4. A Warm Bath

59 7 22
                                    

4. A Warm Bath




Kiedy Jisung otworzył oczy następnego dnia, jego serce zabiło mocniej na widok wydętych uroczo warg Minho przyduszającego policzek do jego piersi, stróżka śliny moczyła brudny już bandaż.

Prawie uwierzył, że obudził się z powrotem na Daram w ich wspólnym pokoju i zaraz będzie musiał zostawić go, aby wrócić do pracy jako Strażnik, aczkolwiek popękane oparcie granatowej kanapy oraz czarny grzyb w kątach wszystkich czterech ścian otaczających go zmiażdżył jego drobne nadzieje na miał.

Zapach papierosów wciąż unosił się w powietrzu, świeży i duszący, lecz przywoływał tak wielką nostalgię.

Nie widział nigdzie w pomieszczeniu Chana ani Changbina, więc musieli zapalić i wyjść z mieszkania, albo przynajmniej z pokoju. Stukanie naczyń w kuchni rozbrzmiewało w tle nieco irytującą melodią, Jisung podejrzewał Felixa o bycie sprawcą, lecz zignorował go, całkowicie skupiając się na drzemiącym na jego piersi mężczyźnie o ebonowych włosach.

Ich nogi splątały się gdzieś w międzyczasie, czarna czupryna Minho potargana, jakby przeszło przez nią tornado, jedna ręka zwisała nisko nad ziemią, zaś druga zaciskała się na boku Jisunga oodrobinę niekomfortowo, ale nie potrafił zmusić się, aby ją zrzucić.

Z kolei Han wciąż zabezpieczał jego plecy własnymi dłońmi, wznawiając głaskanie ich w leniwej manierze, nie potrafiąc się napatrzeć na jego piękny profil, ostrą linię nosa, malinowe, nieco pogryzione usta oraz zaskakująco długie rzęsy, rzucające głęboki cień na jego wysokie kości jarzmowe.

- Obudziłeś się – dosyć niski głos wzdrygnął nagle jego ciałem, wpychając pojedyncze kropelki słonej cieczy do jego kącików oczu, aczkolwiek nie pozwolił im wypłynąć. Tak dawno go słyszał, myślał, że zdążył zapomnieć, jak atrakcyjnie rezonował w piersi i zsyłał dreszcze wzdłuż kręgosłupa. – Opatrzę ci rany.

- Minho wciąż śpi.

- To go obudź – Felix wywrócił oczami, stawiając metalową wanienkę z przyborami, Jisung słyszał w niej brzdęk różnych twardych narzędzi. – I tak śpi dłużej niż zazwyczaj.

- Nie śpię – Minho wymamrotał pod nosem, niechętnie odwracając głowę w drugą stronę, aczkolwiek w najbliższym czasie nie miał zamiaru schodzić z ciała drugiego. – Poza tym, nie zapomniałeś o czymś, Felix?

Minho zabrzmiał nieco ostrzej niż wcześniej, jego poranna chrypka maznęła swym pędzlem i dodała mu chłodniejszej, ostrzegawczej barwy. Jisung tak wielce za tym tęsknił.

- Wybacz, nie miałem okazji się wcześniej przedstawić. Jestem Felix, Chan pewnie ci już powiedział – Felix westchnął, przeczesał blond loki i klepnął tył uda Minho pretensjonalnie, aby zmusić go do zmienienia miejsca pobytu, aczkolwiek żmudnie.

Zmęczenie wręcz raziło swoją wyrazistością na jego zapadniętej twarzy, jego wydatne piegi niemal całkowicie zmyte, Jisung zastanawiał się, czy w ogóle wychodził na zewnątrz. Musiał nie widzieć słońca przez bardzo długi czas, aby mogły zniknąć z jego skóry.

- Wiem kim jesteś, Lix, znam cię lepiej niż myślisz – odparł flegmatycznie Han, obserwując jego drobne dłonie wyciągające nożyczki z wanienki, ich ostrza przy śrubce, trzymającej oba końce razem, pokryte rdzą.

- Nie nazywaj mnie tak, proszę, nie podoba mi się to – Felix burknął chłodno i dźgnął pośladek Minho nożyczkami, niemo nakazując mu zejść.

[ON HOLD] Time To Go Home [The Universes System, Book 2]Where stories live. Discover now