedziała wpatrzona w świecący ekran, nie zwracając uwagi na moją osobę.

-Halo... - mój głos był tak zachrypnięty, że nawet nie wiedziałam czy faktycznie to powiedziałam czy ktoś inny. Przełknęłam ślinę i po raz kolejny zapytałam.

-Gdzie ja jestem?

Postać przestała pisać i odwróciła się w moją stronę.

-W hotelu Ms. Wong. - powiedział męski głos.

-Hotel Ms. Wong? Przecież on jest zamknięty i w nim... - zaczęłam, aż dotarł do mnie sens wypowiedzianych słów.

Ms. Wong i jej zbrodnie były jedną z koszmarnych historii w Bloom. Nie były bajką, to fakty, o których nie tak dawno pisały gazety. Zdjęcia torturowanych ciał były na pierwszych stronach. Bez kończyn z wykrzywionymi z bólu twarzami. Poczułam, jak przechodzą mnie dreszcze i zaczynam popadać w panikę. Czy ja też...?

-Nie skończysz jak oni. - wyjaśnił mężczyzna, jakby czytał w moich myślach.

Zapalił małą lampkę przy swoim stoliku. Ten nadmiar światła oślepił mnie. Wraz z odzyskiwanym wzrokiem zaczęłam zauważać więcej elementów pokoju, a także wielkość łóżka, na którym siedziałam. W końcu mój wzrok padł na tajemniczego nieznajomego.

-To ty... - wyszeptałam, poznając w nim pomocnego mężczyznę ze stoiska.

-Co ja tutaj robię?! Co jest? - zarzuciłam go gradem pytań, próbując wstać z łóżka, lecz moje nogi były jak z waty.

-Usiądź, środek usypiający jeszcze nie przestał do końca działać. Słuchaj. - rozkazał i założył ręce na piersiach.

Na festynie nie wydawał się groźny, lecz teraz... Jego lewą rękę zdobił dziwny tatuaż a posturą zdecydowanie mnie przewyższał.

-Co chcesz zrobić? - zapytałam automatycznie kuląc się w rogu łóżka. Nieznajomy odetchnął głęboko.

-To co zrobię na pewno ci się nie spodoba, ani tym bardziej to, co czeka cię przez najbliższe tygodnie - wyjaśnił nie, spuszczając ze mnie wzroku.

-Co mnie czeka? Co z moją rodziną? Co z pracą? Przecież wszyscy będą mnie szukać? - zadawałam pytania, ale wpadały w głuchą pustkę tego pokoju. Mężczyzna stał niewzruszony.

-Zostałaś wybrana...- zaczął.

-Wybrana? Do czego? O co tutaj chodzi... - głos mi drżał z przerażenia.

-Wybrałem cię byś co wieczór zjawiała się w tym pokoju i pozwoliła mi z sobą... „sypiać". - wyjaśnił bez mrugnięcia okiem, prawie wzdrygając się na dźwięk słowa „sypiać".

-Że co?! Chcesz mnie codziennie gwałcić i jeszcze ja mam się na to dobrowolnie godzić?! Czy ty jesteś normalny? To jakiś żart? Jesteśmy w ukrytej kamerze czy coś takiego? Jeśli to jakaś zemsta Rogera, to obiecuje, że go własnoręcznie uduszę. - krzyczałam spanikowana, lecz twarz mężczyzny nie wyrażała ani grama emocji. On mówił SERIO.

-Tak nie można, to się nie dzieje naprawdę...- szeptałam i zaczęłam trząść się coraz mocniej, pomimo że mnie nawet nie dotknął. Jeszcze...

-Nie zrobię ci krzywdy, ale musisz stosować się do zasad. - wyjaśnił gdy w końcu zamilkłam.

-Zasad? - zapytałam naiwnie sądząc, że te fragment o „sypianiu" tylko mi się przesłyszał.

-Tak, codziennie o ósmej wieczorem masz być tutaj. Za każdym razem dostaniesz zdjęcia swojej mamy i babci jako gwarancję, kolejnej wizyty. Gdy się nie zjawisz one za to odpowiedzą- powiedział bez skrupułów.

-Zrób cokolwiek mojej rodzinie a obiecuje, że policja cię znajdzie i do końca życia będzie siedział za kratami! - groziłam, ale jego to nawet nie wzruszyło.

Na słowo policja nawet się delikatnie uśmiechnął.

-Golden McQueen jesteś od teraz częścią czegoś poważniejszego niż policja. Czegoś co może ci się nawet nie mieścić w głowie. Bądź zatem grzeczna, bo miałem cholernie ciężki dzień i niestety musisz mi pomóc. - powiedział zdejmując koszulkę i odsłaniając swoje wytatuowane ciało.

Skąd znał moje imię, moją rodzinę?! To było szaleństwo, ja chce wrócić do domu...

-To jest jakiś cholerny sen. Obudź się, obudź! - krzyczałam, szczypiąc się w ramiona.

Mężczyzna podszedł do krawędzi łóżka. Jednym silnym ruchem chwycił moje kostki i przyciągnął do siebie. Leżałam rozciągnięta na łóżku z sukienką podwiniętą do pasa. Starałam się wierzgać nogami i uwolnić z jego uścisku. Bez problemu przekręcił mnie na brzuch i przyciągnął jeszcze bliżej siebie.

-Proszę, wypuść mnie. Nikomu nic nie powiem tylko nie rób mi krzywdy! - błagałam.

Zawładnął mną niepohamowany płacz, gdy poczułam jego gorąca dłoń na moim pośladku. Nie odpowiedział, nadal był zajęty zsuwaniem majtek nie przejmując się moim coraz słabszymi próbami ucieczki. Właśnie miałam być zgwałcona i nie przypominałam sobie ani jednej rady jaką dawała mi moja przyjaciółka policjantka Sam, na wypadek takiej sytuacji. Nie mogłam nic zrobić czekałam, aż ten koszmar się skończy i wrócę do mamy i Bo, o ile wrócę... Szlochałam czekając aż zmasakruje moje krocze swoimi brutalnym atakiem. Usłyszałam dźwięk rozpinanego rozporka i dziwne pstryknięcie, po którym poczułam jak jego paląca żywym ogniem dłoń smaruje moją dziurkę chłodnym płynem. Strach przed niespodziewanym odczuciem spowodował, że ostatkiem sił starałam się uwolnić trzymaną nogę. Zdołałam przesunąć się na łóżku o paręnaście centymetrów. Silny gorący uścisk jego dłoni po raz kolejny przyciągnął mnie na krawędź materaca. Przytrzymując moje biodra wsunął swoją męskość niszcząc tym samym ostatnią nadzieje na wolność.

Nie czułam bólu, było mi niedobrze na samą myśl o tym co właśnie mam w sobie i jak bardzo nienawidzę tego człowieka. Gdybym teraz mogła torturowałabym go jak Ms. Wong odcinając kawałek po kawałku jego przeklętego kutasa, którego śmiał we mnie wsadzić. Przecierając łzy życzyłam mu wszystkiego co najgorsze, śmierci rodziny, wszystkich chorób świata i żeby cierpiał tak jak ja teraz. Krzyczałam, aż poczułam cierpki smak krwi w ustach. Brakowało mi powietrza i opadłam całkiem z sił. Chciałam uciec z tego pokoju, z tego ciała. Byłam skażona tą sytuacją i tym człowiekiem. Moja dziurka zaciskała się nie chcąc tam jego obecności, starałam się złączyć nogi, ale stał między nimi i trafiałam tylko na jego twarde jak stal uda. Gdy chciałam się podnieść przytrzymał mnie za kark. Nie mogłam się mierzyć z jego siłą. Jedyne co mi pozostało to czekać aż skończy. Na samą myśl o jego spermie wyciekającej ze mnie cały dzisiejszy posiłek podszedł mi do gardła. Sam chyba wspominała, że gwałciciele nie lubią obrzyganych ofiar. Niestety na tego psychopatę nawet to by pewnie nie podziałało. Łkałam ostatkiem sił i modliłam się o koniec tego przeklętego dnia...

N.I.K.T. - ZOSTANIE WYDANA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz